To, co obserwujemy teraz, kontrastuje z tym, na co PiS w pocie czoła latami pracował – opinia publiczna obserwuje chaos i konflikty wewnątrz instytucji – mówi nam prof. UW dr hab. Rafał Chwedoruk. – W elektoracie PiS-u, a w konsekwencji także i Dudy znajduje się wielu wyborców niezainteresowanych polityką, za to bardzo nieufnych wobec instytucji oraz wobec świata polityki. Dla nich to, co obserwujemy, jest niespodziewane i pogłębia tę nieufność – dodaje. – To jest dużo bardziej skomplikowana sytuacja dla PiS-u, niż wszystkie poprzednie – podkreśla nasz rozmówca
JUSTYNA KOĆ: Wojna gangów – mówi opozycja o sporze NIK-CBA- prokuratura. A jak widzi to politolog? O czym to świadczy?
RAFAŁ CHWEDORUK: Trudno by było uciec od mało odkrywczej refleksji sięgającej swoimi źródłami lat 90. –
polska prawica zawsze miała wysokie poparcie, ale miała jednego strategicznego przeciwnika, z którym nie potrafiła sobie poradzić, a tym przeciwnikiem była polska prawica.
W sytuacji, w której Andrzej Duda jest zdecydowanym faworytem wyborów prezydenckich, ma w miarę bezpieczną przewagę sondażową, wśród opozycji panuje pewnego rodzaju chaos, okazało się, że początek kampanii jest zdominowany przez tematykę, której źródłem stały się działania Zjednoczonej Prawicy.
W przypadku pana Banasia można powiedzieć, że to sytuacje, które chyba nie tylko filozofom, ale i prawnikom się nie śniły. Nikt nie spodziewał się, pisząc niegdyś konstytucje i akty prawne niższego rzędu, aż takiego zbiegu różnych okoliczności. Długofalowo dla PiS-u to nie jest korzystne, choć oczywiście okres po wyborach prezydenckich będzie dłuższym czasem bez wyborów, dającym perspektywy rozwiązania problemów.
Bardzo dużo kosztowało w minionej dekadzie przekonanie opinii publicznej przez PiS, że nie jest taką partią jak przedstawia ją PO – radykalną, nieodpowiedzialną, w istocie niezdolną do sprawowania władzy.
PiS zdołał to odwrócić i przez ostatnią kadencję tę pozytywną dla siebie tendencję umocnił. To, co obserwujemy teraz, kontrastuje z tym, na co PiS w pocie czoła latami pracował – opinia publiczna obserwuje chaos i konflikty wewnątrz instytucji. W elektoracie PiS-u, a w konsekwencji także i Dudy znajduje się wielu wyborców niezainteresowanych polityką, za to bardzo nieufnych wobec instytucji oraz wobec świata polityki. Dla nich to, co obserwujemy, jest niespodziewane i pogłębia tę nieufność, natomiast
do przełożenia tego poczucia na preferencje wyborcze jeszcze długa droga, bo nie wątpię, że w kampanii będą się pojawiały kolejne gorące tematy.
Długofalowo niekorzystne, bo pokazuje, że partia PiS nie jest już tym sprawnym zarządcą?
PiS udało się przekonać opinię publiczną nie tylko, że jest w stanie sprawnie rządzić, ale że stał się gwarantem stabilności. Umiejętnie wyszedł z roli partii rewolucyjnej, po objęciu władzy umacniał wizerunek partii odpowiedzialnej. Konflikt wewnętrzny z całą pewnością takiego wrażenia nie pogłębia. Czym innym jest naturalny konflikt i spór z opozycją – można wręcz powiedzieć, że my, podatnicy, właśnie na to płacimy pieniądze – natomiast konflikt wewnątrz obozu politycznego może wśród starszych wyborców wywoływać skojarzenia z latami 90. czy czasem rządów AWS. A w tym wypadku nie widać prostej perspektywy tego, że Jarosław Kaczyński wkroczy i podejmie jednoznaczne decyzje i kosztem niewielkich strat, rzucając swój autorytet na szalę, wszystko rozstrzygnie. W tym wypadku kwestie prawne dotyczące sprawy NIK-u uniemożliwiają taką interwencję.
Wojna z sędziami, sądami, afery, spór z UE, inflacja nie szkodzą PiS-owi tak jak wewnętrzny konflikt?
Na pewno można powiedzieć, że to jest dużo bardziej skomplikowana sytuacja dla PiS-u, niż wszystkie poprzednie. O konflikcie z sędziami powiedziano już chyba wszystko, kilkukrotnie wracało to w poprzedniej kadencji i nie tylko nic nie zmieniało, ale wręcz było jednym z czynników zwiększających poparcie dla tej partii. Kwestie europejskie zostały skutecznie rozegrane zwłaszcza przez PO w wyborach samorządowych w 2018, co bardzo pomogło tej partii zminimalizować straty poparcia na poziomie samorządu. Dziś problematyka unijna stała się coraz bardziej skomplikowana. Brexit i sytuacja w UE wzmacniają pozycję rządu polskiego, Unia się zmienia i wyraźnie też
zachodni partnerzy uznali, że rządy PiS-u, podobnie jak rządy Orbána na Węgrzech, nie będą epizodem, że muszą przyjąć długofalową strategię i w wielu aspektach podjąć realne negocjacje i nie łudzić się, że jakieś gwałtowne wydarzenia zmienią sytuację w Polsce.
Odnośnie inflacji – gdyby jej wysoki poziom utrzymywał się długo, wiązałby się z odczuwalnym wzrostem kosztów życia codziennego, to tylko wtedy mógłby wpłynąć na zachowania wyborcze. Warto dodać, że w kontekście wyborów prezydenckich i II tury to walka toczy się o zamkniętą, określoną pulę wyborców, których mobilizacja jest kluczowa dla zwycięstwa Andrzeja Dudy. Z tej perspektywy takie wydarzenia, które wydają się istotne, mogą nie mieć wcale wielkiego wpływu na kluczowy segment elektoratu, a coś, co z pozoru wydaje się nieistotne, może akurat trafić do tych wyborców i zmienić losy elekcji.
Czy koncyliacyjny Andrzej Duda jest wiarygodny? Do tej pory grał na ostro: atakował sędziów, bronił polityki PiS-u.
Nie mam wątpliwości, że ci wyborcy, którzy na pewno pojawią się przy urnach popierając obecnego prezydenta, będą tradycyjnymi zwolennikami PiS-u. Tu natomiast
gra toczy się o wyborców niezaangażowanych, raczej umiarkowanych, a oni nie cenią radykalnych poglądów.
Mam wrażenie, że konwencja Andrzeja Dudy miała być właściwym początkiem kampanii, gdzie celem będzie dotarcie do tych, którzy nie są zdeterminowani w decyzji głosowania na reprezentantów prawicy, którym trzeba pokazać bardziej reprezentacyjne, koncyliacyjne aspekty prezydentury, używając lubianych przez ten typ wyborców słów: zgody, jedności, porozumienia. To jest tak naprawdę jeden z tych momentów, który będzie miał decydujący wpływ na wynik. Nominacje w sztabie wyborczym urzędującego prezydenta najdobitniej pokazują, że PiS będzie w tę stronę zmierzał. W zdecydowanej większości są to osoby, które nie są znane z radykalnych wypowiedzi i stygmatyzacji przeciwników.
Nie jest więc przypadkiem, że mamy do czynienia z całkowitą absencją osób związanych ze Zbigniewem Ziobrą, który jest przedstawicielem bardziej radykalnego nurtu Zjednoczonej Prawicy.
Dlaczego Jarosław Kaczyński nie może rozwiązać problemu? Jest za słaby?
Pozycja samego Jarosława Kaczyńskiego w dalszym ciągu jest tak samo silna jak była, natomiast paradoks wyniku wyborów sejmowych – co jest dużo ważniejsze od wyniku wyborów do Senatu – polegał na tym, że PiS miał bardzo dobry wynik i wzmocnił społeczną legitymacją, jednak osłabły polityczne podstawy sprawowania rządów, z powodu choćby wejścia wszystkich startujących komitetów do Sejmu.
Tylko 5 posłów przewagi i prawie 40 posłów z dwóch koalicyjnych klubów Zjednoczonej Prawicy powoduje, że Jarosławowi Kaczyńskiemu trudno będzie interweniować w wielu sprawach i tak łatwo jak kiedyś już nie będzie.
Paradoksalnie choć jest u szczytu kariery i zapewne swojej osobistej popularności, to nie będzie miał jak zdyskontować politycznej siły własnej partii z powodu nikłej przewagi w parlamencie.
Zdjęcie główne: Andrzej Duda, Fot. Flickr/Sejm RP/Rafał Zambrzycki, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Rafał Chwedoruk, Fot. YouTube, licencja Creative Commons