Ci, którzy korzystają z sygnału naziemnego, są poza tą regulacją. Problem w tym, że dzisiaj nie ma komu stwierdzić ewentualnej niekonstytucyjności takiego rozwiązania, bo Trybunał Konstytucyjny został praktycznie zniszczony. Inne wątpliwości dotyczą tego, że jakiekolwiek próby zwiększania poboru abonamentu powinny oznaczać zaoferowanie widzom i słuchaczom lepszego produktu. Dzisiaj mówienie o tym, że obecna TVP jest w stanie dać lepszy produkt w sytuacji, kiedy to, co się tam dzieje, zaczyna przypominać najgorsze czasy telewizji z czasów Gierka, jest po prostu śmieszne – mówi wiadomo.co Krzysztof Luft, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Kamila Terpiał: Rząd przyjął w środę projekt ustawy abonamentowej, która nakazuje prywatnym operatorom przekazywanie danych klientów Poczcie Polskiej. Chodzi o to, że każdy, kto posiada płatną telewizję, będzie musiał płacić abonament. To dobre rozwiązanie?
Krzysztof Luft: Jest kilka wątpliwości. Po pierwsze, natury konstytucyjnej, związane z obawami o nierówność wobec prawa abonentów, których tylko część ta regulacja obejmuje. Ci, którzy korzystają z sygnału naziemnego, są poza tą regulacją. Problem w tym, że dzisiaj nie ma komu stwierdzić ewentualnej niekonstytucyjności takiego rozwiązania, bo Trybunał Konstytucyjny został praktycznie zniszczony. Inne wątpliwości dotyczą tego, że jakiekolwiek próby zwiększania poboru abonamentu powinny oznaczać zaoferowanie widzom i słuchaczom lepszego produktu. Dzisiaj mówienie o tym, że obecna TVP jest w stanie dać lepszy produkt w sytuacji, kiedy to, co się tam dzieje, zaczyna przypominać najgorsze czasy telewizji z czasów Gierka, jest po prostu śmieszne. I wreszcie: jeżeli chce się zbierać więcej pieniędzy ze środków publicznych i egzekwować ten obowiązek od obywateli, to trzeba zapewnić mniej skomercjalizowany program, czyli pozbawiony reklam. Może nie w 100 proc., ale trzeba by znacząco ilość reklam ograniczyć.

Jeżeli chce się zbierać więcej pieniędzy ze środków publicznych i egzekwować ten obowiązek od obywateli, to trzeba zapewnić mniej skomercjalizowany program, czyli pozbawiony reklam.

Finał będzie taki, że “media narodowe” dostaną więcej pieniędzy i nic się nie zmieni. Tzn. nic na lepsze.
Finał rzeczywiście będzie taki, że to głównie TVP dostanie więcej pieniędzy. Polskie Radio nie jest najgorzej zaopatrzone – ok 3/4 budżetu radiofonii publicznej stanowią środki publiczne, czyli abonament, a tylko 1/4 pochodzi z przychodów reklamowych. W TVP jest odwrotnie. Więc ewentualne zwiększenie środków uzyskanych z abonamentu najprawdopodobniej zwiększyłoby głównie budżet Telewizji Polskiej.

Nie ma wątpliwości co do tego, że prywatni operatorzy będą musieli przekazywać dane swoich abonentów Poczcie Polskiej?
Słyszę głosy, że to również budzi wątpliwości, zgłaszają je operatorzy. To także powinno być rozstrzygnięte przez jakiegoś niezależnego arbitra, którym kiedyś był, sparaliżowany obecnie, Trybunał Konstytucyjny.

Reklama

Problem w tym, że dzisiaj nie ma komu stwierdzić ewentualnej niekonstytucyjności takiego rozwiązania, bo Trybunał Konstytucyjny został praktycznie zniszczony.

Na tym zakończą się zmiany dotyczące finansowania mediów publicznych? Czy PiS zdecyduje się pójść dalej i na przykład wprowadzi nową opłatę abonamentową?
Minister kultury zapowiada również całościową zmianę, czyli wprowadzenie powszechnej opłaty audiowizualnej. Ale to jest projekt, który należało realizować wtedy, kiedy PiS zaczynał swoje rządy. Wtedy mógł przekonywać, że za te pieniądze będzie w stanie zaoferować lepszy produkt. Dzisiaj, po tym, co się stało z TVP, nikt by już w to nie uwierzył. Politycznie jest to dzisiaj znacznie trudniejsze. Na początku rządów uzyskanie akceptacji dla ryzykownych społecznie projektów byłoby znacznie łatwiejsze niż teraz. To przecież byłaby opłata kojarzona z podatkiem.

Czyli przekazywanie danych przez operatorów to jest wszystko, na co PiS może sobie pozwolić?
O ile ten projekt zostanie przegłosowany w Sejmie, chociaż po tym, jak przyjął go rząd, prawdopodobieństwo znacznie wzrasta. Jeżeli tak się stanie, to moim zdaniem będzie to ostatnia regulacja dotycząca mediów w tej kadencji.

Tzw. repolonizacja będzie bardzo trudna. Trzeba by chyba przejść na pozycję Marine Le Pen, żeby wprowadzać takie regulacje, które w sposób ewidentny łamią zasady europejskie.

