Dość wyniszczającego konfliktu plemion politycznych! Polska to nie jest nasza własność – mówił prezydent. Andrzej Duda wygłosił orędzie przed Zgromadzeniem Narodowym w dniu 150. rocznicy urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego. Dużo było o historii, wspólnocie, niepodległości, wolności i patriotyzmie. – To wystąpienie brzmiało jak głos propagandowej audycji, którą nastawiono bardzo głośno, żeby zakłócić odgłosy dnia codziennego – mówi wiadomo.co prof. Tomasz Nałęcz. – Prezydent w tym, co mówi, nie jest wiarygodny – komentuje w rozmowie z portalem Tomasz Siemoniak z PO.

Co powiedział prezydent

– Stulecie niepodległości to szansa na odbudowę wspólnoty narodowej. (…) Dość wmawiania, że nie stać nas na własne, suwerennie wyznaczane aspiracje! Nadeszła pora, by istotą życia przestał być wyniszczający konflikt plemion politycznych! Polska to nie jest nasza własność. Historia nas rozliczy – mówił w parlamencie Andrzej Duda.

Prezydent wymienił i podziękował “ojcom niepodległości”: Józefowi Piłsudskiemu, Romanowi Dmowskiemu, Ignacemu Paderewskiemu, Ignacemu Daszyńskiemu, Wincentemu Witosowi, Wojciechowi Korfantemu. Odznaczył też orderem Orła Białego tych, którzy “do tej pory nie zostali nim odznaczeni”.

– Pora na ład ustrojowy, w którym kompetencje władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej będą jasno rozgraniczone – takie słowa też dzisiaj padły z ust Andrzeja Dudy. Brzmią niestety o tyle gorzko, że w tej samej sali plenarnej odbędzie się w środę II czytanie projektów tzw. ustaw sądowych, które mają doprowadzić do przejęcia KRS i SN przez PiS. W sejmowej komisji nadzwyczajnej toczą się też prace nad zmianą ordynacji wyborczej, która jest zamachem na wolne wybory.

Reklama

Prezydent kilkukrotnie zwracał się też w stronę opozycji, m.in. w ten sposób: – Spory wychodzące poza granice naszego kraju nie budują pozycji naszej ojczyzny. Powodują przede wszystkim strach, agresję, poczucie beznadziei. Odwołał się w tym kontekście do przykładu zaborów, których “bezpośrednią przyczyną” było – jak mówił – “niefrasobliwe i niegodne odwoływanie się do arbitrażu oraz interwencji obcych potęg”. – Nie powtarzajmy tego błędu! – podkreślił Duda.

Na koniec wystąpienia Andrzej Duda dwa razy “pobłogosławił Polskę i Polaków”.

Prof. Nałęcz: Wystąpienie niegodne prezydenta. Pasowałoby bardziej do kongresu PiS-u

– To było bardzo kontrowersyjne wystąpienie, które nie przypominało w niczym orędzia – komentuje krótko w rozmowie z wiadomo.co prof. Tomasz Nałęcz, historyk, były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego. Według niego, brzmiało to bardziej jak “wystąpienie polityka z bardzo ciętym językiem, który atakuje swoich przeciwników politycznych i schlebia własnemu obozowi politycznemu”.

Według prof. Nałęcza, “pasowałoby bardziej do kongresu PiS-u w Przysusze”, bo było “przepełnione kalkami propagandowymi Prawa i Sprawiedliwości”. – Przyszedłem do kolegów, posmarowałem ich miodem, dziegciem posmarowałem ich przeciwników, zebrałem brawa i wyszedłem. Do niepisowskiej części narodu odwróciłem się plecami. Ale przecież jak się przychodzi do cioci na imieniny, to przynosi się bukiet róż, a nie osty – podsumowuje.

Ważne też, w jakim momencie zostało wygłoszone. – Nie można powoływać się na Monteskiusza, mówić o trójpodziale władzy w momencie, w którym jest on na naszych oczach rujnowany. Jakby wycisnąć wzniosłe hasła prezydenta, to okazałoby się, że to ma być parawan, skrywający naruszanie przez PiS podstawowych zasad i wartości. Brzmiało jak głos propagandowej audycji, którą nastawiono bardzo głośno, żeby zakłócić odgłosy dnia codziennego. Od prezydenta oczekuję nie deklaracji, ale czynów – mówi prof. Nałęcz.

Przyznaje też, że jako historyka dotknął go lekceważący stosunek do “ojców założycieli”. – Prezydent tylko ich wymienił. Nawet nie poinformował z imienia i nazwiska, kogo odznaczył. A jeśli się odznacza kogoś orderem, to warto powiedzieć, kogo. Wygląda to tak, jakby decyzja nie była skonsumowana, a Kancelaria Prezydenta nie znała szczegółów – kwituje były doradca Bronisława Komorowskiego.

Poniżej godności urzędu prezydenta – według Tomasza Nałęcza – była aluzja porównująca organy UE do interweniujących w sprawie Polski zaborców: – To było godne pismaka politycznego tabloidu, a nie prezydenta przemawiającego na trybunie przed Zgromadzeniem Narodowym.

Siemoniak: Prezydent po raz kolejny nie pokazał się jako ktoś, kto umie łączyć, a nie dzielić

– Wystąpienie rutynowe i mało istotne, za dzień czy dwa nikt już nie będzie go pamiętać. To była tylko retoryka. Termin nie wstrzelił się w kalendarz polityczny, bo obóz rządzący zajęty jest rekonstrukcją rządu. A my chyba już jesteśmy uodpornieni na wzniosłe przemówienia prezydenta – komentuje w rozmowie z wiadomo.co Tomasz Siemoniak z PO. I dodaje: – Po raz kolejny nie pokazał się jako ktoś, kto umie łączyć, a nie dzielić, i kto broni konstytucji.

Wiceprzewodniczący Platformy mówi wprost, że prezydent”w tym, co mówi, nie jest wiarygodny”: – Prezydent kilkukrotnie mówił już o tym, że trzeba zakończyć polityczne wojny, ale to są tylko puste słowa. Za chwilę w tej samej sali sejmowej odbędzie się debata nad projektami, które są zamachem na sądy i prezydent do tego przykłada rękę. Andrzej Duda jest kompletnie niewiarygodny, kiedy mówi o demokracji i państwie prawa.

Tomasz Siemoniak mówi też o “zawoalowanym ataku na opozycję”. – To było bardzo niestosowne. Ale czego innego możemy się spodziewać? – pyta retorycznie. – Przy okazji słów o “sporach wychodzących poza granice naszego kraju” wielu posłów przypomniało sobie, jak eurodeputowany Andrzej Duda organizował, używając jego retoryki, wydarzenia skarżące na Polskę w Brukseli – przypomina Siemoniak.

Polityk opozycji zwraca też uwagę na to, czego nie było: – To nie przemówienia prezydenta, ani jego opinie w jakikolwiek sposób determinują sytuację polityczną. Jedynym faktem politycznym było to, że prezes Kaczyński i cały klub PiS-u nie bili brawa po słowach o konieczności referendum konstytucyjnego i nowej konstytucji.

Komentarze w sieci

 


Zdjęcie główne: Andrzej Duda w Sejmie, Fot. Flickr/Michał Józefaciuk/Senat RP, licencja Creative Commons

Reklama