Nie jestem osobą, która powie, że trzeba nadstawić drugi policzek. Nie o to chodzi, bo wtedy trzeba by wystawić drugie serce do noża – mówi w rozmowie z nami Sławomir Neumann, szef klubu Platformy Obywatelskiej. – PiS nie wyciąga żadnych wniosków, tylko chce uciec przed odpowiedzialnością polityczną za to, co wydarzyło się w Gdańsku. Władza odpowiada za wprowadzenie takiego stanu emocji, poczucia bezkarności i atmosfery, która doprowadziła do mordu politycznego – podkreśla.

KAMILA TERPIAŁ: PiS chce pokazać, że wyciąga rękę do zgody i walczy z mową nienawiści. Wierzy pan w takie deklaracje?

SŁAWOMIR NEUMANN: Na razie to tylko puste gesty i PR-owe zagrywki, bo za nimi nie idzie żadne prawdziwe działanie. Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki mówił o potrzebie resetu, walki z hejtem i nienawiścią, a od tego czasu było już kilka wydań “Wiadomości” TVP, które nie zmieniły się ani na jotę. Nie zmieniły swojego nastawienia, nadal szkalują i pomawiają opozycję, a Jacek Kurski nadal jest prezesem TVP i czuwa nad propagandowym przekazem. To nie są poważne deklaracje, tylko próba przykrycia trudnej dla rządzących sytuacji. PiS nie wyciąga żadnych wniosków, tylko chce uciec przed odpowiedzialnością polityczną za to, co wydarzyło się w Gdańsku. I mówię tu o odpowiedzialności władzy.

Mam na myśli narzędzia władzy nieużywane albo używane w sposób, który dawał ochronę ludziom o ekstremalnych, agresywnych zachowaniach w sieci i na ulicach. To doprowadziło do tej tragedii. I od tego czasu poza słowami nic więcej nie widzę.

Premier Mateusz Morawiecki mówi o potrzebie dialogu i proponuje spotkanie szefów klubów parlamentarnych. To też tylko “pusty gest”?
Otrzymałem niedawno agendę tego spotkania i mam wrażenie, że premier skupia się głównie na tym, aby być dobrze pokazanym w telewizji jako człowiek, który chce dokonać nowego otwarcia. Znowu chce dużo mówić, a mało robić. Przede wszystkim nie chce poruszyć najważniejszej kwestii, czyli diagnozy problemu i sytuacji, która panuje w naszym kraju.

Reklama

Premier próbuje uciec do przodu, ale nie o to chodzi. Takie spotkanie nie ma większego sensu.

Nie mam zamiaru występować w roli misia na Krupówkach do zdjęcia dla premiera, który chce tylko zapudrować poważny problem, a nie rzeczywiście zająć się sprawą.

Nie pojawi się pan na spotkaniu?
Sprawa jest poważna i wymaga poważnej rozmowy. Mord polityczny nie jest rzeczą, obok której możemy przejść obojętnie i nie wyciągnąć wniosków.

Chciałbym przeprowadzić poważną dyskusję w zamkniętym gronie, ale o tym, jak leczyć przyczyny.

Czego brakuje w agendzie zaproponowanej przez premiera?
Szef rządu chce wysłuchać, jak Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad zaostrzeniem kar za przestępstwa związane z mową nienawiści albo jak Ministerstwo Zdrowia chce diagnozować “zaburzonych” ludzi. To są rzeczy, które w normalnym kraju porusza się na poziomie debaty w sejmowych komisjach, nie wymagają odgrywania takiego politycznego teatru. Chciałbym, abyśmy na takim spotkaniu usłyszeli, jak premier i rząd, w tym minister sprawiedliwości, widzą przyczynę tego, że mimo wielu ostrzeżeń doszło do takiej tragedii. Przecież były jasne sygnały o tym, że Stefan W. jest osobą niebezpieczną, ale zostały zignorowane.

Mateusz Morawiecki propozycją takiego spotkania chce przykryć swoją bezczynność.

