Obchody 37. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych dzielą zamiast łączyć. Politycy opozycji świętowali w Gdańsku, NSZZ “Solidarność” zorganizował obchody w Lubinie. Ale i tak związek zarezerwował, dzięki decyzji wojewody pomorskiego z PiS-u, Plac Solidarności. Politycy opozycji wyrazili poparcie dla pierwszego przewodniczącego związku Lecha Wałęsy. – Nie ma wspólnych obchodów, dlatego że strona, która uważa Lecha Wałęsę za zdrajcę, nie dopuszcza do głosu i współuczestniczenia tych, którzy mają inne zdanie. Nie jestem w stanie zaakceptować tego, że “Solidarność” wikła się w bieżącą politykę, wystawia laurki i całkowicie wspiera rząd – mówi w rozmowie z wiadomo.co prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Według niego, obecny związek zdradził ideały Sierpnia ’80 i pierwszej “Solidarności”. Prezydent Gdańska mówi też, że 1 września na Westerplatte nie usłyszymy apelu smoleńskiego.

Politycy opozycji razem z Lechem Wałęsą

Politycy PO, Nowoczesnej rano złożyli kwiaty przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców, później uczestniczyli także w obchodach organizowanych przez KOD 100 metrów od Placu Solidarności. Taką decyzję, używając do tego zmienionej w tej kadencji Sejmu ustawy o zgromadzeniach, podjął wojewoda pomorski. Wbrew wcześniejszej decyzji prezydenta Gdańska, który zgodził się, aby obchody na Placu Solidarności organizował Komitet Obrony Demokracji.

– Byliśmy pod Pomnikiem Solidarności i bramą Stoczni Gdańskiej z Lechem Wałęsą, żeby pokazać i podkreślić solidarność z nim i świadectwo polskiej historii – mówił podczas konferencji prasowej w Gdańsku Grzegorz Schetyna. Przewodniczący PO ostrzega, że “nie można pozwolić zawłaszczyć polskich symboli i polskiej historii”. – Dzisiaj też obserwujemy i widzimy, że ten moment, dzień, historia jest wykorzystywana do politycznej walki, partyjnego unicestwiania i politycznej eliminacji. Na to się nie można zgodzić – mówił Schetyna.

To symboliczne miejsce i symboliczny dzień, który przypomina wszystkim Polakom, że oddolny ruch społeczny pokojowo obalił dyktatorską władzę. Z taką samą sytuacją mamy teraz do czynienia. To, co obserwowaliśmy przez wakacje, oddolny ruch obywatelski, który nie zgadzał się na zawłaszczanie sądów przez jedną partię, to sposób na to, jak można będzie obalić PiS w najbliższej przyszłości. Zwróćmy uwagę na to, że oni się podobnie boją społeczeństwa obywatelskiego, jak komuniści bali się “Solidarności” – to słowa lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru.

Reklama

O solidarność zaapelowali razem Lech Wałęsa i prezydent Słupska Robert Biedroń. Ale były prezydent z goryczą komentował to, co dzieje się teraz wokół obchodów Sierpnia ’80.

Jak dziś popatrzymy na to, co się działo, że od początku było paru ludzi, którzy zbierali kwity po to, żeby potem walczyć i coś tam osiągać (…) pytanie, czy ze swojej głupoty, z jakiegoś pomysłu, czy jednak ktoś nami steruje? Ktoś jednak niszczy piękne polskie zwycięstwa i zabiera nam rzeczy nieprawdopodobnie wielkie – ocenił były prezydent.

Lech Wałęsa potwierdził także swoje wcześniejsze deklaracje. Przyznał, że zastanawia się nad zbieraniem podpisów za odebraniem nazwy “Solidarność” obecnemu związkowi zawodowemu.

– Piotr Duda dzisiaj słowem nie odniesie się do skandalicznych decyzji rządu i większości sejmowej, a wręcz je popiera, a to jest zdrada, mówiąc językiem PiS-owskim. To jest zdrada ideałów Sierpnia ’80 i pierwszej “Solidarności” – komentuje w rozmowie z wiadomo.co prezydenta Gdańska z PO Paweł Adamowicz.

KAMILA TERPIAŁ: Dlaczego tym razem nie udało się zorganizować wspólnych obchodów rocznicy Sierpnia ’80?
PAWEŁ ADAMOWICZ: Wspólnych obchodów nie ma już od dawna. Trudno wspólnymi obchodami nazwać akt umieszczania kwiatów w stoczniowej bramie. Przemówienia okolicznościowe wygłaszają związkowcy albo politycy PiS-u, a bohaterowie i realni twórcy Sierpnia ’80, jak Bogdan Borusewicz, nie są dopuszczani do głosu. Wspólne obchody przestały być wspólne dawno temu. Przypomina mi się obraz obchodów z 2006 roku. Prezydentem był Lech Kaczyński, on zabierał głos, ja zabierałem głos i Bogdan Borusewicz, który został wygwizdany przez niemałą część zebranych osób. Wtedy prezydent uspokajał i przywoływał krzykaczy do porządku, przypominając, że to był jeden z twórców strajku w 1980 roku. Nie ma wspólnych obchodów, dlatego że strona, która uważa Lecha Wałęsę za zdrajcę, nie dopuszcza do głosu i do współuczestniczenia tych, którzy mają inne zdanie.

