Wybory na przewodniczącego Rady Europejskiej to klęska rządu Prawa i Sprawiedliwości. Ciężko zapracowali na to, żeby była spektakularna.
Nie jest tajemnicą, że rząd PiS najwięcej szkody czyni sam sobie, potykając się o własne nogi, czego znakomitym przykładem były ostatnie tygodnie. Jednak przedkładanie osobistej i małostkowej zemsty posła Kaczyńskiego nad interes narodowy i polską rację stanu jest niewybaczalne.
Próba utrącenia Donalda Tuska była z góry skazana na porażkę. Wolta z Jackiem Saryuszem-Wolskim, walenie pięścią w stół i obrażalstwo raczej nie świadczą dobrze o rządowej dyplomacji. Premier Beata Szydło przypominała w Brukseli, że główną zasadą Unii Europejskiej jest uszanowanie zdania państw członkowskich, najwyraźniej zapominając, że Polska jest raptem jednym z nich. Wznoszone przez nią hasła o „braku zgody na prymat siły nad zasadami” i „szanowaniu zdań” w kontekście prowadzonej przez PiS polityki krajowej są wisienką na torcie absolutnej kompromitacji.
Wybory na przewodniczącego Rady Europejskiej wygrał polski kandydat – Donald Tusk. Kandydat PiS przegrał je z kretesem. Szkoda, że gen autodestrukcji, przez rządy PiS, dotknął także Polski. O wojnie Kaczyńskiego z Polakami wszyscy wiemy, teraz poznaliśmy jej nowy front, jakim jest Unia Europejska. Wstaliśmy z kolan.
No, więc teraz zastanówmy się, jak rząd PiS będzie walczył w Brukseli o większy budżet dla Polski, wsparcie naszej polityki czy dopłaty dla rolników.
Autor jest szefem gabinetu posła do PE prof. Dariusza Rosatiego i przewodniczącym Stowarzyszenia Młodzi Demokraci w Warszawie
Zdjęcie główne: Jarosław Kaczyński, Fot. Wikimedia, licencja Creative Commons