Żona Pawła Adamowicza oskarża rząd i “reżimowe media” o zainspirowanie mordercy jej męża. Jaka jest pana diagnoza?
Przez ostatnie 3 lata mamy niesamowity wysyp hejtu, mowy nienawiści w sieci, agresji słownej i fizycznej na ulicach ze strony zwolenników władzy, skierowanych przeciwko opozycji i ludziom mającym inne zdanie. Często poniżano i odzierano z godności tych, którzy nie zgadzali się z rządem, a wszystkie takie sprawy były umarzane. To powodowało wzrost poczucia bezkarności. Do tego

mamy machinę TVP, która zajmuje się tylko tępą propagandą prorządową, oczernianiem opozycji i wszystkich, którzy są po drugiej stronie. Produkcja hejtu idzie w sposób przemysłowy. To powoduje, że agresja wylewa się na także ulice. Władza odpowiada za wprowadzenie takiego stanu emocji, poczucia bezkarności i atmosfery, która doprowadziła do mordu politycznego.

Rządzący nie czują się odpowiedzialni za zabójstwo Pawła Adamowicza.
Wierzyłem, że jeżeli premier chce spotkania i rozmowy, to właśnie po to, aby coś się zmieniło. Miałem nadzieję, że zrozumieli, że to władza ma atrybuty do tego, aby wprowadzić zmianę. Prokuratura i policja przecież nie podlegają Platformie Obywatelskiej. To nie my, a władza ma narzędzia, aby ścigać ludzi, którzy szerzą nienawiść. Jeżeli władza nie zmieni nastawienia i nie będzie z tymi zjawiskami walczyć, to nasze apele nic nie zmienią. Nie jestem osobą, która powie, że trzeba nastawić drugi policzek. Nie o to chodzi, bo wtedy trzeba by wystawić drugie serce do noża.

Nie możemy godzić się na obwinianie wszystkich po równo. Ci, którzy są winni siania atmosfery nienawiści w Polsce, muszą to zrozumieć i się do tego przyznać. Nie pójdziemy krok dalej i nie będziemy w stanie walczyć z mową nienawiści, jeżeli nie zlikwidujemy przyczyn.

Nie trzeba się uderzyć także we własne piersi?
Każdy powinien się uderzać we własne piersi. Każdy powinien mieć poczucie, że czasami lepiej ugryźć się w język albo powstrzymać przed napisaniem nienawistnego tweeta czy postu na Facebooku. Ale nie można dzisiaj symetryzować i przekonywać, że wszyscy są winni, bo to nie jest prawda.

Nie można przecież jedną wypowiedzią polityka PO przykrywać tego, co przez 100 wydań robiły “Wiadomości”, szczując na Pawła Adamowicza. Trzeba zachować rozsądek.

Dlatego lepiej nie pojawiać się w TVP?
Dopóki nie zmieni się zarząd TVP, a w programach nadal będzie trwało szkalowanie i pomawianie oponentów politycznych, to nikt przyzwoity nie powinien się tam pojawiać. Mówimy o tym jasno. To nie jest telewizja publiczna, ale partyjny wydział propagandy PiS-u. Nie widzę powodu, abym jako członek PO chodził do partyjnej pisowskiej telewizji. To jest bez sensu.

Niektórzy mówią, że decyzja zarządu PO o bojkocie TVP jest bez sensu, bo jest chowaniem głowy w piasek i “odpuszczaniem” elektoratu, do którego nie będziecie mieli dotarcia.
Jeżeli ten elektorat, zresztą w coraz mniejszej skali oglądający TVP, zobaczy, że nie autoryzujemy tego, co jest tam prezentowane, to będzie to skuteczne dotarcie z informacją, że to, co mówi TVP, jest tylko kłamstwem i pomówieniem.

To jest nasz wybór. Za komuny opozycji też nie było w telewizji, a udało się wygrać z machiną propagandy.

Jest szansa na to, że wybory na prezydenta Gdańska będą tylko formalnością?
Mam taką nadzieję. Aleksandra Dulkiewicz powinna być jedyną kandydatką. Kampania wyborcza w Gdańsku byłaby nie na miejscu.

