Będzie to kampania ciężkiej pracy i ostrej walki. Szykujemy się na ciężki marsz pod górę, ale każda tego typu wyprawa, mimo że jest trudna, na końcu daje wiele satysfakcji. Wiem, że PiS będzie rzucał nam kłody, czasem nawet niezgodne z polskim prawem, ale jesteśmy optymistami i wierzymy, że wygramy – mówi nam Marcin Kierwiński, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej. Pytamy też o aferę Szumowskiego i wystąpienie marszałek Witek, która przekonywała, że wybory nie odbyły się przez działania opozycji. – Mam wrażenie, że politycy PiS-u użalają się, jak to wszyscy przeszkodzili im strasznie zorganizować wybory, podczas gdy prawda jest taka, że banda partaczy nie dała rady zorganizować ani nawet przełożyć wyborów. Nie dali rady zrobić tego, co chcieli, a teraz szukają kozła ofiarnego. To PiS za to odpowiada, także pani marszałek Witek, bo pozwoliła na demolowanie prawa wyborczego. Prędzej czy później poniosą za to odpowiedzialność – podkreśla

JUSTYNA KOĆ: Wybory 28 czerwca i tylko 7 dni na zbieranie podpisów. Zdążycie zebrać 100 tys.?

MARCIN KIERWIŃSKI: Trzeba przyznać, że to bardzo mało czasu, do tej pory najkrótszy czas w historii na zbieranie podpisów to 17 dni w 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej i tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego. Wtedy sytuacja była ekstraordynaryjna, a było więcej czasu. Traktuje to zatem jako rzucanie kłód pod nogi kandydata, który ma duże szanse pokonać Andrzeja Dudę, ale damy sobie z tym radę. Trzeba będzie solidnie popracować, ale

czujemy wsparcie ludzi i niezależnie od takich małych zagrywek PiS-u i tak sobie poradzimy.

Skoro PiS tak utrudnia Trzaskowskiemu start, to się go boi?
Tylko że rozmawiamy o elementarnych standardach demokracji. Dlatego nie godziliśmy się, aby pan Jacek Sasin organizował wybory, i głośno protestowaliśmy. Tak samo głośno protestowaliśmy, aby kalendarz wyborczy nie był w rękach polityka PiS-u, który zainteresowany jest zwiększeniem szans aktualnego prezydenta. Rzeczywiście widać po ich zachowaniu, że się boją, a powinni przyjąć z pokorą to, co Polacy mówią o ich rządach, bo o tym będą wybory.

Reklama

Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że PSL pomoże zbierać podpisy Rafałowi Trzaskowskiemu. Dziś już mówi, że PO to duża partia i da sobie radę, podobnie politycy Lewicy. Też się przestraszyli sondaży?
Dziękuję za tamte słowa Władysława Kosiniaka-Kamysza; za każde podpisy zebrane dla Rafała Trzaskowskiego będziemy bardzo wdzięczni. Jest strona wolontariuszy, będą pełnomocnicy wyborczy, będziemy zbierać te podpisy własną strukturą.

Każdy, kto chce pomóc, może pobrać kartę do zbierania podpisów ze strony trzaskowski2020.pl, będą tam też podane telefony, konkretne adresy, gdzie można karty przekazać. Będziemy też zbierać na ulicach polskich miast i miasteczek.

Będzie pan w sztabie?
Wszyscy jako parlamentarzyści jesteśmy niejako w sztabie Rafała Trzaskowskiego. Jako sekretarz generalny PO na pewno zrobię wszystko, aby Rafał Trzaskowski wygrał te wybory, a formalną decyzję co do sztabu przedstawimy za kilka dni.

Ponad 16 minut pani marszałek Witek przekonywała, że to opozycja zablokowała wybory 10 maja.
Zachodzę w głowę, skąd pani marszałek bierze informacje, że opozycja cokolwiek blokowała. Wydaje mi się, że w tej sprawie powinna zwrócić się do swoich kolegów, a przede wszystkim do pana premiera Sasina, który wydał 70 mln i wydrukował bezprawnie karty. Mam wrażenie, że politycy PiS-u użalają się, jak to wszyscy przeszkodzili im strasznie zorganizować wybory, podczas gdy prawda jest taka, że banda partaczy nie dała rady zorganizować ani nawet przełożyć wyborów. Nie dali rady zrobić tego, co chcieli, a teraz szukają kozła ofiarnego. To PiS za to odpowiada, także pani marszałek Witek, bo pozwoliła na demolowanie prawa wyborczego.

Prędzej czy później poniosą za to odpowiedzialność.

Marszałek Witek przekonywała też, że trwała normalna kampania i wybory powinny się odbyć, ale KO chciała zmienić kandydata i doprowadziła do obstrukcji. Taki był plan?
W tej sprawie politycy PiS-u pokazali całą paletę rozwiązań, które składają się na nieudolność. Przyznaję, że kampania trwała, ale tylko dla jednego kandydata – Andrzeja Dudy, który zamiast zajmować się ważnymi dla Polaków sprawami prowadził kampanię wyborczą, podobnie jak politycy PiS-u.

Czy sprawa z ministrem Szumowskim zaszkodzi w kampanii prezydentowi?
W demokratycznym kraju rządzonym przez normalną opcję polityczną, gdzie służby są od tego, żeby tropić przekręty, a prokuratura jest od tego, aby stawiać zarzuty tam, gdzie popełniono przestępstwo, a politycy ponoszą odpowiedzialność za swoje decyzje i czyny, Szumowski już dawno byłby zdymisjonowany. Polska rządzona przez PiS jest krajem, gdzie służby nie działają, a politycy z PiS kryją swoich kolegów z rządu. Sądzę, że ta afera bardzo PiS-owi zaszkodzi.

Polacy mają dość prezydenta, który zabiera głos w wielu nieważnych sprawach, a nie jest w stanie zabrać głosu w sprawie fundamentalnej, bo mam wrażenie, że zdolność do afer zadomowiła się w tym rządzie na dobre.

To wybory o wszystko?
Tak, są o wszystko, bo albo będziemy mieć prezydenta, który będzie umiał połączyć wszystkich Polaków, będzie człowiekiem, który będzie potrafił być gwarantem jakości polskiego życia politycznego, albo prezydent dalej będzie niemy i głuchy, który jak przez ostatnie 5 lat będzie realizował tylko i wyłącznie interesy swojego środowiska politycznego. Wiem, że

Polacy chcą żyć w demokratycznym państwie, gdzie władza podlega też rygorom prawnym.

Przed nami tylko 3 tygodnie kampanii, czego się spodziewacie?
Będzie to kampania ciężkiej pracy i ostrej walki. Szykujemy się na ciężki marsz pod górę, ale każda tego typu wyprawa, mimo że jest trudna, na końcu daje wiele satysfakcji. Wiem, że PiS będzie rzucał nam kłody, czasem nawet niezgodne z polskim prawem, ale jesteśmy optymistami i wierzymy, że wygramy.


Zdjęcie główne: Marcin Kierwiński, Fot. Twitter/PO

Reklama