Nigdy druga strona, którą także ja reprezentuję, nie gwizdała i nie buczała, jak przemawiali Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz czy Lech Kaczyński.

Nigdy nie przyszło nam do głowy, że w ogóle można się tak zachowywać.

Ale nie było do tej pory tak zaognionej sytuacji i dosłownie podzielenia obchodów. KOD nie mógł ich zorganizować na Placu Solidarności, bo ten został zarezerwowany decyzją wojewody pomorskiego dla “Solidarności”.
Po raz pierwszy w Polsce po 1989 roku wysoki funkcjonariusz administracji rządowej, czyli wojewoda pomorski, wykorzystał prawo, które większość prawników uważa za niekonstytucyjne. Po raz pierwszy ustawa wprowadzająca zgromadzenia cykliczne została użyta przeciwko opozycji poza Warszawą. To na pewno przejdzie do historii jako precedens. Wojewoda powiedział wprost: KOD zgłosił się legalnie jako pierwszy, ale jednak nie ma prawa do demonstrowania w tym miejscu, bo ma je na wyłączność związek zawodowy.

Ze związkiem w tej sprawie nie dało się dogadać?
Związek zawodowy, głosem swoich przedstawicieli, demonstruje samozadowolenie w połączeniu z przekonaniem o monopolu do pamięci, świętowania i miejsca tego świętowania. A to jest przecież jaskrawo sprzeczne z duchem i stylem pierwszej “Solidarności”, tej pluralistycznej z lat 1980-81.

I to się w najbliższym czasie nie zmieni?
To się może zmienić tylko wtedy, kiedy PiS przestanie rządzić krajem i w ten sposób skończy się sojusz między związkiem zawodowym i partią. “Solidarność” nie wyciąga żadnych wniosków z przeszłości i pewnie będzie się dalej marginalizowała jako związek zawodowy, a to wielka szkoda.

Zdrowe związki zawodowe są bardzo potrzebne, ale niepotrzebne są związki, które tworzą trwały sojusz z partią polityczną, bo to uderza w ich wiarygodność.

Rozumieliśmy wszyscy parasol NSZZ “Solidarność” nad rządem Tadeusza Mazowieckiego i zmianami w Polsce, natomiast już sojusz z rządem Jerzego Buzka odbił się niekorzystnie na pozycji związku. I niestety “Solidarność” coraz chętniej idzie po tych koleinach przeszłości.

Pan jest teraz na wojennej ścieżce z “Solidarnością”.
Nie jestem w stanie zaakceptować tego, że związek wikła się w bieżącą politykę, wystawia laurki i całkowicie wspiera rząd. Nie jestem w stanie zaakceptować tego, że w ogóle nie protestuje przeciwko likwidacji Trybunału Konstytucyjnego czy ograniczaniu niezależności sądownictwa. I to związek, który póki co cały czas nie odżegnał się od dziedzictwa pierwszej “Solidarności”. A przypominam, że w 1981 roku na pierwszym zjeździe delegatów NSZZ “Solidarność” w Hali Olivia powstał program Samorządnej Rzeczypospolitej. To wtedy przedstawiono postulat niezależnego sądownictwa, prokuratury i Trybunału Konstytucyjnego. A dzisiaj Piotr Duda słowem nie odniesie się do skandalicznych decyzji rządu i większości sejmowej, a wręcz je popiera – a to jest zdrada, mówiąc językiem PiS-owskim. To jest zdrada ideałów Sierpnia ’80 i pierwszej “Solidarności”. Nic nie mówią i nie powiedzą o wolności mediów, o którą walczono w Stoczni im. Lenina, o pełzającej cenzurze, o tym, że prokuratura ściga dziennikarza, który napisał książkę niewygodną dla ministra obrony narodowej. To się właśnie nazywa sprzeniewierzenie ideałom.

Wiele zresztą było już w historii przypadków, kiedy dawni bohaterowie stawali się przeciwieństwem swoich ideałów i wchodzili w rolę tych, z którymi kiedyś walczyli.

Według prawicowych mediów, pozwalając na organizowanie obchodów przez KOD, wpisuje się pan w “hybrydowy atak na Polskę”.
Jak słyszę takie słowa, to przypominają mi się czasy Gomułki, Bieruta czy Gierka. Ówcześni propagandyści, chcąc zmieszać z błotem i ośmieszyć opozycję antykomunistyczną, też mówili o obcych siłach i ludziach opłacanych przez CIA. Chcąc rozbudzić antysemickie zachowania, udowadniali, że większość walczących z władzą to Żydzi. I dzisiaj mamy powtórkę. Europoseł PiS Ryszard Czarnecki pisze na Twitterze, że jestem folksdojczem. Język, którym posługuje się tak zwana prawica, coraz bardziej przybiera formy opisywane na przykład przez George’a Orwella.

To język pełen nienawiści, kłamstwa, półprawd, przepojony podejrzliwością, jątrzący i dzielący.

I niestety kolejne progi są przekraczane. Ciekawy jestem, jak język debaty publicznej będzie wyglądał za dwa lata. Być może przeskoczymy nawet stalinowską mowę z lat 50.

W rocznicę Sierpnia ’80 zamiast rozmawiać o tym, co łączy, rozmawiamy o tym, co i jak bardzo dzieli. To przykre.
Oczywiście, jest mi bardzo przykro i to nie od dziś. Jestem prezydentem od 19 lat, twórcą i autorem budowy Europejskiego Centrum Solidarności. Miałem 15 lat, jak wybuchła “Solidarność” i już wtedy miałem poczucie, że wydarzenia w Gdańsku mają charakter wyjątkowy i uniwersalny. Powiem szczerze, że zostałem prezydentem właściwie tylko po to, aby stworzyć Europejskie Centrum Solidarności. To jest miejsce, w którym opowiadamy o fenomenie 10-milionowego, pokojowego, pluralistycznego ruchu, który dokonał zmian w Polsce. To był i jest fenomen!

Nie dla wszystkich…

Jak czytam prawicowe media, które niekiedy boleją, że w Polsce nie polała się krew, że komunistów nie powiesiliśmy na latarniach, to włosy mi dęba stają. Takich refleksji nie było jeszcze 10 lat temu.

W taki sposób na oczach Europy i świata niszczymy wielkie dziedzictwo “Solidarności”. Dlatego tak ważne jest Centrum Solidarności, gdzie od kilku lat w przeddzień tej rocznicy organizujemy wykłady pod tytułem “Etyka solidarności”. Odwołujemy się wprost do siatki językowej wprowadzonej przez ks. Jerzego Tischnera, ojca duchowego “Solidarności”. To on stworzył ideowe zręby myśli solidarnościowej. Te teksty są dzisiaj cały czas aktualne. Ale porównując je do tego, co mówi dzisiaj przywódca “Solidarności”, widzimy, że to są po prostu dwa światy. Wystarczy też wspomnieć o tekstach Jana Pawła II, w których wprost odwołuje się do fenomenu “Solidarności”. Ale dla obecnej “Solidarności” stał się tylko rekwizytem, kolejną naklejką.

Albo starajmy się wdrażać w życie to, co mówił papież, albo nie bądźmy hipokrytami i nie cytujmy Jana Pawła II.

On mówił wyraźnie: solidarność to znaczy jeden z drugim. A nie jeden przeciwko drugim. A co mamy dzisiaj?

Rozmawiał pan ostatnio z Lechem Wałęsą?
Tak. Wiem, że on bardzo przeżywa ten potworny atak na siebie. Nieprzypadkowo IPN wydał decyzję o ściganiu Lecha Wałęsy kilkanaście dni przed rocznicą podpisania Porozumień Sierpniowych. Myślę, że przeżywają to także jego dzieci. Ojciec żyje, poświęcił całe swoje życie dla kraju, dlatego one nie miały ojca, a teraz słyszą codziennie stwierdzenia “prawdziwych Polaków”, że Lech Wałęsa to samo zło, agent i zdrajca. Jestem pełen współczucia dla niego i dla całej jego rodziny.

A to pewnie dopiero początek. PiS nie odpuści?
Nie odpuści, bo to jest dyrektywa Jarosława Kaczyńskiego. Jego celem jest zniszczenie autorytetu i dorobku Lecha Wałęsy.

Używając języka PiS-owskiego, to jest maszyna nienawiści.

Po co to wszystko? To jest przede wszystkim osobista zadra i zemsta Jarosława Kaczyńskiego. Ale to jest też budowa ideologii nowego państwa polskiego – Lech Wałęsa ma być zastąpiony Lechem Kaczyńskim, a kamieniem węgielnym nowego państwa ma być tragedia smoleńska.

Jestem teraz przedmiotem ogromnych nacisków, abym dopuścił apel smoleński podczas obchodów 1 września na Westerplatte o godz. 4.45. Pytam: co obrońcy Polski w 1939 roku, ofiary cywilne i wojskowe, mają wspólnego z tragedią lotniczą? To był przecież tragiczny, ale wypadek. To, że Antoni Macierewicz wprowadził apel smoleński do rytuału wojskowego i zmusił każdego, kto chce mieć asystę wojskową na uroczystości, aby go odczytywał, to jest zwykły szantaż. A przecież wiadomo, że kłamstwa i półprawdy powtarzane regularnie stają się prawdą. I to jest intencja PiS-u. Ale w tym roku w Gdańsku nie usłyszymy apelu smoleńskiego. Powiedziałem dość, bo nie chcę uczestniczyć w kłamstwie.


Zdjęcie główne: Paweł Adamowicz, Fot. Flickr/EPP Group in the CoR, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.