Ksiądz Tomasz Jegierski pogrąży Morawieckich? Z relacji księdza wynika, że Kornel Morawiecki w zamian za dotacje z banku BZ WBK (ówczesnym prezesem był Mateusz Morawiecki) wymusił od niego 96 tys. zł. Na dowód pokazuje umowę pożyczki. – Panie premierze Morawiecki, stawiam publiczne pytania, czy pan jest skorumpowany? – mówił z sejmowej mównicy sekretarz generalny PO. To Stanisław Gawłowski przedstawił całą sprawę podczas debaty nad wnioskiem o uchylenie mu immunitetu. Kornel Morawiecki zaprzecza i oskarża księdza o szantaż.
Polityczna bomba podczas debaty
Sejm w czwartek wieczorem debatował nad wnioskiem o zatrzymanie i aresztowanie posła PO Stanisława Gawłowskiego. Sekretarz generalny partii czuje się niewinny i od początku mówi o “politycznym ataku”. – PiS chce wsadzić do więzień wszystkich swoich przeciwników. Satrapa z Żoliborza wiernie naśladuje działania znane z Rosji Putina. Comiesięczne seanse nienawiści na grobach wspólnych przyjaciół. Chcecie zniszczyć opór i zastraszyć opozycję. Traktujecie Polskę jak okupanci, którzy dorwali się do programu “Koryto Plus”, każdego dnia okradacie biednych ludzi – zaczął swoje wystąpienie Gawłowski.
Później sekretarz generalny PO odpalił bombę, przedstawiając posłom duchownego. – Jest z nami na sali ksiądz Tomasz Jegierski, prezes fundacji “SOS dla życia”, która pomaga dzieciom, wspiera ofiary wojny w Syrii i innych krajach Bliskiego Wschodu. Do księdza parę lat temu przyszedł asystent obecnego posła Kornela Morawieckiego i zaproponował księdzu dość szemraną propozycję – mówił poseł Platformy. Chodzi o pieniądze z kierowanego niegdyś przez Mateusza Morawieckiego banku BZ WBK, które miały iść na kampanię wyborczą Kornela Morawieckiego.
❗️Afera korupcyjna Premiera❗
Z relacji ks. Jegierskiego wynika, że w zamian za dotację z banku zarządzanego przez Mateusza Morawieckiego, Kornel Morawiecki wymusił od niego 96 000 zł❗️#aferaMorawieckiego pic.twitter.com/uNJ2IX4FWG— PlatformaObywatelska (@Platforma_org) 22 marca 2018
Historia pewnej “pożyczki”
Więcej szczegółów ksiądz Tomasz Jegierski zdradził podczas konferencji prasowej. Towarzyszyli mu poseł PO Borys Budka i Roman Giertych, były wicepremier, obecnie adwokat (obrońca Stanisława Gawłowskiego).
– W 2012 roku zgłosił się do mnie pan Marek Pawlak, który był asystentem Kornela Morawieckiego. Przedstawił mi możliwość pozyskania środków z banku BZ WBK. Taki wniosek złożyłem i otrzymaliśmy dofinansowanie na program “kino w szkole”. Po otrzymaniu środków w kwocie ponad 140 tys. zł asystent zgłosił się ponownie, abym w dowodzie wdzięczności przekazał jakąś kwotę dla pana Kornela Morawieckiego i stowarzyszenia Solidarność Walcząca. Zasugerowano mi, żebym przekazał pieniądze w gotówce. 5 stycznia 2013 roku w obecności pana Morawieckiego i jego asystenta przyniosłem pieniądze. Zażądałem dokumentu o przyjęciu pożyczki w kwocie 96 tys. zł. Następnego dnia byłem świadkiem, jak pan Morawiecki z asystentem rozwozili gotówkę – opowiadał w Sejmie ksiądz Jegierski.
I właśnie oryginału tego dokumentu niedawno szukała ABW. Funkcjonariusze w lutym weszli do mieszkania księdza, w którym przebywała jego babcia z opiekunką, oraz do mieszkania pani współpracującej z fundacją “SOS dla życia”. – Funkcjonariusze byli agresywni. (…) To wszystko dzieje się na zlecenie prokuratury we Wrocławiu. A panowie Morawieccy współpracują tam z różnymi osobami od wielu lat – tłumaczył ksiądz.
W styczniu tego roku złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kornela Morawieckiego i Mateusza Morawieckiego. Zostało przyjęte dopiero na początku marca. W międzyczasie Kornel Morawiecki złożył zawiadomienie o tym, że ksiądz chce wyłudzić od niego pieniądze. I w tym wypadku prokuratura zaczyna działać natychmiast – wysyła ABW.
“Sprawa musi zostać wyjaśniona”. Ale czy jest na to szansa?
– Jeżeli prawdą jest, że dotacje na rzecz fundacji, która zajmuje się dziećmi, były powiązane ze zobowiązaniami do wypłaty części tych pieniędzy na rzecz rodziny prezesa banku, to kwalifikacja prawna tego czynu jest prokuraturze na pewno świetnie znana. Mamy do czynienia z bardzo poważnym zarzutem, który musi być do końca wyjaśniony – mówi Roman Giertych. Tłumaczył też, dlaczego sprawa ujrzała teraz światło dzienne: – Upublicznienie tej sprawy wynika z faktu, że to jest jedyna obrona przed tym, aby służby specjalne nie prześladowały księdza.
Politycy PO domagają się rzetelnego wyjaśnienia sprawy i wyjaśnień od Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. – Domagamy się elementarnej przyzwoitości i rzetelnego śledztwa. Ale zadajemy jednocześnie pytanie: czy przy tak skonstruowanej prokuraturze generalnej, gdzie minister Ziobro jest jednocześnie podległym premierowi Morawieckiemu, jest w ogóle możliwe, aby ta sprawa została wyjaśniona. (…) Dochodzimy do kuriozalnej sytuacji, w której obywatel zderzony z machiną państwową pozostaje sam – dodaje Borys Budka.
Według polityka Platformy, Prokurator Generalny powinien niezwłocznie wyjaśnić rolę służb specjalnych w tej sprawie. – Z jakiej przyczyny i kto wydał polecenie, by w tego typu sprawie służby specjalne zajmowały się wierzycielem, broniąc dłużnika? – pyta poseł.
Kornel Morawiecki zaprzecza
Do tych zarzutów odniósł się z sejmowej mównicy Kornel Morawiecki. – Ja tylko chcę powiedzieć, że ksiądz Jegierski nie dawał mi żadnych pieniędzy i że sprawa jest w prokuraturze, bo ksiądz Jegierski szantażował mnie tym, że otrzymałem od niego jakieś pieniądze i to tylko tyle mam do powiedzenia w tej sprawie – mówił ojciec premiera.
Zdjęcie główne: Mateusz Morawiecki, Fot. Flickr/W. Kompała/KPRM
Comments are closed.