Będą próby uporządkowania działań opozycji – zapowiedział dziś poseł Jarosław Kaczyński. Czy państwu także stanęły przed oczami represje, więzienia, internowania i szykany? Kto wie, może słusznie?
“Ja sądzę, że przyjdzie taki moment, w którym ci, którzy prowadzą wszystkie te operacje przeciwko nam, zrozumieją, że to jest po prostu bezskuteczne. Wtedy może dojdzie nie tyle do porozumienia, tylko do ucywilizowania tego sporu. Z naszej strony będą na pewno próby doprowadzenia do pewnego uporządkowania działań opozycji” – powiedział dziś w radiowej Trójce Jarosław Kaczyński, uznając, że jest to oczywiste, a w dodatku obawiając się, że “znów to będzie potraktowane jako niedanie opozycji pewnych przywilejów – bo w bardzo wielu krajach Europy, nie tylko w Anglii, opozycja jest zinstytucjonalizowana – tylko właśnie jako próbę ograniczenia wolności, ograniczenia demokracji”. Ciekawe, dlaczego…
Może dlatego, że historia zna przypadki, liczne, kiedy opozycja była szykanowana, zastraszana i uważana za niepotrzebną? Może też dlatego, że mało kto daje się, znając nieco historię, nabrać na opowieści, że to dla dobra opozycji i tylko zwiększy jej prawa?
Patrząc tylko na ostatnie stulecie znajdziemy takich przykładów wiele.
Zaczęło się od marszałka Piłsudskiego, który, co trzeba powiedzieć wprost, był przeciwnikiem demokracji. Gdy przejął władzę, rządzić zaczęły gabinety fachowców. Rolę partii politycznych ograniczono do minimum. A w celu utrzymania władzy nie cofano się przed łamaniem konstytucji, fałszowaniem wyborów, naginaniem prawa i stosowaniem represji wobec politycznych przeciwników – podaje portal historia-polski.klp.pl
Nie bez powodu często porównuje się rządy PiS do sanacji. Choć w przekonaniach partii tej jest bliżej raczej do Romana Dmowskiego niż Józefa Piłsudskiego. Ale co ciekawe, to właśnie Obóz Wielkiej Polski Romana Dmowskiego był wobec sanacji Piłsudskiego… opozycją.
Tak czy inaczej,
w 1930 roku dochodzi do aresztowań około 5 tysięcy osób, członków opozycji i mniejszości narodowych. Bez nakazów sądowych, oczywiście.
Aresztowani zostają wywiezieni do twierdzy w Brześciu nad Bugiem. W kolejnych latach rola opozycji jest jeszcze mniejsza.
Po II wojnie światowej opozycja dzieli się na legalną i nielegalną. Działalność tej drugiej, w podziemiu, kończy się masowymi aresztowaniami.
A przywódcy dostają wieloletnie wyroki więzienia.
Rok 1956, kojarzony z odwilżą polityczną, przyniósł co prawda zwolnienie więźniów, ale wciąż karano tych, którzy działali opozycyjnie. I tak właściwie przez całe lata raz było względnie lepiej, to znów gorzej. Marzec ’68, grudzień ’70, czerwiec ’76, aż do wprowadzenia
stanu wojennego, który zdusił istnienie w państwie jakiejkolwiek opozycji.
W tamtych czasach działacze opozycyjni traktowani byli jak wrogowie kraju – wiele czasu spędzali więc w więzieniach lub w obozach internowania.
Wszystko przed nami…
– Historyk te zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego potrafi bez trudu zdekodować. Powtarza on sformułowania, które już wielokrotnie w przeszłości padały, przy okazji konstruowania ustrojów autorytarnych i odchodzeniu od demokracji – komentuje historyk prof. Tomasz Nałęcz. – Z reguły właśnie tacy politycy nie mówią o ograniczaniu praw obywatelskich, wolności i narzucaniu swojej władzy. Posługują się językiem maskującym ich poczynania i kiedy chcą ograniczyć prawa opozycji i ją zmarginalizować, mówią o uporządkowaniu sytuacji.
W zastępowaniu demokracji autorytaryzmem są środki miękkie i środki twarde. Te które wymieniamy najczęściej, ograniczanie wolności czy wręcz otwarte represje, przychodzą zwykle na samym końcu. Wtedy, gdy władza autorytarna staje wobec społecznego sprzeciwu i próbuje powstrzymać przywódców społecznego buntu.
– Nie sądzę, by Jarosław Kaczyński sięgał po te środki już teraz. Ale po środki miękkie owszem – mówi prof. Nałęcz. – Takie, które będą oznaczały ograniczanie swobody korzystania z konstytucyjnych uprawnień. Jedną z tych metod już widzieliśmy, choć władza pod wpływem opinii publicznej się przed tym cofnęła.
Mowa o ustawie o zgromadzeniach i rządowej chęci cofnięcia prawa do demonstracji i protestów.
– Niby drobny zapis, ale w uprzywilejowanej sytuacji stawiał władzę ponad obywatelem. Kiedy w jednym miejscu chciałoby demonstrować społeczeństwo i władza, z mocy ustawy pierwszeństwo zawsze miała mieć władza. To jest zresztą bardzo charakterystyczne dla systemu autorytarnego, bo przecież prawo do zgromadzeń nie jest prawem władzy, tylko zawsze jest to demokratyczne prawo obywateli. Takim zapisem jest też ten o pierwszeństwie demonstracji cyklicznych, co jest oczywiście robione pod PiS-owskie miesięcznice smoleńskie. I takich posunięć będzie znacznie więcej – podkreśla Nałęcz.
Posunięć, które są najczęściej wywoływane pewną potrzebą chwili i wprowadzane pod pozorem rozwiązania jakiegoś problemu. Niby coś porządkują, a szybko okazuje się, że jest to furtka, przez którą władza forsuje poważne ograniczenie wolności i swobód gwarantowanych konstytucją.
Mamy więc stały kanon działań tych, którzy chcą zastąpić demokrację autorytaryzmem:
Oprócz tego, co opisaliśmy wcześniej, wśród działań rozmiękczających opozycję są zawsze
działania zmierzające do wewnętrznych podziałów w ugrupowaniach opozycyjnych.
– To najczęściej skutkuje rozłamami i werbowaniem polityków o mniej twardych kręgosłupach, którym bardziej od opozycyjnego chleba odpowiada suto zastawiony stół władzy. Z tego typu działaniami też się należy liczyć, bo to jest stały fragment gry – wymienia prof. Nałęcz.
Kolejna rzecz, to
ograniczanie swobody wypowiedzi w przestrzeni publicznej. I zawłaszczanie mediów, przede wszystkim.
– Pierwszy krok już mamy, bo media, o których z przyzwyczajenia mówimy “publiczne”, są już całkowicie rządowe, zawłaszczone i zamienione w tubę propagandową obozu władzy.
Następnym krokiem zawsze są
próby ograniczania wolności mediów niezależnych, dyscyplinowania ich różnymi metodami.
– Te są bardzo stare i sprawdzone. To porządkowanie prawa medialnego tak, żeby władza występowała w roli regulatora ładu. No i wpływanie na kondycję finansową, np. poprzez kierowanie strumienia finansowego na reklamy tylko do mediów chwalących władzę. Takich działań należy się spodziewać – mówi historyk.
Faktycznie, w działaniach Piłsudskiego można te wszystkie zachowania odnaleźć. Ale można je odnaleźć w działaniach każdego z polityków, który buduje system autorytarny. A poza Europą, w dużej mierze demokratyczną, i Ameryką Północną, krajów z systemami autorytarnymi nie brakuje.
– Polska jest zresztą położona w takim miejscu, gdzie demokracja i autorytaryzm ścierają się regularnie, a my jesteśmy przeciągani raz na jedną, raz na drugą stronę. Nieprzypadkowo mamy znów do czynienia z uśmiechami wobec autorytaryzmu na wschodzie. Do niedawna nie było do pomyślenia, żeby wysoki urzędnik państwowy zachwycał się, jakim dobrym gospodarzem jest dla Białorusi Łukaszenka – podsumowuje prof. Nałęcz. A wszyscy pamiętamy niedawne słowa marszałka Kuchcińskiego mówiącego o nim, że to ciepły człowiek.
To co, ile już punktów za nami?
Zdjęcie główne: Czołgi ludowego Wojska Polskiego tłumią powstanie poznańskie w 1956 roku, źródło Wikimedia Commons, licencja Creative Commons.
Comments are closed.