Ustawa o Sądzie Najwyższym jest niezgodna z prawem UE, ponieważ narusza zasadę niezależności sądownictwa – uznała Komisja Europejska. Teraz Polska ma 4 tygodnie na wprowadzenie zmian, w przeciwnym razie Komisja skieruje sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. – Wówczas Polska musi się liczyć z konsekwencjami finansowymi i politycznymi. Te kary finansowe maja ukarać państwo, ale mają wymiar symboliczny. Te polityczne konsekwencje będą z pewnością znaczne, bo żaden kraj nie odważył się jeszcze nie respektować orzeczeń TSUE. To miałoby kolosalny wydźwięk dla funkcjonowania nie tylko Polski, ale i całego regionu – mówi nam dr Kamil Zajączkowski, europeista z UW.
KE rozpoczyna drugi etap
Komisja zdecydowała o przesłaniu Polsce tzw. uzasadnionej opinii w odniesieniu do ustawy o Sądzie Najwyższym. KE zarzuca ustawie o Sądzie Najwyższym, że jest niezgodna z prawem UE, ponieważ narusza zasadę niezależności sądownictwa, w tym zasadę nieusuwalności sędziów. Polska ma teraz miesiąc na wprowadzenie odpowiednich środków. To następny krok w procederze naruszenia praworządności w Polsce.
“Komisja pozostaje na stanowisku, że polska ustawa o Sądzie Najwyższym jest niezgodna z prawem UE, ponieważ narusza zasadę niezależności sądownictwa, w tym zasadę nieusuwalności sędziów. Tym samym Polska zdaniem Komisji nie wypełnia swoich zobowiązań wynikających z art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej w związku z art. 47 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej. Dlatego też Komisja przystąpiła do kolejnego etapu postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom
państwa członkowskiego” – czytamy w komunikacie KE.
Co to oznacza
Komisji nie wystarczyły tłumaczenia przesłane przez rząd Polski w odpowiedzi na uruchomienie procedury na początku lipca. Rząd tłumaczył wówczas, że Warszawa “odniosła się w sposób kompleksowy do wątpliwości podniesionych przez Komisję co do zgodności ustawy o Sądzie Najwyższym z prawem UE, wskazując na ich bezzasadność”.
Dzisiejszą decyzję komisji wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak skomentował tak: – Spodziewaliśmy się, że nasze argumenty dotyczące zmian w wymiarze sprawiedliwości mogą nie przekonać KE, ale nie dlatego, że są słabe, tylko dlatego, że Komisja działa tutaj politycznie.
PO: Pogłębia się osamotnienie Polski
– To już nas zaprowadziło na oślą ławkę Unii Europejskiej. Naszym zadaniem jako europosłów jest zapewnienie tego, żeby beneficjenci nie ponosili konsekwencji działań PiS – uważa Janusz Lewandowski, były komisarz ds. budżetu, europoseł PO.
Lewandowski podkreśla, że wszczęta, nawet niedokończona procedura ma wiele konsekwencji nie tylko materialnych. Konsekwencją polityki PiS-u jest też osamotnienie Polski, która już znajduje się na peryferiach Unii.
– Zapłacimy za to wszyscy ogromną cenę. Polski rząd nie będzie miał dobrej pozycji, jeśli będzie łamał praworządność – uważa Grzegorz Schetyna.
JUSTYNA KOĆ: Co oznacza wtorkowa decyzja Komisji?
DR KAMIL ZAJĄCZKOWSKI: To, co powiedziała KE, jest czymś innym niż wszczęta procedura w ramach art. 7. To są dwie osobne kwestie, które są oczywiście ze sobą ściśle powiązane. Dzisiejsza decyzja Komisji odbywa się w ramach tzw. procedury naruszeniowej, która została wszczęta 2 lipca przez KE. Ta procedura dotyczy przede wszystkim wieku emerytalnego sędziów i przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku.
Podkreślmy, że zasada nienaruszalności sędziów jest jedną z podstawowych zasad praworządności.
Komisja przeanalizowała odpowiedzi polskiego rządu przesłane w pierwszym etapie procedury i stwierdziła, że ta odpowiedź jest niesatysfakcjonująca. Teraz wchodzimy w drugi etap; KE wysłała tzw. uzasadnioną opinię i rząd ma kolejny miesiąc, żeby się do tego odnieść. Jeżeli nie odniesie się albo zrobi to w sposób niesatysfakcjonujący Komisję, to wejdziemy we wrześniu w trzeci etap. Wówczas KE wyśle zapytanie do TSUE.
Czyli procedura art. 7 jest osobną kwestią?
Tak, chociaż to jest ściśle ze sobą powiązane. Art. 7 dotyczy kwestii systemowego naruszenia praworządności. Tu chodzi nie o pojedyncze artykuły, tylko o całokształt tych zmian w sądownictwie. Dzisiaj zresztą też już jesteśmy na drugim etapie tej procedury. Pierwsze przesłuchanie było jeszcze za prezydencji bułgarskiej, kolejne odbędzie się w ramach prezydencji austriackiej.
Prawdopodobnie jeszcze w tym półroczu dojdzie do głosowania w Radzie Unii Europejskiej co do tego, czy istnieje ryzyko związane z systemowym łamaniem praworządności. Do tego potrzeba 4/5 głosów, czyli te słynne 22 głosy.
Wróćmy do tego, co powiedziała KE. Jakie to może mieć konsekwencje? Jakie przewiduje pan scenariusze?
Moim zdaniem polski rząd jednak jest przygotowany do tego, że ta sprawa skończy się skargą KE do TSUE. Przewiduję, że we wrześniu polski rząd udzieli podobnej odpowiedzi, co ostatnim razem. Wówczas KE skieruje sprawie do TSUE. Moim zdaniem obie strony są przygotowane na ten scenariusz. Zresztą minister Czaputowicz powiedział, że jest to kwestia o tyle istotna, że wówczas ta sprawa będzie miała wymiar sądowy, prawny. Jeżeli mówimy o dialogu w ramach art. 7, który przeszedł do Rady Unii Europejskiej, to mówimy o wymiarze prawno-politycznym, ponieważ tu politycy będą decydować.
Jak szybko TSUE będzie musiał odpowiedzieć Komisji, jeżeli ta skieruje do niego sprawę?
Mówi się, że Trybunał będzie chciał dość szybko zająć się tą sprawą, ale na pewno potrwa to kilka tygodni.
Pytanie tu jest inne: jak do tego wyroku TSUE ustosunkuje się polski rząd? Pamiętajmy, że wyroki TSUE są ostateczne.
W przypadku Puszczy polski rząd po cichu wycofał się z wycinki. Czy tu rząd przyzna się do błędu i wycofa się z zapisu, czy nie, tego nie wiem, niemniej pewną wskazówką może być to, co powiedział minister Szymański, że to jest kwestia fundamentalna dotycząca kompetencji instytucji europejskich. Polski rząd stoi na stanowisku, że instytucje europejskie o wewnętrznych fundamentalnych sprawy kraju nie mogą się wypowiadać. Unia stoi na stanowisku, że sądownictwo, w tym SN w Polsce, są częścią całego systemu sądownictwa Unii.
Podejrzewam, że Polska może nie dostosować się do tego wyroku, inaczej niż w przypadku Puszczy, i może grać argumentami, że Unia wykracza poza swoje kompetencje.
A wykracza?
Moim zdaniem nie. To, co robi dziś KE, i ewentualny wyrok TSUE mieszczą się w ramach kompetencji, jakie są przyznane tym instytucjom. Natomiast o ile minister Czaputowicz jest tu bardziej wstrzemięźliwy, to minister Szymański już mówi o pewnym sporze fundamentalnym. Warto jeszcze przypomnieć, że mamy do czynienia równolegle z trzema polami sporu, bo są jeszcze zapytania SN do TSUE.
Czy jeżeli w ramach tej procedury, w której wypowiedziała się Komisja, sprawa zostanie skierowania do TSUE, to czy Trybunał może nakazać wstrzymanie zmian?
Może wskazać zawieszenie kilku artykułów, tak jak w przypadku Puszczy.
Jeżeli polski rząd nie zastosowałby się do tego, to TSUE już będzie mogło zastosować kary.
Teoretycznie Polska będzie musiała respektować orzeczenia TSUE, bo są one ostateczne.
Jeżeli Polska tego nie zrobi, to co wtedy?
Musi się liczyć z konsekwencjami finansowymi i politycznymi. Te kary finansowe mają ukarać państwo, ale mają wymiar symboliczny. Te polityczne konsekwencje będą z pewnością znaczne, bo żaden kraj nie odważył się jeszcze nie respektować orzeczeń TSUE. To miałoby kolosalny wydźwięk dla funkcjonowania nie tylko Polski, ale i całego regionu.
Zdjęcie główne: Protest w obronie sądów w 2017 r., Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons
Reklama
Comments are closed.