To Sejm ma powoływać 7 z 9 członków PKW. Nadzwyczajna komisja zajmująca się zmianami w samorządowej ordynacji wyborczej pracuje w tempie ekspresowym i odrzuca wszystkie poprawki opozycji. PiS tłumaczy, że to “wprowadzanie standardów europejskich”. – To śmiertelne zagrożenie dla demokracji. PiS chce przejąć nie tylko PKW, ale także wybory – tak propozycje partii rządzącej komentuje w rozmowie z wiadomo.co poseł PO Mariusz Witczak, wiceprzewodniczący komisji. Według nieoficjalnych informacji, PiS chce także zrezygnować z bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

Ekspresowe tempo prac i nowe propozycje zmian

Zgodnie z projektem zmian w ordynacji wyborczej, nad którym pracuje sejmowa komisja nadzwyczajna, 7 osób do składu PKW miałoby być wybieranych przez Sejm, dwie pozostałe to sędziowie wskazani przez TK i NSA.

Wcześniej komisja przegłosowała już propozycje dotyczące likwidacji okręgów jednomandatowych; powoływania komisarzy, którzy będą określać granice okręgów wyborczych; stworzenia dwóch komisji wyborczych czy likwidacji głosowania korespondencyjnego.

Pojawiają się nieoficjalne informacje, że PiS nie wyklucza wprowadzenia zapisu o rezygnacji z bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast – taką informację podaje RMF24.pl. Jeżeli zmiany weszłyby w życie, wyboru dokonywałyby rady miast i gmin. Poprawka może zostać zgłoszona podczas II czytania nowelizacji kodeksu wyborczego.

Reklama

Komisja nadzwyczajna rozpoczęła merytoryczne prace w czwartek, posłowie pracowali po krótkiej przerwie na sen także w piątek. Był plan, aby nie przerywać pracy w weekend, ale ostatecznie do obrad powrócono w poniedziałek.

– PiS prze do przodu. Nie bierze pod uwagę nie tylko tego, co mówią posłowie opozycji, ale także prawnicy. W sensie komplementarnym przygotowuje sobie wpływ na to, żeby nie oddać raz zdobytej władzy – mówi poseł PO Mariusz Witczak, wiceprzewodniczący komisji nadzwyczajnej, która zajmuje się zmianami w kodeksie wyborczym.

Rozmawiamy w przerwie prac komisji.

KAMILA TERPIAŁ: Jeżeli PiS rzeczywiście zdecydowałby się rezygnację z bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, co by to oznaczało?
MARIUSZ WITCZAK:
Gdyby do tego doszło, to byłby niebywały skandal, wielki regres i cofnięcie Polski w rozwoju. Bezpośrednie wybory cieszą się ogromną popularnością, mają najlepszą frekwencję. Wzmocnienie – poprzez bezpośrednie wybory – wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wpłynęło znacząco na rozwój miast. Odpowiedzialność osobista z silnym mandatem podniosła jakość sprawowania władzy. To jest wielka zdobycz naszej demokracji. Odejście od tego będzie powrotem do rozwiązania, które znamy z przeszłości: w ciągu kadencji włodarze zmieniali się nawet 2- i 3-krotnie, bo zmieniała się koalicja w radzie. Nie było mowy o spokoju, który jest niezbędny do realizowania programu samorządowego.

To będzie powrót do kaprysów różnych koalicji i koterii politycznych.

Państwowa Komisja Wyborcza wybierana przez Sejm – to jej upolitycznienie?
PiS chce przejąć i upisowić PKW. Chce mieć gwarancję, że wszystko będzie się odbywało zgodnie z wolą partii rządzącej. W projekcie mowa jest o tym, że w 9-osobowej Komisji PiS będzie miało 3 przedstawicieli, ale to dopiero początek. Swojego przedstawiciela wyśle upartyjniony Trybunał Konstytucyjny oraz Naczelny Sąd Administracyjny, który niebawem zostanie przejęty, bo PiS kończy przecież “deformę” sądownictwa. W ten sposób władza uzyska przewagę w nowej PKW, bo de facto będzie miało 5 swoich przedstawicieli.

Od razu po wejściu w życie ustawy PiS chce przejąć Krajowe Biuro Wyborcze, które organizuje całą administrację czuwającą na straży wyborów samorządowych. To będzie administracja PiS-owska.

Przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński już teraz ostrzega, że przeprowadzenie wyborów na nowych zasadach “będzie graniczyło z cudem”.
Projekt ustawy jest napisany na kolanie, sami wnioskodawcy wprowadzają do niej dziesiątki poprawek. Inne odraczają, bo nie wiedzą, jak rozwiązać problem, są po prostu zupełnie nieprzygotowani. To jest bubel prawny i przewodniczący PKW zdaje sobie z tego sprawę. Ostrzega, że nie będzie w stanie fizycznie ani prawnie wykonać powierzonego mu zadania. Ale

PiS w taki sposób chce zmusić Wojciecha Hermelińskiego do dymisji i wcześniej przejąć PKW. Myślę, że to jest ich taktyka na wymuszenie i szybsze wprowadzenie zmian niż w nowej kadencji Sejmu.

PKW wycofała się na razie z prac w komisji, bo była oskarżana o fałszowanie wyborów. Co się tam dzieje?
Komisja prze jak walec do przodu, ale zostawia ogrom niewyjaśnionych obszarów. Poza tym PiS nie bierze pod uwagę nie tylko tego, co mówią posłowie opozycji, ale także prawnicy. Do obrad komisji nie została dopuszczona żadna z opinii konstytucjonalistów. To jest sytuacja bez precedensu.

To jest tak, jakby chirurg przed przeszczepem wątroby nie sprawdził, jaką pacjent ma grupę krwi.

Przegłosowana zastała poprawka mówiąca o tym, że komisarze nie będą mogli mieć legitymacji partyjnej. PO mówiła wcześniej o partyjnych komisarzach. To coś zmienia?
To nie ma żadnego znaczenia. To są wszystko nędzne i patologiczne rozwiązania w porównaniu do obecnie obowiązujących. Dzisiaj mamy system sędziowski, a każdy sędzia musi mieć długą historię apolityczności i bezstronności, bo ma ustawowy zakaz prowadzenia działalności partyjnej.

Jakim ograniczeniem jest to, że nie można być członkiem partii w momencie objęcia stanowiska? W takim razie można będzie w poniedziałek zrezygnować z członkostwa w partii, a we wtorek zostać powołanym na stanowisko komisarza.

To nie jest żadna przeszkoda. I to jest wielkie niebezpieczeństwo.

To komisarze będą określać okręgi wyborcze. Jaki to może mieć wpływ na wynik wyborów?
To jest znana praktyka zwana gerrymanderingiem, a znana ze Stanów Zjednoczonych. Chodzi o takie dopasowywanie okręgów wyborczych, aby faworyzować daną partię czy kandydata. Do tej pory wyznaczanie okręgów wyborczych odbywało się pod kontrolą obywateli, bo miały na to wpływ rady gmin. Teraz będzie to arbitralna decyzja komisarza.

PiS-owi zależy na odpowiednio skrojonych okręgach wyborczych, bo jeżeli zrezygnują z bezpośrednich wyborów, to od ilości radnych będzie zależał wybór wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

To, co robi PiS, jest śmiertelnym zagrożeniem dla demokracji. W sensie komplementarnym przygotowuje sobie wpływ na to, żeby nie oddać władzy. Przejęty Sąd Najwyższy zdecyduje o ważności wyborów, sądy okręgowe będą rozstrzygać na poziomie okręgów, a PKW i KBW będą organizowały i nadzorowały wybory. Tak właśnie uzupełniają się wszystkie elementy tej układanki.

“Czas wolnych wyborów w Polsce się kończy” – powiedział pan podczas ostatniej konferencji prasowej. To nie przesada?
Nie, wybory oddamy PiS-owi. Niezmiennie od 2 lat ta partia “zabija” wszystkie instytucje, które miały mieć niezależny charakter: zaczynając od TK, poprzez służbę cywilną, media publiczne, a kończywszy zamachem na sądownictwo.

Z każdej perspektywy ustawiają się tak, żeby sprawiedliwość była po stornie PiS-u i żeby raz zdobytej władzy nie oddać.

Co opozycja może w takiej sytuacji zrobić?
Zobaczymy, jaki będzie ostateczny kształt tych zmian. Będziemy też czekać i domagać się zawetowania nowej ordynacji wyborczej przez prezydenta. Andrzej Duda nie może tej ustawy podpisać.


Zdjęcie główne: Mariusz Witczak, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama