Co ma myśleć 17-latek, który jest bity przez bandytę, który okazuje się policjantem? Tego najlepszy PR nie przykryje, a najgorszą drogą jest kłamstwo. Policja w kwestii wizerunku ma sytuację kryzysową i warto, aby zadała sobie pytanie, czy ktoś, kto się tym zajmuje, ma jeszcze spojrzenie z zewnątrz, czy wszyscy są w syndromie oblężonej twierdzy. Radziłbym zatem zasięgnięcia opinii kogoś z zewnątrz, bo pan Ciarka ewidentnie ma syndrom oblężonej twierdzy – mówi nam dr Mirosław Oczkoś, ekspert od marketingu politycznego. I dodaje: – Wygląda na to, że przy Zjednoczonej Prawicy zostaje tylko twardy elektorat i być może mamy sytuację jak za czasów Porozumienia Centrum, że potrzebna jest „mała kadrowa”, żeby się utrzymać, bo sytuacja w kraju jest tragiczna i nie ma też już czego rozdawać.

JUSTYNA KOĆ: Tajniacy z pałkami teleskopowymi bijący protestujące kobiety, zatrzymanie fotoreporterki, wcześniej brutalne działania względem protestujących w Warszawie. Czy wizerunek policji jest jeszcze do uratowania?

MIROSŁAW OCZKOŚ: Zawodowo śledzę wizerunek policji od dłuższego czasu i przyznam, że sama policja długo pracowała i wykonała ogromną robotę PR. Dziś widzimy, że PR buduje się bardzo długo, a wizerunek, czyli jego składową, można zepsuć w 2 tygodnie. Przyznam, że to, co robią rzecznicy, czyli Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego, i rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Sylwester Marczak, przechodzą sami siebie. Ciarka, który jest rzecznikiem od wielu lat, powinien umieć dodawać dwa do dwóch, a ostatnie jego wypowiedzi to wpadka za wpadką, jak chociażby, że posłowie chowają się tchórzliwie za immunitetem czy że fotoreporterka zaatakowała policjanta fleszem.

Za takie wypowiedzi powinien sam podać się do dymisji, bo z tego już niczego się nie uciągnie.

Wizerunek jest tym, co widać na zewnątrz. Jeżeli policja nie jest w stanie podać innych argumentów, niż te na poziomie inwektyw, to jest bardzo źle. Uczę o PR od ponad 20 lat i podstawową, naczelna zasadą jest: nie kłamcie. Można nie powiedzieć wszystkiego, można podać jakąś wersję prawdy, ale nie można kłamać. Dziś w erze prężnie działających mediów społecznościowych kłamstwo ma jeszcze krótsze nogi.

Reklama

A jednak długo udawało się policji przechodzić suchą nogą przez wizerunkowe wpadki.
Tak i dobrym na to przykładem jest sytuacja „kulsonem”, gdzie było przekleństwo, ale zostało przerobione właśnie na „kulson” – trochę śmiechu, trochę zachachmęcone, czyli procedura zadymiania słów.

Teraz policja straciła cały wdzięk i wiele policjantek i policjantów będzie za to odpowiadać, bo przecież mamy tu zbiorową odpowiedzialność formacji. Trudno się dziwić, skoro ktoś wysyła uzbrojonych w pałki profesjonalistów, żeby być kobiety i młodzież, to najwyraźniej komuś się coś poprzestawiało. Pomijam już, że wyszkolony profesjonalista mógł odmówić wykonania rozkazu albo niczym wojak Szwejk symulować wykonanie rozkazu. Tymczasem mamy jeszcze dodatkowo przyjście do domu po 14 -latka, co jest kuriozalnym działaniem. Zatrzymano też 17-latka, którego rodzice nie mieli z nim długo kontaktu, ani wieści, gdzie jest.

To wszystko są informacje dla nas, że policja jest po drugiej stronie, że nie jest już policją obywatelską, tylko policja partyjną. Rozumiem, że to jest krzywdzące dla wielu z nich, ale niestety wizerunkowo tak to wygląda.

Podobno chodzi o awans na Komendanta Głównego, na którego chrapkę ma Komendant Stołeczny Paweł Dobrodziej.
To przecieki medialne, ale wiadomo, że ze starego rozdania jest komendant Szymczyk, który miał być już dymisjonowany. Wiadomo, że w koalicji rządzącej trwają tarcia między panem Kamińskim, ministrem Ziobrą a koordynatorem ds. wszystkich, naczelnikiem Kaczyńskim, a policjanci są ofiarą.

Oprócz zasady, aby nie kłamać, to rzecznik powinien także współpracować z dziennikarzami. Jeżeli zaczyna z nimi walczyć, to – jak mówił Henry Kissinger – powinien postawić sobie na biurku wizytówkę „idiota”.

56 proc. z nas źle ocenia działania policji. Jest pan zdziwiony takim wynikiem?
To i tak jest mało, jak na te błędy, które popełniają, i jednocześnie szansa, żeby się z tego wciągnąć. Jak ten procent przekroczy 70, to będzie to oznaczać, że mamy do czynienia z milicją, a nie z policją w demokratycznym kraju.

Dziś na ulicach w większości są ludzie, którzy nie pamiętają milicji.

Kiedy zamaskowani bandyci bili młodych, to ci mieli prawidłowy odruch i krzyczeli „gdzie jest policja”, po czym okazało się, że to policja ich bije. Zmiana wizerunkowa w oczach tych młodych ludzi będzie bardzo trudna do odwrócenia. Co ma myśleć 17-latek, który jest bity przez bandytę, który okazuje się policjantem? Tego najlepszy PR nie przykryje, a najgorszą drogą jest kłamstwo. Policja w kwestii wizerunku ma sytuację kryzysową i warto, aby zadała sobie pytanie, czy ktoś, kto się tym zajmuje, ma jeszcze spojrzenie z zewnątrz, czy wszyscy są w syndromie oblężonej twierdzy. Radziłbym zatem zasięgnięcia opinii kogoś z zewnątrz, bo pan Ciarka ewidentnie ma syndrom oblężonej twierdzy.

Ostatni sondaż Kantar daje 27 proc. ZP, 25 proc. KO, 14 proc. Hołowni, 8 proc. Lewicy. Ostatnim razem zastanawialiśmy się, czy teflon na PiS-ie pękł. Dziś już chyba nie ma wątpliwości?
Bo tendencja jest wyraźna, natomiast to prawdopodobnie nie dociera do partii rządzącej, która idzie na zwarcie. Pytanie, czy dlatego, że wierzy, że to pozwoli jej wygrać, czy próbuje ratować, co się da, resztę spisuje na straty. Wprowadzanie teraz ustawy inwigilującej nas plus słowa pana Święczkowskiego, że żadne sądy nie przeszkodzą w osiągnięciu celu, pokazuje raczej, że

władza nastawia się na konfrontację.

Wygląda na to, że przy Zjednoczonej Prawicy zostaje tylko twardy elektorat i być może mamy sytuację jak za czasów Porozumienia Centrum, że potrzebna jest „mała kadrowa”, żeby się utrzymać, bo sytuacja w kraju jest tragiczna i nie ma też już czego rozdawać.

Z tych wszystkich wpadek ekipy rządzącej – poczynając od zamknięcia cmentarzy, poprzez orzeczenie TK Przyłębskiej, wybuchu Kaczyńskiego w Sejmie, po pałowanie strajkujących kobiet i weto unijne – to które są najbardziej samobójcze?
Prezes Kaczyński na mównicy i pałowanie kobiet i młodych ludzi, czyli brutalizacja na rozkaz rządzących. To dwie PR sprawy, który są miażdżące. Weto w sprawie powiązania budżetu z praworządnością jest jednak abstrakcją.


Zdjęcie główne: Mateusz Morawiecki, Fot. Flickr/KPRM/Krystian Maj

Reklama