Trwa dopasowywanie się do bata. Łykamy łamanie konstytucji, perwersyjny nepotyzm, postępującą demoralizację. Media zamiast stać po stronie demokracji przeciw autokratom i bezprawiu najczęściej – powołując się na święty etos bezstronności – kompromitują się opiniami o „dwóch stronach barykady” albo „sporze prawnym”, tak jakby można było mieć równy dystans do gwałciciela i gwałconej (konstytucji). Uciera się „mała stabilizacja”. Jakoś jest. Jakoś to będzie. Jakoś trzeba żyć.
Andrzej Duda – choć wielokrotnie złamał konstytucję, ułaskawił partyjnych kolegów przed prawomocnym wyrokiem oraz pedofila, pomógł w destrukcji Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i w instalacji w systemie dublerów – cieszy się zaufaniem ponad 50 proc. Polaków. Dziennikarscy dawcy opinii bardziej są jednak zajęci rozmową Rafała Trzaskowskiego z didżejem o Jamiroquai, niż piętnowaniem niszczenia państwa prawa przez nihilistyczną, populistyczną, amoralną władzę.
Celem Kaczyńskiego jest nie tylko całkowite przejęcie państwa – stanowisk, instytucji, mediów – ale także przejęcie języka, czyli ostatecznie zdobycie rządu dusz.
Na tym polu wygrywa. Tańczymy tak, jak prezes PiS zagra. Chce, żebyśmy zajmowali się tematami zastępczymi, zajmujemy się. Chce, żebyśmy widzieli w nim dobrodusznego obrońcę zwierząt, widzimy. Chce, żebyśmy się wzajemnie zagryzali, zagryzamy się. Piszę „my”, ale mam na myśli tę część opinii publicznej, która stoi po stronie wartości demokratycznych.
Niedrukowanie wyroku TK, usuwanie prof. Gersdorf, przejęcie TVP i Polskiego Radia, reasumpcja Piotrowicza, nielegalne głosowanie w Sali Kolumnowej, ksiądz Sawicz i niewyjaśnione losy koperty, protest niepełnosprawnych i gra z nimi PiS-u, GetBack, nagrody, które im się należały, gest Lichockiej, gest Pyzika, wiece miesięcznicowe, aneksja placu Piłsudskiego pod budowę pomników, neo-KRS, „gorszy sort”, „mordy zdradzieckie”, „chamska hołota”, okradanie PCK, deforma edukacji, SKOK, KNF, Banaś, „dwórki” Glapińskiego, Misiewicz i Macierewicz, maseczki od instruktora narciarskiego, respiratory widma od handlarza bronią, loty Kuchcińskiego, wycinka Puszczy Białowieskiej, upadek Janowa, TW Wolfgang, przejęcie Muzeum II Wojny Światowej, cenzura w Trójce, Kujda, dwie wieże, 2 miliardy na TVP zamiast na onkologię, afera billboardowa, Solvere, śmierć Igora Stachowiaka, samospalenie człowieka, zamach na Adamowicza…
Wymieniać dalej?
To wszystko nie działa. Gdy władza postanowiła ostatecznie zlikwidować Trójkę – radio autorskie, radio z tradycjami, radio symboliczne dla kilku pokoleń wrażliwych słuchaczy – pojawiło się kilka kombatanckich westchnień (których wprawdzie zabrakło, gdy w 2016 roku PiS wszedł do Jedynki z listami proskrypcyjnymi, by usunąć „nieprawomyślnych”, ale pal sześć), ale głównie pojawili się następcy, którzy gładko weszli w miejsca usuniętych koleżanek i kolegów. Marcowi redaktorzy. Towarzysz Szmaciak. Wszystko już było.
Trwa dopasowywanie się do bata i jest to gorzka lekcja ostatnich pięciu lat. Polacy darzą szacunkiem Dudę, mainstreamowe media udają, że PiS jest normalną partią, która nie przeprowadza zamachu na państwo prawa, dominuje pogląd o „dwóch stronach sporu”,
kilkuprocentowe podmioty polityczne i jeden zbawca bardziej walczą z jedyną formacją opozycyjną zdolną do pokonania władzy PiS, niż z samą władzą, a dawnych „wojowników” dopadł marazm.
Być może rację mają ci, którzy mówią, że Kaczyński przegra, gdy zmiecie jego rządy kryzys gospodarczy, z którym – przez lekkomyślne rozdawnictwo i nieokiełznane skutki ekonomiczne pandemii – nie będzie w stanie sobie poradzić nawet przy pomocy kłamstw Morawieckiego.
Ale być może jest inaczej, skoro nawet ślepa uliczka wojny kulturowej, w jaką zapędza nas PiS, nie jest w stanie otrzeźwić utopijnych liderów opinii, którzy nie rozumieją, że wybory wygrywa się w centrum i nie przy pomocy ulicznych ekscesów, choćby i w najsłuszniejszej sprawie.
Jest taki wiersz Kazimierza Wierzyńskiego –
„Stabilizacja” z 1968 roku
– który przytaczam w całości:
Zaaklimatyzujemy się
Zaaprowidujemy się
Postarzejemy się
Przyzwyczaimy się
Pogodzimy się
Wszystko się jakoś zabliźni
W naszej pijanej ojczyźnie
W ranach pajęczyna
W dziurawych ścianach mech
Minie jeden miniony okres
Jedna kolejka
Minie drugi miniony okres
Setna kolejka
Mała stabilizacja
Wielka kapitulacja
Aklimatyzacja
Racja racja
Śmiech.
I jest znamienny fragment wiersza Zbigniewa Herberta
„Pan Cogito o postawie wyprostowanej”:
W Utyce
obywatele
nie chcą się bronić
w mieście wybuchła epidemia
instynktu samozachowawczego
świątynię wolności
zamieniono na pchli targ
senat obraduje nad tym
jak nie być senatem
obywatele
nie chcą się bronić
uczęszczają na przyspieszone kursy
padania na kolana
biernie czekają na wroga
piszą wiernopoddańcze mowy
zakopują złoto
szyją nowe sztandary
niewinnie białe
uczą dzieci kłamać
otworzyli bramy
przez które wchodzi teraz
kolumna piasku
poza tym jak zwykle
handel i kopulacja
(…)
Czas wyciągnąć wnioski. Na nowy początek.
Przemysław Szubartowicz
Zdjęcie główne: Pieter Brueghel Kazanie św. Jana Chrzciciela