Narodowe Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego – tak ma się nazywać instytucja, którą chce stworzyć rząd w celu kontroli działań NGO-sów. Premier zapowiada, że projekt ustawy jest już gotowy. Organizacje drżą: nie wiadomo, czego się spodziewać. Rzecznik Praw Obywatelskich komentuje: społeczeństwo obywatelskie tworzy się oddolnie, nie potrzebuje wsparcia państwowego.

Zaczęło się od ataków, jakie na organizacje pozarządowe przepuściły “Wiadomości” TVP.

– Wśród osób, które pojawiają się w tych infografikach przedstawianych w TVP, jest członek naszej rady nadzorczej – mówi Anna Kertyczak, wiceprezes zarządu Fundacji Edukacja dla Demokracji. – W tych materiałach nie ma żadnego faktu, który świadczyłby o nieprawidłowej działalności organizacji, jest natomiast cała masa insynuacji. To wydaje mi się bardzo nie w porządku, bo media publiczne powinny społeczeństwo informować, a w tych materiałach mamy powiązania, wytykanie, kto jest czyim dzieckiem czy czyim partnerem. Nie bardzo wiadomo, czy i dlaczego jest to zarzut, ani jak to rozumieć.

– Od dłuższego czasu, patrząc na to, co dzieje się w “Wiadomościach” TVP, widzimy, że jest to jakaś forma nagonki – mówi  Dorota Setniewska ze Stowarzyszenia Klon/Jawor, reprezentująca portal ngo.pl. – Regularnie  pojawiają się materiały, zarzucające wybranym organizacjom pozarządowym, że działają w sposób niewłaściwy, ale w formie insynuacji, bez żadnych konkretów, faktów czy dowodów – dodaje.

Reklama

„Stanowczo sprzeciwiamy się trwającej kampanii zniesławiania i oczerniania działaczy pozarządowych, zasłużonych dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i III sektora” – piszą w liście protestacyjnym wobec działań TVP działacze i działaczki organizacji pozarządowych.

– A po tych atakach w “Wiadomościach” pojawia się głos ze strony rządu, że są fundacje, które działają niewłaściwie i wydają pieniądze na niewłaściwe cele – tłumaczy sytuację Setniewska. – Nie ma tam żadnego rozwinięcia, co to są niewłaściwe cele, które to fundacje, jakie konkretnie zarzuty ma pani premier. Żadne konkretne informacje nie padły także z ust minister Witek, padły natomiast sformułowania sugerujące, że coś jest nie tak.

Informacja, że rząd nie jest zadowolony z działania NGO-sów, pojawiła się na początku tygodnia, gdy “Tygodnik Solidarność” opublikował wywiad, w którym premier Beata Szydło zapowiada stworzenie Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego i informuje, że “ma się ono zająć przygotowywaniem projektów współpracy z organizacjami pozarządowymi”. – NCSO miałoby gromadzić wszystkie pieniądze, które są w tej chwili w różnych resortach i są wydawane na różne cele. Zapewniłoby to większą transparentność funkcjonowania organizacji pozarządowych i wydawania tych pieniędzy – mówi premier.

Na pewno wywołuje to w nas dużo niepokoju i dużo frustracji. Taka narracja, takie ataki niepoparte żadnymi konkretami budują atmosferę nieufności i niechęci do całego sektora.

– Jest w tej chwili wiele mechanizmów w różnych ministerstwach, które zajmują się rozdzielaniem środków, i na pewno mogłoby to działać lepiej – mówi Anna Kertyczak. – Nie wiem natomiast, czy centralizacja jest tą drogą, którą powinniśmy iść, bo już w tym momencie ministerstwa mówią, że mają problem z ogłaszaniem np. dwóch konkursów równolegle, bo jest to duże obciążenie organizacyjne i logistyczne. Pytanie, czy Narodowe Centrum, które miałoby rozdzielać środki np. na pięć różnych kierunków i prowadzić równolegle dziesięć różnych konkursów, jest w stanie być zbudowane tak, żeby to rzeczywiście działało. Wydaje mi się, że może być trudno zebrać ludzi, którzy mają takie doświadczenie i potrafiliby to robić tak, żeby to było sensowne.

– Zobaczymy, na czym dokładnie będą te zmiany polegały – komentuje zapowiedzi Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. – Jeżeli to będzie tylko kwestia skoncentrowania w jednym miejscu finansowania dla różnych organizacji pozarządowych, to zastanówmy się, jaki będzie konkretnie tego rezultat. Zgodnie ze standardami międzynarodowymi, państwo nie powinno dyskryminować żadnych podmiotów, jeśli chodzi o uzyskiwanie finansowania publicznego. Bardzo ważną kwestią, na którą także należy patrzeć w tym kontekście, jest kwestia wsparcia prywatnego; mianowicie, czy państwo będzie szukało jakichś możliwości ograniczenia czy reglamentowania wsparcia i finansowania prywatnego czy finansowania zagranicznego dla organizacji pozarządowych. Jeżeli tak by się stało, to wydaje mi się, że byłoby to wysoce niepożądane.

Pomysł krytykują także politycy opozycji. Politycy PO mówią wprost: PiS planując zamach na organizacje pozarządowe planuje zamach na naszą obywatelskość.  – Organizacje pozarządowe są niezwykle cenną zdobyczą polskiej demokracji – komentuje tę kwestię poseł Mariusz Witczak. – To jest przestrzeń naszej obywatelskiej wolności i to jest wreszcie prawdziwa praca u podstaw, która jest bardzo pożyteczna w rozwoju Polski – dodał.

– Organizacje pozarządowe realizują zadania, które określa preambuła Konstytucji RP, mówiąca o zasadzie pomocniczości – pisze w specjalnym liście poseł Monika Wielichowska z PO. – I tę właśnie rolę PiS swoimi zapowiedziami „reformy finansowania organizacji pozarządowych” próbuje unicestwić i podporządkować. Posłanka zwraca także uwagę na to, że działalność trzeciego sektora już od 2003 roku jest określana Ustawą o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.

Pewnie mało kto wie, że 85 proc. placówek dla bezdomnych jest w Polsce prowadzone przez organizacje pozarządowe, które dostają te środki z puli samorządu. Gdyby one tego nie robiły, to kto by robił?

Premier jednak, pytana o to, czy rząd planuje uporządkować sytuację z fundacjami i organizacjami pozarządowymi finansowanymi ze środków publicznych, odpowiedziała: – Ta sytuacja musi zostać uporządkowana, dlatego że w tej chwili naprawdę bardzo dużo pieniędzy jest przeznaczanych na funkcjonowanie różnego rodzaju organizacji społecznych czy NGO-sów. Rząd jest ciągle oskarżany o to, że nie budujemy społeczeństwa obywatelskiego, a przecież na ten cel przeznaczane są miliardy złotych.

