– Dzięki sieci wkraczamy na drogę porządkowania całego systemu opieki zdrowotnej. (…) To koniec z podziałem pacjentów na lepszych i gorszych – mówi zadowolony minister zdrowia Konstanty Radziwiłł na konferencji po posiedzeniu rządu, na którym przyjęto projekt utworzenia sieci szpitali. Wątpliwości mają lekarze, przedsiębiorcy, pacjenci i politycy. Czyli właściwie wszyscy poza ministrem. Wątpliwości mają nawet niektórzy inni członkowie rządu.

We wtorek rząd przyjął projekt dotyczący utworzenia systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej, czyli tzw. sieci szpitali. Zarówno premier Szydło, jak i minister Radziwiłł z zadowoleniem wypowiadali się o projekcie. Inaczej opozycja i eksperci od zdrowia. – Dla mnie ta zmiana jest bardzo ryzykowna – mówi nam były minister zdrowia Marek Balicki. – Ryzykowna, bo z niej nie wyniknie sieć szpitali, jaka powinna być, tylko taka, jaka pasuje do kryteriów tej ustawy – dodaje.

Kolejna duża reforma PiS

– To nie jest łatwa reforma, ale jesteśmy do niej dobrze przygotowani – mówiła premier Szydło na konferencji. – Ideą, wokół której budujemy naszą reformę służby zdrowia, jest idea, którą głosił i o której mówił świętej pamięci prof. Zbigniew Religa. Mówił o tym, że w centrum wszystkich działań służby zdrowia musi być pacjent – podkreśliła szefowa rządu. Premier wtórował minister zdrowia: – Ludzie chorzy często przeżywają w systemie gehennę i trzeba już z tym skończyć, a żeby skończyć, trzeba dokonać zmiany i ta zmiana musi być istotna, dlatego że to, co teraz dzieje się z pacjentami, jest nie do zaakceptowania.

Wątpliwości i rozłam

Trudno w to uwierzyć, ale o projekcie krytycznie wypowiada się jeden z posłów koalicji rządzącej, były szef NFZ Andrzej Sośnierz. Wybrany z ramienia Polski Razem Sośnierz mówił w rozmowie z RMF FM: – Ustawa o sieci szpitali powinna trafić do kosza, bo na pewno nie poprawi sytuacji pacjentów.

Reklama

Podobnego zdania jest wicepremier Jarosław Gowin. – Powstanie sieci – w każdym razie w takim kształcie, w jakim planuje to obecnie Ministerstwo Zdrowia – ograniczałoby dostęp pacjentów do usług medycznych (…) mogłoby wręcz doprowadzić do pogorszenia opieki zdrowotnej – mówił na konferencji.

– Żaden szpital powiatowy nie będzie zlikwidowany, jeśli jest jedynym w powiecie. Straszenie o masowych likwidacjach szpitali w związku z tą siecią jest powtarzaniem nieprawdy – mówił Radziwiłł. Jeszcze kilka dni temu, pytany przez PAP o obawy dotyczące zamykania lokalnych szpitali, odpowiadał: – Trzeba sobie zadać pytanie, czy lepiej być leczonym dobrze, czy blisko.

Później, ale będzie, czyli autopoprawka ministra

Planowo zmiany miały zacząć się od 1 lipca, ale podczas posiedzenia rządu minister zdrowia wniósł autopoprawkę, która zakłada, że zmiany ruszą od 1 października. – To daje nam dłuższy czas na dobre przepracowanie tego projektu w Sejmie i w Senacie, ale również daje nam dłuższy czas na lepsze przygotowanie się do wprowadzenia tych zmian – mówiła premier.

– Kalendarz prac był tak napięty, że tu trudno byłoby mu sprostać. 28 marca powinna być ogłoszona nowa sieć szpitali, a w przyszłym tygodniu mamy 1 marca. To po prostu byłoby niemożliwe do przygotowania. Rząd pokazuje, że potrafi ekspresowo wprowadzać zmiany, ale jednak nie z dnia na dzień – komentuje Marek Balicki.

Sieć, czyli co?

Projekt tzw. sieci szpitali przewiduje, że w sieci będą mogły znaleźć się szpitale, które od co najmniej dwóch lat mają umowę z NFZ i w których funkcjonuje izba przyjęć, albo szpitalny oddział ratunkowy (drugiego warunku nie będą musiały spełniać szpitale ogólnopolskie, onkologiczne i pulmonologiczne). Placówki zakwalifikowane do sieci będą miały gwarantowaną umowę z NFZ.

Marek Balicki obrazowo tłumaczy zmiany, które planuje rząd. – Projektujemy dom i zastanawiamy się, ile będziemy potrzebować do niego cegieł. Tu budujemy dom z tylu cegieł, ile mamy w sklepie. Co to oznacza? Że dom nie będzie taki, jak powinien być, tylko taki, jak wyjdzie.


pap-maly Zdjęcie główne: Beata Szydło, Konstanty Radziwiłł, autor, PAP/Radek Pietruszka

Reklama