PiS zmienia wizerunek z twarzy wilka na twarz dobrodusznej babci, tak było zawsze w kampaniach wyborczych. Mamy do czynienia z polityką łagodzenia wizerunku, ale to jest polityka fałszu. Jaki jest PiS naprawdę, widać na każdym kroku, także na prowincji. Ktoś, kto nie ma związków z partią, nie ma szans na pracę i karierę. Spółki Skarbu Państwa traktowane są jak źródło dochodu dla radnych i wyłudzania pieniędzy. PiS chce przejąć sądy także po to, aby kontynuować taką politykę zupełnie bezkarnie – mówi Paweł Zalewski, polityk Platformy Obywatelskiej, były eurodeputowany

KAMILA TERPIAŁ: Komisja Europejska nie podjęła decyzji w sprawie skierowania skargi przeciw Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jak pan myśli, dlaczego?

PAWEŁ ZALEWSKI: Skierowanie skargi do sądu jest ostateczną bronią, którą może posłużyć się Komisja Europejska. Zawsze stara się znaleźć jakieś inne rozwiązania, jeżeli one są tylko możliwe. Widocznie KE dostrzegła jakąś możliwość kontynuacji dialogu z PiS-em. Ale z punktu widzenia pozycji Polski w UE to nie ma znaczenia.

Rząd polski oddał walkowerem wszystkie polskie interesy, od pracowników delegowanych, przez interesy rolników, po fundusze spójności, które są kluczowe z punktu widzenia rozwoju kraju. PiS, który niszczy praworządność w Polsce, doprowadził do bardzo poważnych, negatywnych konsekwencji: KE w przyszłym budżecie na 2021-2027 chce nam przekazać mniej pieniędzy, a może okazać się, że nie dostaniemy ani złotówki, gdyż bardzo realne staje się powiązanie wypłaty środków ze stanem praworządności. A to byłaby katastrofa.

Na czym miałby polegać ten dialog? PiS nie zmienia swojego stanowiska.
To pytanie do Komisji. Jedno jest pewne – powinna i zapewne ma świadomość, że w dotychczasowych rozmowach była oszukiwana. Władza prowadzi grę na zwłokę. Być może Komisja uznała, że decyzja o skierowaniu sprawy do TSUE posłużyłaby PiS-owi do stwierdzenia, że swoją działalnością ingeruje w proces wyborczy w Polsce. Być może taka decyzja byłaby asumptem do tego, aby w kampanii wyborczej zaostrzyć retorykę antyunijną, którą PiS już prowadzi. Być może nie chciała prowokować do takich działań. Komisja zawsze unika wiązania swoich decyzji, które mają charakter obiektywny, z bieżącą polityką.

Reklama

Do wyborów samorządowych nic się nie wydarzy? I na przykład procedura art. 7 zostanie wstrzymana albo spowolniona?
Procedura związana z art. 7 będzie trwała, bo to jest inna kwestia niż zaskarżenie jednej z polskich ustaw do trybunału w Luksemburgu. Ale powtarzam, to i tak nie zmienia sytuacji, w której znajduje się Polska i Polacy.

Mamy do czynienia z konsekwentnym podporządkowywaniem sobie wymiaru sprawiedliwości, po prokuratorach przyszedł czas na sędziów. Taka polityka jest cały czas realizowana w sprzeczności z konstytucją, niestety widać już efekty.

Ma pan na myśli decyzję sądu, który oddalił pozew PO przeciwko premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, który w minioną sobotę stwierdził, że “za rządów PO i PSL nie budowano dróg i mostów”?
To jest bardzo dziwna decyzja, bo prawo zostało zinterpretowane w sposób zawężający. Sąd stwierdził, że Mateusz Morawiecki nie bierze udziału w kampanii wyborczej, bo nie kandyduje na żadne stanowisko i w związku z tym nie mógł popełnić deliktu wyborczego. To jest sprzeczne z istotą tego prawa.

Premier jest przecież nie tylko twarzą kampanii PiS-u, występuje na wiecach wyborczych jako premier, ale także członkiem władz partii, która założyła komitet wyborczy. Mam nadzieję, że pomyłkę sądu będzie można jeszcze naprawić w apelacji.

Elementem “gry z KE” może być spotkanie premiera z prof. Małgorzatą Gersdorf?
Tak, to jest możliwe… PiS wszedł ponownie na drogę mydlenia oczu Komisji Europejskiej, pokazywania dobrej woli, która być może będzie trwała do wyborów parlamentarnych. PiS zmienia wizerunek z twarzy wilka na twarz dobrodusznej babci, tak było zawsze w kampaniach wyborczych. Mamy do czynienia z polityką łagodzenia wizerunku, ale to jest polityka fałszu. Jaki jest PiS naprawdę, widać na każdym kroku, także na prowincji. Ktoś, kto nie ma związków z partią, nie ma szans na pracę i karierę. Spółki Skarbu Państwa traktowane są jak źródło dochodu dla radnych i wyłudzania pieniędzy. PiS chce przejąć sądy także po to, aby kontynuować taką politykę zupełnie bezkarnie.

Wzmocniona o Inicjatywę Polską Barbary Nowackiej Koalicja Obywatelska będzie miała silniejszy głos w walce wyborczej?
Bardzo ważne jest, aby politycy zrozumieli to, co dawno zrozumieli wyborcy – dzisiaj gra toczy się o to, czy w Polsce regułą życia publicznego będzie uczciwość i prawo. Mamy wspólne interesy, bo chodzi o rzecz podstawową, czyli praworządność i demokrację. Cieszę się z tego ruchu i uważam, że to jest duży sukces Grzegorza Schetyny.

Lider PO rozumie, że aby prowadzić skuteczną politykę przeciwko PiS-owi, trzeba mieć dobry instrument, czyli koalicję, która może przekonywać Polaków do swoich racji w sposób wiarygodny. Najważniejsze jest odbudowanie demokratycznego państwa.

Różnice w sprawie liberalizacji prawa aborcyjnego powinny zejść na dalszy plan?
One schodzą na dalszy plan. Problemem dzisiaj może być zaostrzenie prawa aborcyjnego. Platforma jest za tym, aby utrzymać obecny kompromis, Barbara Nowacka ma w tej sprawie inny pogląd, ale aby móc walczyć o jakiekolwiek sprawy musimy żyć i działać w uczciwym państwie.

Co pozostało po wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie? Oprócz zdjęcia, na którym stoi obok Donalda Trumpa podpisując dokument współpracy…
Właściwie to nie stoi, tylko się pochyla. Wymowa tego zdjęcia jest symboliczna i wskazuje na całkowicie klientelistyczne relacje, na które Andrzej Duda się zgodził. Ta wizyta była katastrofą, przede wszystkim dlatego, że prezydent Polski przyjął transakcyjny sposób prowadzenia polityki przez Donalda Trumpa. To jest niezwykle niebezpieczne!

Andrzej Duda przyjmując sposób myślenia Donalda Trumpa o polityce, oddaje nie tylko nasze bezpieczeństwo w zakład prezydenta USA, ale także wszystkie inne interesy. Wyobraźmy sobie, że Trump będzie domagał się od nas, abyśmy prowadzili politykę rozbijania UE, w zamian za co zwiększy nam łaskawie kontyngent wojskowy.

Za który zresztą jesteśmy gotowi zapłacić miliardy dolarów, jak mówił na konferencji prasowej prezydent Stanów Zjednoczonych.
Relacje między państwami nie mogą być polityką transakcyjną sprowadzoną do absurdu. Zaangażowanie USA w relacje z jakimś państwem nie może zależeć głównie od korzyści czysto biznesowych. To musi wynikać z rozpoznania interesu geostrategicznego. Jeżeli nasze stosunki będą zależne tylko od pieniędzy, które będzie od Polski dostawał, w każdej chwili może się od nas odwrócić, bo na przykład Rosja zapłaci mu więcej. Uznanie takiej logiki w relacjach pomiędzy Polską i Ameryką jest fałszywe, a jeżeli ktoś traktuje je na serio, to tym bardziej jest to przerażające.

Donald Trump w kontekście relacji handlowych z UE domaga się wysokich ceł na samochody europejskie, bo szkodzą przedsiębiorstwom motoryzacyjnym w jego kraju. Andrzej Duda przytakując takiej wypowiedzi zgodził się na to, aby polskie firmy, które produkują podzespoły dla firm europejskich, straciły, i to dużo.

W Niemczech natychmiast pojawiłyby się żądania ustąpienia z funkcji! Niech teraz Andrzej Duda pojedzie do polskich zakładów i powie pracownikom, że nie widzi nic złego w naruszaniu ich ekonomicznych podstawowych.

Nie zareagował także na wypowiedź o UE, która ma korzystać z USA jak ze “świnki skarbonki”.
Pozwolił także skarcić szefa KE za to, że jest “wredny”. Brak reakcji jest zgodą na całkowite upokorzenie Polski jako członka UE. To zapewne jest konsekwencją poglądów Andrzeja Dudy, które wyraził ostatnio na spotkaniu z wyborcami mówiąc o “wyimaginowanej wspólnocie”.

Obraża wszystkich Polaków, którzy głosowali za UE i są za tym, aby Polska w Unii pozostała.

PiS stawia na inicjatywę Trójmorza, której celem jest “przemodelowanie mapy Europy”. Podobno Niemcy chcą się do niej przyłączyć. Zyskuje na znaczeniu?
To jest bardzo dobry krok polityki niemieckiej, która szuka porozumienia z państwami leżącymi na wschód od siebie. Traktuję to jako posunięcie mające charakter polityczny, którego celem jest wychodzenie naprzeciw niepokojom w naszym regionie, które dotyczą między innymi polityki wobec Rosji i gazociągu Nord Stream. Polityka niemiecka to jedno, jednak jak realnym bytem jest samo Trójmorze? O tym świadczy fiasko polityki energetycznej już w dniu jej ogłoszenia na szczycie tej inicjatywy.

Premier Węgier Viktor Orbán zamiast do Bukaresztu na szczyt pojechał do Moskwy, od której zwiększy zakupy gazu. Jednak nawet jeżeli Trójmorze jest inicjatywą wirtualną, to dobrze, że Niemcy podejmują dialog. Chciałbym bardzo, aby ta deklaracja niemieckiego rządu zakończyła się rezygnacją z bardzo szkodliwego dla bezpieczeństwa europejskiego projektu, czyli Nord Stream II.

Będzie pan, wraz z Andrzejem Halickim, odpowiadał w Gabinecie Cieni PO za sprawy zagraniczne. Wiele osób zarzuca, że to mało znaczący byt polityczny. Jak pan odpowie na takie zarzuty?
Pierwszy raz uczestniczyłem w środę w posiedzeniu Gabinetu Cieni i muszę przyznać, że jestem bardzo zbudowany poważną dyskusją. Przyjęliśmy m.in. proponowane przeze mnie stanowisko w sprawie polityki PiS wobec funduszy europejskich. Jestem także zbudowany podejściem członków gabinetu do zagadnień, za które odpowiadają. To jest bardzo ważna praktyka, jeżeli poważnie myślimy o zwycięstwie w wyborach. Polska będzie potrzebowała ludzi, którzy tworzą zgrany zespół, mają wyrazistego lidera i którzy znają na bieżąco wszystkie zagadnienia, którymi zajmuje się obecny polski rząd.


Zdjęcie główne: Paweł Zalewski, Fot. Flickr/Paweł Zalewski

Reklama