Przyjęcie takich rozwiązań może zaszkodzić PiS-owi, powodując na przykład spadek w sondażach?
Tak, ten projekt też jest politycznie ryzykowny. Wyborcy nie lubią, kiedy państwo każe im za cokolwiek i gdziekolwiek płacić. Być może jest to mniej ryzykowne niż powszechna opłata abonamentowa płacona z podatkiem. Ale ten projekt jest też trudny do przyjęcia dla operatorów dostarczających telewizyjny sygnał, bo zostaną wplątani w sprawę, z którą nigdy nie mieli i nie chcą mieć nic wspólnego. I być może mają prawo nie mieć, choć ja tego nie chcę przesądzać.

PiS zdecyduje się iść na wojnę z mediami prywatnymi? W Sejmie jest projekt dotyczący zakazu koncentracji obcego kapitału. Chodzi o jedno z ważniejszych dla PiS-u haseł – repolonizacji mediów.
Tzw. repolonizacja będzie jednak bardzo trudna. Trzeba by chyba przejść na pozycję Marine Le Pen, żeby wprowadzać takie regulacje, które w sposób ewidentny łamią zasady europejskie. A tzw. dekoncentracja mediów byłaby projektem bardzo trudnym, a oni takich nie są w stanie przeprowadzić. Co innego rozdać pieniądze, które się trzyma w sejfie – to jest łatwe. Mam nadzieję, że nieudolność PiS-u sprawi, iż mimo złych intencji władzy w tej sprawie nic się nie zmieni.

Przypominając sobie tamtą rzeczywistość zauważam, że wybory moralne, przed którymi są dziś stawiani artyści, są podobne.

Odwołany Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu – to nie udało się do tej pory nikomu. Oprócz Jacka Kurskiego. Gratulacje?
Udało się też Wojciechowi Jaruzelskiemu w 1982 roku, wtedy też nie było festiwalu w Opolu. Oczywiście zdaję sobie sprawę z różnicy pomiędzy tamtym czasem a teraźniejszością, natomiast przypominając sobie tamtą rzeczywistość zauważam, że wybory moralne, przed którymi są dziś stawiani artyści, są podobne. Artyści są w bardzo trudnej sytuacji, rezygnują z udziału w najważniejszej imprezie estradowej roku, aby bronić zasad i wartości. W 1982 roku byłem początkującym aktorem i bardzo zależało nam na tym, aby się zaprezentować w produkcjach telewizyjnych, ale trzeba było z tego rezygnować w imię wyższych wartości – nie miałem wątpliwości, że tak należało postąpić, choć nie były to decyzje łatwe. Dlatego dziś dobrze rozumiem sytuację zwłaszcza młodych artystów “na dorobku”, dla których rezygnacja z udziału w takiej imprezie oznacza jakąś “niewykorzystaną szansę” w walce o swoją pozycję zawodową.

Dlaczego Jacek Kurski postawił sprawę na ostrzu noża?
Kompletnie tego nie rozumiem. Wytłumaczyć to można chyba tylko totalnym oderwaniem od rzeczywistości i totalną arogancją. Co szkodziłoby PiS-owi i prezesowi Kurskiemu, gdyby nie grzebał w składzie uczestników benefisu Maryli Rodowicz? Dlaczego nie mogła tam zaśpiewać Kayah? To byłby jakiś problem?! W tym wypadku pojawił się cenzuralny zapis na nazwisko. Przecież to cofa nas do lat 70., kiedy były “zapisy” na konkretne osoby. Pisarzy, aktorów, piosenkarzy i innych twórców, którzy publicznie wyrażali swoje poglądy niechętne władzy komunistycznej. To jeden wielki absurd. Wynikła z tego gigantyczna awantura, na której traci PiS, traci publiczność, niszczona jest impreza o kilkudziesięcioletniej tradycji.

Dopóki Kaczyński będzie uważał, że ta wulgarna i prymitywna propaganda robiona w TVP przynosi mu więcej korzyści niż straty wizerunkowe wynikające z działalności prezesa Kurskiego, to ten ostatni prezesem będzie nadal.

Czy Jacek Kurski poniesie konsekwencje?
Oczywiście, że powinien ponieść konsekwencje, zresztą nie tylko za to, także za wiele innych kwestii. Instytucja, za którą odpowiada i która jest powołana do tego, aby podtrzymywać polską kulturę, w rzeczywistości ją niszczy. To jest niedopuszczalne! Ale o tym nie będziemy decydować my, widzowie, ani nawet Rada Mediów Narodowych, tylko Jarosław Kaczyński. O czym już parokrotnie się przekonaliśmy, jak to jest z tym odwoływaniem i powoływaniem prezesa Kurskiego. Sprawa jest prosta – prezesa Kurskiego odwołać może tylko prezes Kaczyński na Nowogrodzkiej; to jeszcze jeden przykład patologii państwa PiS i paranoi, w której żyjemy.

A może tym razem wykorzysta okazję, aby to zrobić?
Jeżeli prezes PiS-u uzna, że utrzymywanie pana Kurskiego na stanowisku prezesa TVP przynosi mu więcej kłopotów niż korzyści, to oczywiście natychmiast to zrobi. Ale dopóki będzie uważał, że ta wulgarna i prymitywna propaganda robiona w TVP przynosi mu więcej korzyści niż straty wizerunkowe wynikające z działalności prezesa Kurskiego, to ten ostatni prezesem będzie nadal.


Zdjęcie główne: Krzysztof Luft, Fot. Facebook/krzysztof.luft.7

Reklama

Comments are closed.