Jarosław Kaczyński nie odpuszcza, jego kabaretowo-polityczne tournée trwa w najlepsze. Tym razem jednak prezes rzucił żart, po którym nawet jego fani nie wiedzieli, jak zareagować.

Jarosław Kaczyński odwiedził w środę Puławy. Prezes jak zwykle połączył polityczny wiec z formułą kabaretowego stand-upu i rzucał z mównicy żarcikami, by potem napawać się śmiechem swoich zwolenników. Kaczyński już przyzwyczaił się, że widownia śmieje się ze wszystkiego, co powie, choćby było bardziej obraźliwe, niż śmieszne. Jak na przykład kpiny z osób LGBT.

W Puławach jednak prezesa spotkała przykra niespodzianka, bo publiczność nie zrozumiała dowcipu. Kaczyński opowiadał, jak to w czasach pierwszych rządów PiS przedstawił program partii „najwybitniejszym filozofom politycznym i politologom amerykańskim”. Eksperci ci mieli stwierdzić, że program jest dobry, ale „Europejczycy na pewno go nie zrealizują”.

Tam tak niedopowiedziane było, bo w końcu ja też Europejczyk, że są za głupi – powiedział Kaczyński i już z przyzwyczajenia zrobił pauzę na aplauz i śmiech. A tu… cisza. Sala nie wiedziała, jak zareagować na żarcik prezesa. Ostatecznie Kaczyński śmiał się sam do siebie. W końcu ktoś z sali uratował prezesa i zaczął brawa, które podchwyciła sala. A sam Kaczyński, zorientowawszy się, że żart mu nie wyszedł, ratował się kolejnym.

– Może niektórzy są za głupi, ale my nie! – rzucił, zaśmiał się, a tym razem widownia go nie zawiodła i chichotała razem z prezesem.

Reklama

Reklama