– Organizacji pozarządowych jest w Polsce ponad 100 tysięcy, wśród nich są kluby sportowe, ZHP, ochotnicze straże pożarne i cała masa różnych organizacji, o których się nie mówi – mówi Dorota Setniewska. I tłumaczy: – Mówi się głównie o kilku dużych fundacjach, choć fundacje stanowią mniej niż jedną piątą wszystkich organizacji. Organizacje są finansowane w bardzo różny sposób – część stowarzyszeń finansuje się tylko ze składek członkowskich, część zdobywa fundusze z różnych źródeł, od osób indywidualnych, od firm, z Unii Europejskiej, są i takie, których działanie jest finansowane z funduszy ministerialnych i samorządowych. I to nie jest tak, że organizacje dostają te pieniądze po to, żeby płacić sobie pensję i posiedzieć sobie w ciepłym pokoju, tylko dostają te pieniądze na bardzo konkretne rzeczy, czyli na realizację zadań publicznych. Pewnie mało kto wie, że 85 proc. placówek dla bezdomnych jest w Polsce prowadzone przez organizacje pozarządowe, które dostają te środki z puli samorządu. Gdyby one tego nie robiły, to kto by robił? Może firmy, które by na tym jeszcze dodatkowe zarabiały, np. samorządy zlecają pewne zadania takim podmiotom, jak organizacje pozarządowe: prowadzenie hospicjów, schronisk dla zwierząt, zajęcia dla dzieci, opiekę nad niepełnosprawnymi – można wyliczać długo. Ale one muszą o te pieniądze się postarać, czyli startować w konkursach, wypełniać wnioski, pisać oferty – to musi być bardzo dobrze opisane, razem z budżetem, zadaniami, które wykonają, celami itd. Kiedy te pieniądze dostają, muszą je wykorzystać zgodnie z tym, co napisały, a na koniec zrobić sprawozdanie – jak wykonały zadanie, jak wydały pieniądze i czy cele zostały osiągnięte. A w trakcie realizacji zadania muszą się liczyć z tym, że mogą się im zdarzyć kontrole, w których dany urząd sprawdza, czy pieniądze są wydawane zgodnie z przeznaczeniem. Jeśli są nieprawidłowości – oddają dotację.

– Nie mam nic przeciwko temu, żeby pytano nas jak te pieniądze są wydawane – komentował w Faktach po Faktach TVN24 Jurek Owsiak. – Staramy się rozliczać jak najbardziej przejrzyście, żeby ludzie wiedzieli w jaki sposób te pieniądze są wykorzystane. Ale Narodowe Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego z samej nazwy brzmi bezsensownie. Społeczeństwo obywatelskie, w każdym systemie powstaje z potrzeby ludzi – dodał.

Wszystkie organizacje robią coroczne sprawozdania finansowe i merytoryczne – mitem jest więc to, że nikt tego nie pilnuje. – Są to obowiązki, które pochłaniają organizacjom dużo czasu i muszą być wykonane. Jeżeli organizacja, która np. ma status OPP, nie spełniłaby tego obowiązku, nie stworzyła sprawozdania, to automatycznie wypadłaby z listy tych organizacji i nie mogłaby np. prosić o przekazanie 1 proc. podatku – tłumaczy Setniewska.

Według danych zamieszczonych na stronie fakty.ngo.pl, najwięcej organizacji zajmuje się sportem, edukacją i kulturą. 60 proc. organizacji realizuje zadania publiczne. Połowa organizacji utrzymuje się za 27 tysięcy rocznie, jedna trzecia za mniej niż 10 tysięcy.

– To są naprawdę niewielkie budżety – mówi przedstawicielka ngo.pl. – A trzeba pamiętać o tym, że około 45 proc. organizacji działa społecznie, tzn. nikt w nich nie dostaje żadnego wynagrodzenia za to, co robi. Takich organizacji, które działają właśnie w ten sposób, że ludzie pracują w nich po pracy, w swoim wolnym czasie, jest naprawdę bardzo dużo. I jeżeli mówi się o tym, słyszymy, że organizacje są złe, źle wykorzystują pieniądze, nie powinny ich dostawać, bo robią z nimi niecne rzeczy, to to jest po pierwsze bardzo krzywdzące dla organizacji i ludzi, którzy w nich działają, a po drugie bardzo niszczy zaufanie społeczne, bez którego organizacjom będzie dużo trudniej działać.

– Moment, w którym państwo próbuje zorganizować, jak ma wyglądać społeczeństwo obywatelskie, powinien budzić wątpliwości – mówi Adam Bodnar. – Społeczeństwo obywatelskie to efekt pracy dziesiątek lub setek tysięcy ludzi. Tworzy się ono oddolnie i nie potrzebuje wsparcia państwowego. Państwo powinno stwarzać ogólne warunki poprzez prawo o stowarzyszeniach, ustawę o fundacjach i inne formy organizowania się obywateli. Ale moment, w którym państwo być może próbuje zorganizować, jak społeczeństwo obywatelskie ma wyglądać, to zawsze jest moment, który powinien budzić pewne wątpliwości i szczególną staranność w weryfikowaniu, na czym to organizowanie społeczeństwa obywatelskiego ma polegać – dodał RPO.

