Będziemy odsłaniali cały proces uwłaszczenia się Jarosława Kaczyńskiego i środowiska PiS-u na warszawskim majątku. Ważnym wątkiem będzie także udział panów Kamińskiego i Wąsika – mówi nam poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński. I dodaje: – Mamy sytuację, w której zastępca koordynatora służb specjalnych miał bliskie relacje bezpośrednie z kimś, kto jest oskarżony o wielomilionowe łapówki. Coś takiego powinno być sprawdzane przez służby z automatu. A nie jest. Pytanie, dlaczego. Brak reakcji instytucji państwa pokazuje raczej, jaki to jest dla PiS-u problem, a nie, że problemu nie ma.

KAMILA TERPIAŁ: Jest pan rozczarowany tym, że marszałek Sejmu na wniosek PO nie zwołał nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w sprawie tzw. układu warszawskiego PiS-u? Miało się odbyć w środę o godz. 12.

MARCIN KIERWIŃSKI: Jesteśmy rozczarowani, ale nie tyle decyzją marszałka Sejmu, która była do przewidzenia, co tym, w jaki sposób państwo rządzone przez PiS nie potrafi sobie poradzić z aferami, które dotykają najważniejszych urzędników. Państwo powinno mieć mechanizmy, żeby walczyć z nadużyciami na najwyższych szczeblach władzy. A okazuje się, że jak stawiane są bardzo ważne pytania, to

PiS zachowuje się tak, jakby tematu nie było.

Ktoś w końcu zabierze głos?
My tej sprawy nie zostawimy i przyjdzie taki moment, w którym PiS będzie musiał się do tych kwestii odnieść. Pytania dotyczą tego, jakie kontakty najważniejsze osoby w państwie, zarządzające służbami specjalnymi, miały z osobami, którym postawiono bardzo poważne zarzuty. Jest też pytanie fundamentalne, dotyczące tego, w jaki sposób

Reklama

wokół Jarosława Kaczyńskiego na początku lat 90. powstał oligarchiczny układ, który przejmował działki w centrum Warszawy.

Jak działał “układ warszawski” ze spółką Srebrna w roli głównej?
Historia zaczęła się na początku lat 90. Ale ważne jest to, że za rządów PiS w stolicy w ratuszu umieszczono niejakiego Jakuba R., który miał pilnować interesów spółki Srebrna. W niej od wielu lat zatrudnienie znajdują najważniejsze osoby w PiS-ie. Współpracował z nią Piotr Pogonowski (obecnie szef ABW), Ernest Bejda (obecnie szef CBA), syn Mariusza Kamińskiego, ale także Adam Lipiński czy Marek Suski. Pakiet kontrolny ma Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, czyli pełną kontrolę nad spółką posiada Jarosław Kaczyński.

Do ratusza wprowadzono “śpiocha”, który miał pilnować interesów spółki i jednocześnie wynosić kwity na Hannę Gronkiewicz-Waltz.

Mówiło się też o tym, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik chcieli “do interesu” wprowadzić nową kancelarię prawną, która zajmowałaby się roszczeniami.

Jak to możliwe, że jeden z głównych podejrzanych w sprawie reprywatyzacji, czyli Jakub R., do tej pory nie został przesłuchany przed Komisją Weryfikacyjną?
Też zadaję sobie to pytanie. Wydaje się, że to jest niemożliwe, przecież przesłuchuje się jego podwładnych. Ale to pokazuje, jak bardzo PiS boi się jego zeznań, bo mógłby powiedzieć więcej niż do tej pory wiemy. Ciekawe jest przede wszystkim to, jakich informacji żądali od niego panowie Kamiński, Wąsik i Bejda i jakie były ich prawdziwe cele dotyczące reprywatyzacji.

Mogłoby się okazać, że Jakub R. potwierdzi bliskie związki PiS-u z aferą reprywatyzacyjną i to, że politycy tej partii bardziej dbali o interes spółki Srebrna niż o interes publiczny.

Mógłby chyba też potwierdzić bliskie relacje z panami Kamińskim, Wąsikiem i Bejdą… Na razie mówi o tym jego brat.
Marcin Rudnicki twierdzi, że był jednym z najbliższych przyjaciół Macieja Wąsika.

On zaprzecza i bagatelizuje sprawę.

To właśnie pokazuje, że politycy PiS-u mają nieczyste sumienie w tej sprawie. Upublicznione wspólne zdjęcia pokazują, że ta relacja była bardzo bliska. Mamy sytuację, w której zastępca koordynatora służb specjalnych miał bliskie relacje bezpośrednie z kimś, kto jest oskarżony o wielomilionowe łapówki. Coś takiego powinno być sprawdzane przez służby z automatu. A nie jest. Pytanie, dlaczego. Brak reakcji instytucji państwa pokazuje raczej, jaki to jest dla PiS-u problem, a nie, że problemu nie ma.

Co jeszcze opozycja może w tej sprawie zrobić?

Powołaliśmy zespół, który niedługo formalnie rozpocznie działanie. Na razie zbieramy dokumenty, których jest dużo. Będziemy odsłaniali cały proces uwłaszczenia się Jarosława Kaczyńskiego i środowiska PiS-u na warszawskim majątku. Ważnym wątkiem będzie także udział panów Kamińskiego i Wąsika. Po analizie dokumentów i przeprowadzeniu własnego śledztwa będziemy się zastanawiali, co z tym zrobić. Ja

uważam, że majątek przejęty przez środowisko Jarosława Kaczyńskiego w niejasnych okolicznościach powinien być sprawdzony i ewentualnie zwrócony.

To Jarosław Kaczyński mówi o rozkradaniu majątku publicznego w latach 90. I właśnie pod tym kątem powinno być sprawdzone to, co stało się z czterema nieruchomościami po RSW “Prasa, Książka, Ruch”. Z jednej strony mamy opowieści o tym, jak prezes PiS walczy z układami, a to, co działo się po 1989 roku, było rozkradaniem majątku publicznego, a z drugiej mamy człowieka, który najbardziej na tym skorzystał. Przypominam poza tym, że likwidatorem RSW “Prasa, Książka, Ruch” był Krzysztof Czabański, do dzisiaj ważna postać w PiS-ie. Występował w tej sprawie w dwóch rolach, bo był także jednym z założycieli Fundacji Prasowej “Solidarność”, która przejmowała ten majątek.

Biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy prawne, coś takiego jest nie do pomyślenia.

Na razie Komisja Weryfikacyjna bada przede wszystkim decyzje podejmowane w czasach rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Czym to wszystko się zakończy? Co z podważanymi przez nią decyzjami?
Pytanie, jak reagować będą osoby, które są stroną tych decyzji. Mogą przecież odwoływać się do sądu. Ale ja patrzę na to bardziej w kategoriach politycznych. Jedno jest pewne – jej przewodniczący Patryk Jaki nie dopuszcza, aby komisja zajmowała się sprawami, które dotyczą PiS-u. One są zamiatane pod dywan. Przecież

za czasów Lecha Kaczyńskiego zwracanych było wiele gruntów, co do których też są wątpliwości.

Kazimierz Michał Ujazdowski, były wiceprzewodniczący PiS, dołącza do Gabinetu Cieni i ma być kandydatem PO na prezydenta Wrocławia. Pasuje do was? Jego konserwatywne poglądy są powszechnie znane.
W ogóle nie powinniśmy tego rozpatrywać w takich kategoriach. Siły prodemokratyczne w Polsce powinny myśleć w kategoriach jednoczenia się i maksymalizowania wyniku wyborczego. Kazimierz Michał Ujazdowski z całą pewnością jest politykiem konserwatywnym, ale jest też osobą, która w trudnych czasach potrafiła jasno powiedzieć, że demokracja jest wartością i wystąpić z partii, która demokracji zagrażała. To jest wartość i wystarczający powód do tego, aby proponować go jako kandydata na prezydenta Wrocławia.

Myślimy w kategoriach poszerzania wyniku wyborczego zjednoczonej opozycji, a nie tego, czy ktoś jeden do jednego pasuje do Platformy. Nasza partia zresztą zawsze miała skrzydło konserwatywne i liberalne.

To ważne dla partii opozycyjnej, jak pozyskuje kogoś z drugiej strony politycznej barykady?
Ważne jest to, że opozycyjne partie polityczne mają zdolność sięgania po ludzi, którzy reprezentują także inny elektorat. Ale Kazimierz Michał Ujazdowski nie jest politykiem, który bezpośrednio z PiS-u przeszedł do PO.

Jest człowiekiem, który wcześniej powiedział “nie” dla demolowania państwa przez jego partię. Dlatego zdecydował się PiS opuścić. Bardzo to doceniamy.

Czego możemy spodziewać się 10 kwietnia w 8. rocznicę katastrofy smoleńskiej? Jarosław Kaczyński już zapowiedział, że nie będzie końcowego raportu z prac podkomisji.
Nikt chyba do końca tego nie wie. W PiS-ie w tej sprawie panuje gigantyczny bałagan i chęć ucieczki od kompromitacji. Mam wrażenie, że prezes Kaczyński zrobi wszystko, aby żadna pisemna forma dokumentu się nie pojawiła i będzie starał się przenieść akcenty z dążenia do prawdy na “dążenie do pomnika”.

Główną uroczystością będzie odsłonięcie nielegalnego pomnika w centrum Warszawy i spychanie Antoniego Macierewicza z jego pseudorewelacjami. Kolejnych kłamstw już nawet PiS-owski elektorat nie kupi.

Co stanie się z wybudowanymi pomnikami, jak PO dojdzie do władzy?
Jestem zwolennikiem tego, aby kompetencje samorządów były przestrzegane przez władzę centralną. To władza samorządowa ma prawo decydować o pomnikach na jej terenie. Zdecydować powinien zatem samorząd warszawski. Ja osobiście namawiałbym w przyszłości wszystkich radnych, aby ten pomnik został przeniesiony w inne miejsce, które będzie uzgodnione przez radę miasta.

Nie jestem w stanie zaakceptować tego, że na Placu Piłsudskiego, który jest symbolicznym grobem wielu pokoleń Polaków walczących z bronią w ręku o niepodległość, powstanie pomnik katastrofy komunikacyjnej, który nie ma nic wspólnego z Grobem Nieznanego Żołnierza, i pomnik, który ma zakłamywać historię.


Zdjęcie główne: Marcin Kierwiński, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama