Oczywiście liderzy klubów parlamentarnych wychodząc ze spotkania RBN mówili, że spotkanie było dobre i merytoryczne, tylko co z tego wynika dla obywateli? To rząd musi dzisiaj podejmować decyzje, a ewidentnie się boi – mówi nam Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów, w sztabie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej odpowiedzialna za program kandydatki KO na prezydenta. Rozmawiamy o ograniczonej kampanii w czasach koronawirusa, specustawie gospodarczej i możliwości przesunięcia wyborów prezydenckich. Pytamy też o działania rządu i prezydenta. – Premier Włoch Giuseppe Conti zdecydował o przekazaniu 10 mld euro na walkę z koronawirusem. A prezydent Duda, wiedząc jak niedofinansowana jest ochrona zdrowia, jak zadłużone są szpitale, zgadza się przekazać 2 mld na partyjną, propagandową telewizję zamiast na onkologię. To nawet trudno skomentować – podkreśla

Justyna Koć: Małgorzata Kidawa-Błońska zdecydowała się zrezygnować z dużych spotkań wyborczych w związku z zagrożeniem koronawirusem. Jak będziecie prowadzić kampanię?

IZABELA LESZCZYNA: Już w niedzielę, gdy byłam z panią marszałek na spotkaniu gabinetu cieni Kongresu Kobiet, rozmawiałyśmy o tym, że prawdopodobnie trzeba będzie zrezygnować ze spotkań z wyborcami, na pewno tych dużych, otwartych. Na dzisiaj mamy dwa rozwiązania: przeniesienie aktywności do Internetu; pani marszałek będzie dostępna, będą czaty, wideokonferencje. Będziemy chcieli adresować je do konkretnych regionów, aby dyskutować o prawdziwych problemach lokalnych. Po drugie, pani marszałek będzie spotykać się w małych grupach z liderami opinii, stowarzyszeniami, organizacjami pozarządowymi i związkami zawodowymi, np. ZNP. Wszystko po to, aby rozmawiać o konkretnych problemach grup zawodowych i społecznych. Na pewno nauczyciele są grupą, do której chce się zwrócić pani marszałek. Będziemy też rozmawiać z przedsiębiorcami.

Spotkania z ludźmi są solą kampanii, gdzie każdy może przyjść i powiedzieć, co go boli, a także posłuchać o priorytetach prawdziwej prezydent, ale zdajemy sobie sprawę z zagrożenia, a bezpieczeństwo jest przecież najważniejsze.

Prezydent Duda jest tu uprzywilejowany, bo właśnie pozwolił przekazać 2 mld zł na media publiczne. Na pewno tam jego kampania będzie się toczyła pełną parą. Kandydaci opozycji nie będą mieli na to szansy?
Ma pani rację, ale wydaje mi się, że prezydent Duda, który w obliczu dramatu chorych na raka i w dodatku w chwili ogromnego zagrożenia epidemią koronawirusa podpisuje ustawę o 2 mld zł na TVP, stracił szansę na reelekcję. Każdy, kto zobaczy teraz Andrzeja Dudę w TVP, będzie miał z tyłu głowy właśnie to: jest dużo Dudy, bo telewizja dostała 2 mld zł. Przyznam, że byłam zszokowana tą decyzją, tym bardziej, że wszyscy widzieliśmy już wtedy, co dzieje się we Włoszech, że premier Conti zdecydował o przekazaniu 10 mld euro na walkę z koronawirusem. A prezydent Duda, wiedząc jak niedofinansowana jest ochrona zdrowia, jak zadłużone są szpitale, zgadza się przekazać 2 mld na partyjną, propagandową telewizję zamiast na onkologię. To nawet trudno skomentować.

Reklama

Prezydent podpis pod ustawą uzależnił od dymisji Jacka Kurskiego. We wtorek okazało się, że Kurski został doradcą zarządu TVP, p.o. prezesa, do maja, został Maciej Łopiński, mentor Jacka Kurskiego. Konkurs odbędzie się już po wyborach prezydenckich. Co ta sytuacja mówi o pozycji głowy państwa?
Jestem przekonana, że w maju konkurs wygra Kurski. To pokazuje po raz kolejny, że prezydent nie ma żadnej pozycji, wykonuje tylko polecenia Kaczyńskiego.

Minister Dera twierdzi, że w ogóle nie było takiego układu, a prezydent prawie nie wie, kim jest Kurski. Jeżeli tak, to jest jeszcze gorzej, bo prezydenta wykiwali zupełnie. Fundusz medyczny to przecież jakaś jedna wielka mistyfikacja, tym bardziej, że teraz wszystkie pieniądze, nawet te, których nie ma, muszą iść na walkę z koronawirusem.

Sam fakt powołania funduszu jest groteskowy. Mamy przecież Narodowy Fundusz Zdrowia, to po co powoływać następny, ten będzie leczył inaczej? To, co mówili Duda i Morawiecki, obraża inteligencję Polaków.

Prezydent zdecydował się zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Podobno rozmowa była dobra i merytoryczna. Prezydent skomentował RBN: rząd otrzymał od opozycji zielone światło na zdecydowane działanie w walce z koronawirusem. Daliście to zielone światło?
Zielone światło od opozycji rząd dostał już 7 marca, gdy weszła w życie specustawa.

Tak naprawdę pomocną dłoń wyciągnęliśmy 14 lutego, kładąc na stół naszą ustawę, z której rząd nie skorzystał, przez co spóźnił się z działaniami o 3 tygodnie i to były kluczowe 3 tygodnie dla powstrzymania epidemii. Wtedy można było zacząć mierzyć temperaturę ludziom na granicach, organizować dodatkowe testy i kupować dodatkowe maseczki oraz respiratory. Nie było jeszcze tak rozlanej epidemii we Włoszech, więc to udałoby się zrobić. Dziś jest już panika na całym świecie i wszystko jest trudniejsze.

Rząd stracił 3 tygodnie, bo nie posłuchał Koalicji Obywatelskiej. RBN zwołana we wtorek przez prezydenta miała walor przede wszystkim propagandowy, ponieważ rząd widzi, że sprawa jest poważna i boi się odpowiedzialności.

Ale jest właśnie tak, że za wszystko odpowiada rząd. Gdy w 2009 roku dotknął nas światowy kryzys finansowy, a potem w 2013 było drugie uderzenie kryzysu, to odpowiedzialność za przeprowadzenie Polski bez recesji przez ten trudny czas wziął na siebie rząd PO, premier i minister finansów z PO. Gdy pani minister zdrowia Ewa Kopacz nie uległa panice i lobby farmaceutycznemu i nie kupiła szczepionek przeciwko ptasiej grypie, to PiS krzyczał i oskarżał nas, że igramy z życiem Polaków. Wówczas minister Kopacz wyszła i powiedziała, że bierze na siebie całą odpowiedzialność za swoje decyzje. Ja nie słyszałam dziś takich słów od Morawieckiego i Dudy.

Oczywiście liderzy klubów parlamentarnych wychodząc ze spotkania RBN mówili, że spotkanie było dobre i merytoryczne, tylko co z tego wynika dla obywateli? To rząd musi dzisiaj podejmować decyzje, a ewidentnie się boi.

Minister edukacji mówi na konferencji, że to dyrektorzy szkół mają decydować o tym, czy zamykać szkołę, czy nie. Przecież to rząd i minister ma pełną informację o zagrożeniu i rozwoju epidemii. Przypadki zakażeń mamy rozsiane po całej Polsce. Zrobiliśmy niespełna 2 tys. testów, podczas gdy Włosi zrobili ich ponad 20 tys., a Niemcy chyba 200 tys. Są państwa, które dziennie robią tyle testów, ile my zrobiliśmy od początku zagrożenia.

Dlatego proszę i apeluję, żeby każdy z nas wykazał się odpowiedzialnością za siebie, ale i za innych, bo wiemy, że najlepszą szansą na zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa jest samodyscyplina i izolowanie osób mogących zarażać innych.

Minister Jadwiga Emilewicz zapowiedziała specustawę gospodarczą ze względu na koronawirusa. M.in. zakłada odroczone płatności. To dobry pomysł?
To zależy, jak to będzie wyglądać, generalnie „wakacje” od podatków, składek i innych zobowiązań są konieczne, aby firmy mogły po zakończeniu epidemii wystartować z punktu zero, a nie z długami. Pakiet jest konieczny i mam nadzieję, że tak jak zapowiedziała pani minister, do końca tygodnia powstaną rozwiązania. To ważne dla pracodawców, ale także dla pracowników. Zachęcam rząd do skorzystania z ustawy z 2013 roku, gdzie są takie rozwiązania. To był nasz pakiet antykryzysowy. Oczywiście zmieniły się warunki i problem jest trochę inny, ale warto korzystać z tego doświadczenia.

Cieszę się też, że wreszcie rząd PiS dostrzegł, że zbyt opresyjne uszczelnianie systemu podatkowego, szczególnie w sytuacji kryzysu w gospodarce, bywa trudne dla uczciwych przedsiębiorców i może być dla nich zgubne. To są zawsze dodatkowe obciążenia, często problemy z płynnością przez przedłużanie zwrotu VAT-u.

Jako opozycja będziecie gotowi poprzeć taką specustawę dającą „pauzę” przedsiębiorcom?
Zdecydowanie tak, rozmawiałam zresztą z marszałkiem Grodzkim, wiem, że spotykał się z przedsiębiorcami, pani marszałek Kidawa-Błońska spotkała się z przedstawicielami Lewiatana i nie tylko i mamy gotowe propozycje. To są z jednej strony oczekiwania przedsiębiorców, z drugiej nasze doświadczenia i jeżeli rząd nie podejmie szybko działań, to oczywiście jesteśmy w stanie taką ustawę przygotować. Zresztą Senat już nad nią pracuje.

Czy bierzecie pod uwagę, że wybory będą przełożone?
Nie wiemy, co się będzie działo i jak poważna będzie sytuacja. Rzeczywiście trudno sobie wyobrazić wybory, gdy tysiące ludzi podlega kwarantannie.

Nie chciałabym, aby wybory zostały przesunięte, bo chcę, żeby w Pałacu była prawdziwa prezydent, ale jeśli dla bezpieczeństwa Polaków trzeba będzie poczekać na to trochę dłużej, to musimy to zaakceptować.


Zdjęcie główne: Izabela Leszczyna, Fot. ARWC

Reklama