PO nie zgłosi własnego kandydata?
Złożyłem wniosek, aby PO poparła Aleksandrę Dulkiewicz w tych wyborach i mam nadzieję, że w poniedziałek zarząd regionu go poprze.

PiS nie zgłasza własnego kandydata, ale też nie popiera Aleksandry Dulkiewicz.
Władza znowu robił to, co taktycznie się jej opłaca. Kandydat PiS-u nie miał wcześniej szansy w starciu z Pawłem Adamowiczem, a teraz miałby jeszcze mniejsze szanse na wygraną. To taktyczna decyzja, ale i tak przyjmuję ją za dobrą monetę.

Nie żałuje pan tego, że PO odcięła się od Pawła Adamowicza przed wyborami samorządowymi i wystawiła własnego kandydata na prezydenta Gdańska?
Teraz to już nie ma znaczenia.

Niepoparcie Pawła było skutkiem wcześniejszych działań państwa przeciwko niemu. Razem doszliśmy do wniosku, że trzeba chronić Gdańsk i grać na kilku fortepianach. Przypomnę, że od początku Paweł Adamowicz popierał listę Koalicji Obywatelskiej w wyborach do sejmiku. W Gdańsku jesteśmy jedną rodziną polityczną, zawsze jesteśmy obok siebie, nigdy przeciwko sobie.

PiS złożył projekt zmian w kodeksie wyborczym, Sejm ma się nim zająć w przyszłym tygodniu. Znowu powinna zapalić się czerwona lampka?
Jak PiS rusza kodeks wyborczy, to na ogół po to, aby próbować coś zachachmęcić. Nie mając szans w wyborach, próbuje je wygrywać kruczkami prawnymi i tak już zostanie. W tym wypadku jest taki sam plan. Chodzi o Łódź i Hannę Zdanowską. Nie mogli normalnie wygrać, to próbują załatwić to w inny sposób.

Prawo będzie działać wstecz?
Władza nie raz już pokazała, że nie szanuje prawa i łamie je w sposób świadomy. Musimy zachować czujność, bo nie widzę tu żadnych szczerych intencji.

W sobotę odbędzie się konwencja pod hasłem “Kobieta, Polska, Europa”. Co konkretnie się za nim kryje?
To program Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Program dla kobiet i Polski w Europie.

Będziemy odsłaniać poszczególne elementy programowe przed wyborami w maju. To jest pierwsza z takich konwencji. Trudno też w obecnym czasie pominąć to, o czym dyskutuje cała Polska. Na pewno pojawi się także wątek mowy nienawiści.

Wiadomo, że PiS szykuje pakiet prospołecznych i progospodarczych rozwiązań, zamierza między innymi przedstawić nowy superprogram, mający być równie spektakularny jak 500 Plus. Nie boi się pan, że trudniej będzie opozycji walczyć?
Musimy zbudować listę i przedstawić program dla ludzi, którzy zagłosują za inną wizją Polski – Polski w Europie, dumnej i demokratycznej. W maju i październiku czeka nas wielki spór.

Nie możemy nie doceniać przeciwnika, który będzie szukał różnych rozwiązań i próbował kupić ludzi. Ale dla nas najważniejszy musi być program, który będzie atrakcyjny dla Polaków.

My, czyli kto?
Chcemy zbudować dużą i poważną listę, która wygra wybory. Zapraszamy innych do współpracy. Cały czas podkreślam, że PO chce zbudować koalicję ludzi, którzy będą najlepszą propozycją dla Polaków. Nie musi, ale chce. Nikogo nie będziemy wciągać na siłę.

Liczycie na pozytywną odpowiedź PSL-u, SLD i Nowoczesnej?
Liczymy na rozsądek. Dzisiaj najważniejszą rzeczą jest odsunięcie od władzy ludzi, którzy niszczą Polskę.


Zdjęcia główne: Sławomir Neumann, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama