Europejskie Centrum Solidarności przyjęło uchwałę w związku z decyzją ministra kultury o wycofaniu części finansowania instytucji. Za uchwałą głosowało ośmiu członków rady ECS, jeden wstrzymał się od głosu. Rada uznała propozycję ministra za niezgodną z prawem. Brakujące pieniądze już są. Zbiórka na Europejskie Centrum Kultury przekroczyła 3 miliony złotych. – Myślą chyba, że jesteśmy już tak przyciśnięci do ściany, że zgodzimy się na wszystko. Otóż nie! Nie pozwolimy rozwalić ECS-u – mówi w rozmowie z wiadomo.co Bogdan Lis, przewodniczący rady ECS.
Uchwała rady ECS
Rada Europejskiego Centrum Solidarności zebrała się w sobotę na nadzwyczajnym posiedzeniu, aby wydać opinię na temat przedstawionych ostatnio przez ministra kultury Piotra Glińskiego propozycji. Strona rządowa domagała się prawa do wskazywania wicedyrektora instytucji oraz utworzenia w ramach ECS działu historii “Solidarności” im. Anny Walentynowicz.
“Rada ECS oświadcza, że propozycje MKiDN przekazane w rozmowach z pełniącą funkcję prezydenta miasta Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz oraz marszałkiem województwa pomorskiego Mieczysławem Strukiem naruszają zasady leżące u podstaw umowy założycielskiej z 2007 r. oraz obowiązujące przepisy i statut ECS” – czytamy w przyjętej uchwale. Tym samym rada odrzuca przedstawione propozycje.
“»Solidarność« była ruchem obywateli. Powierzamy więc świadomym obywatelom troskę o wyjątkowe świadectwo dzieła »Solidarności«. Obowiązkiem rady ECS jest stać na straży wartości i zasad, które narodziły się w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1989 r.” – oświadczono w uchwale.
Brakujące 3 mln zebrane!
Przypomnijmy, ministerstwo kultury nagle postanowiło obniżyć dotację dla Europejskiego Centrum Solidarności na rok 2019 z 7 do 4 mln zł.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję. Uruchomiono zbiórkę #WspieramECS. Inicjatorką była Patrycja Krzymińska, która w ubiegłym miesiącu zorganizowała akcję wirtualnej puszki Pawła Adamowicza, podczas której udało się zebrać 16 milionów złotych.
Zbiórka zakończyła się po niecałej dobie, w sobotę ok. 18:30 po przekroczeniu 3 milionów złotych. To właśnie brakująca suma, o jaką resort Piotra Glińskiego zmniejszył dotację dla ECS.
– Chciałem podziękować tym, którzy wsparli ECS finansowo. Ten ruch jest budujący i olbrzymi. Mam informację, że osiągnęliśmy już 3 miliony złotych. (…) Niemniej apelujemy, by ten rząd zmienił stosunek do ECS. Żeby przyjął do wiadomości, że to dziedzictwo wszystkich Polaków, a pieniądze, które rząd wydaje, to pieniądze z naszych podatków. To nasze, nienaznaczone ideologicznie, pieniądze – powiedział na konferencji prasowej po posiedzeniu rady Bogdan Borusewicz.
Bogdan Lis: Nie pozwolimy rozwalić ECS-u
KAMILA TERPIAŁ: PiS chce przejąć Europejskie Centrum Solidarności?
BOGDAN LIS: Niespodziewane odebranie dotacji i warunki, jakie stawia ministerstwo kultury, rodzą takie podejrzenie. Tym bardziej, że mamy doświadczenie z przejętym przez władzę Muzeum II Wojny Światowej. To pokazuje, do czego dąży ta władza.
Obcięcie dotacji dla ECS to była polityczna decyzja?
Oczywiście. To było wiadomo od początku. Wystarczyło posłuchać argumentów strony rządowej – że w Europejskim Centrum Solidarności jest za dużo polityki, że jest Lech Wałęsa – a gdzie ma być? Nie podobały im się też organizowane tutaj imprezy i debaty.
W wydanym ostatnio oświadczeniu ministerstwo kultury pisze, że “ECS nie powinien – i nie może – być wykorzystywany instrumentalnie do bieżących działań polityczno-partyjnych”.
Tyle że minister kultury utrzymał dotację dla sali BHP w Stoczni Gdańskiej, gdzie odbywają się zjazdy ONR. To mu nie przeszkadza?!
A co władzy najbardziej przeszkadza w Europejskim Centrum Solidarności?
Myślę, że najbardziej zdenerwowało ich to, jak składali tam kwiaty 31 sierpnia, a na przeciwpożarowych schodach na zewnątrz budynku pojawiła się grupa ludzi skandująca “Konstytucja!”. Ale to przecież nie było zależne od nikogo z Europejskiego Centrum Solidarności.
Chciał się pan w ogóle spotkać z wicepremierem, ministrem kultury Piotrem Glińskim?
Sam wysłałem do niego list jako pełniący obowiązki przewodniczącego Rady ECS. Niestety, nie dostałem odpowiedzi. Jak wiadomo, spotkał się tylko z Aleksandrą Dulkiewicz.
I przedstawił własne propozycje. Strona rządowa chce mieć prawo do wskazywania wicedyrektora instytucji oraz utworzyć w ramach ECS działu historii “Solidarności” im. Anny Walentynowicz.
Dział upamiętniający historię “Solidarności” już jest, a nie ma przecież drugiej historii. Minister przyznał nawet, że chce upamiętnić “prawdziwą »Solidarność«”. Czyli jaką? Samo takie sformułowanie pokazuje, że chodzi o podzielenie tej instytucji na dwa wrogie sobie obozy.
Minister nie powinien mieć swojego wicedyrektora?
Wszyscy organizatorzy mają wpływ i kontrolę nad tym, jak ta instytucja działa. Jeżeli będą chcieli mieć na coś wpływ, to będą mieli. Ale oni szukają tylko spisków i wrogów, nie proponują niczego pozytywnego i konstruktywnego. Na radzie przez tyle lat nie został przedstawiony żaden projekt ministerstwa kultury.
To szantaż?
Myślą chyba, że jesteśmy już tak przyciśnięci do ściany, że zgodzimy się na wszystko. Otóż nie! Nie pozwolimy rozwalić ECS-u.
Co oznaczał brak 3 milionów złotych w kasie ECS-u?
W tym roku mamy kilka ważnych rocznic, których bez tych pieniędzy nie będziemy w stanie zorganizować. Może właśnie o to chodzi. Może rząd chce zorganizować rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 roku w taki sposób, aby tacy ludzie jak ja nie mogli w niej uczestniczyć. Taki też może być cel tej władzy. Znowu chcą mieć swoje obchody.
Marszałek województwa pomorskiego jako jeden z organizatorów zwiększył dotację o 200 tysięcy złotych. Miasto Gdańsk zwiększa swoją dotację o pół miliona złotych. Ruszyła też zbiórka w Internecie, zakończona sukcesem. Kto wpadł na ten pomysł?
Dostawałem bardzo dużo informacji w sprawie chęci pomocy. Postanowiliśmy z tego skorzystać.
Spodziewał się pan, że będzie trzeba walczyć o ECS?
Nie. Zawsze myślałem, że to będzie łącząca, ważna instytucja w przestrzeni historycznej i publicznej. Organizowałem 25. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, wtedy też był problem – szefowie “Solidarności” byli pokłóceni, Lech Wałęsa był też skonfliktowany z Aleksandrem Kwaśniewskim, ale udało mi się zorganizować obchody, na których pojawili się wszyscy. Jak się chce, to można.
Gdyby pan mógł oprowadzić ministra Piotra Glińskiego po ECS-ie, to co by mu pan pokazał?
Przede wszystkim to, czego szuka i twierdzi, że tego nie ma, czyli wystawę, na której są pokazani Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda czy Lech Kaczyński.
Ale nie ma Jarosława Kaczyńskiego.
Przecież nic nie zrobił.
“PiS chce zmienić na swoją modłę pamięć historyczną” – napisał na Facebooku Bogdan Borusewicz. To element politycznego sporu o przeszłość?
W PiS-ie jest wielu prominentnych działaczy, którzy nie mają swojej historii. W kontekście polityki historycznej źle to wygląda. Nie da się jednak zmienić historii i wprowadzić do niej ludzi, których w tamtym czasie nie było. Myślę, że wicedyrektor, którego miałby wskazać minister kultury, miałby właśnie takie zadanie.
Z optymizmem patrzy pan w przyszłość?
Staram się, ale to będzie trudny czas. Musimy się też zastanowić nad tym, jak utrwalić niezależność ECS-u. Nie może być tak, że jak się zmienia władza, to wyciąga rękę po niezależną instytucję. To jest poważny problem.
Zdjęcie główne: Europejskie Centrum Solidarności, Fot. Flickr/MSZ, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Bogdan Lis, Fot. Senat RP/Zdzisław Iwanicki, licencja Creative Commons