– Mnie w ogóle wydaje się, że ten pomysł nie jest nowy – komentuje Anna Kertyczak. – Słyszeliśmy o tym od początku pracy nowego rządu, a teraz pojawiły się jakieś pierwsze założenia. I one w sumie też nie są nowe, np. pomysł rozliczania z rezultatów, bo to już jest. Dlatego z jednej strony są już sprawdzone procedury, które działają – mechanizmy konsultacji społecznych, kontaktów z organizacjami pozarządowymi itd. Z drugiej – biorąc pod uwagę doświadczenie różnych konsultacji, które w ostatnich miesiącach przeprowadzano, boję się, że ich po prostu nie będzie. I że będzie to jednostronnie konsultowana, a potem jednostronnie wprowadzona reforma. I kompletnie nie wiadomo, czego się spodziewać.

Moment, w którym państwo próbuje zorganizować, jak ma wyglądać społeczeństwo obywatelskie, powinien budzić wątpliwości. Społeczeństwo obywatelskie to efekt pracy dziesiątek lub setek tysięcy ludzi. Tworzy się ono oddolnie i nie potrzebuje wsparcia państwowego.

– Organizacje same widzą trudności, niedoskonałości w obecnym systemie i mają różne pomysły, jak to usprawnić, tylko że nikt tych głosów nie chce słuchać – dodaje Setniewska. – Te doświadczenia, które mamy, pokazują, że raczej nie odbędzie się to w trybie konsultacji czy rozmów, wymieniania się pomysłami.

– Plan powstania Narodowego Centrum, ze względu na bardzo niewielką ilość danych, jest trudno porównać do jakiejkolwiek sytuacji na świecie. Ale te materiały TVP były budowane właśnie w taki sposób, w jaki część polskich organizacji była pokazywana, np. w rosyjskich mediach, jako agencji zagraniczni. Także jest to bardzo niepokojące patrząc, w jaką stronę idziemy – mówi wiceprezes FEdD.

– Myślę, że w przypadku znakomitej większości organizacji pozarządowych wywołało to dużą niepewność i duży lęk. Nie dlatego, że ktoś się zasadza na jakieś niesamowite pieniądze, które miały trafić do organizacji, a może nie trafią, tylko dlatego, że to jest po prostu niepewność jutra. I kompletna niewiadoma, co się wydarzy, jak to będzie działało – dodaje Dorota Setniewska. – Na pewno wywołuje to w nas dużo niepokoju i dużo frustracji, bo właściwie wszyscy ludzie działający w organizacjach pozarządowych, to ludzie, którzy często nie zarabiają w nich wiele, jeśli zarabiają, ale pracują w nich, bo uważają, że to jest słuszne. Taka narracja, takie ataki niepoparte żadnymi konkretami budują atmosferę nieufności i niechęci do całego sektora.

Mówiło się w tym roku o tym, że na Powązkach zebrano dużo mniej pieniędzy niż zwykle. I sugerowano, że to może z powodu brzydkiej pogody. Ale pogoda w listopadzie zwykle jest brzydka. Może więc zebrano mniej właśnie dlatego, że to zaufanie społeczne, i tak w Polsce dość niskie, zostało nadszarpnięte. Ludzie od jakiegoś czasu dostają informację, że nie powinni nikomu ufać: organizacjom, instytucjom ani sobie nawzajem. Zapoczątkowano proces, który trzeba by jak najszybciej zatrzymać, póki jeszcze jest co ratować – dodaje.


pap-maly Zdjęcie główne: Wolontariusze pomagający w Indiach, EPA/SANJAY BAID, PAP/EPA.

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Reklama

Comments are closed.