Opozycja musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce tylko wejść do Sejmu i funkcjonować jako kwiatek do autokratycznego kożucha, czy pragnie pokonać autokrację, przejąć władzę i odbudowywać Polskę po pisowskiej destrukcji. Takie postawienie sprawy wcale nie jest abstrakcyjne, ponieważ wprawdzie każdy deklaruje, że chodzi o to drugie, ale tylko Donald Tusk podkreśla potrzebę budowy szerszej konstrukcji wyborczej zdolnej do osiągnięcia tego celu.
Co do diagnozy zgadzają się raczej wszyscy na opozycji. A na pewno ci, którzy nie chcą być opozycją koncesjonowaną, która zawsze poda rękę autokratycznej władzy, gdy ta będzie np. podnosić podatki. A więc gdy Tusk, Rafał Trzaskowski, Bartłomiej Sienkiewicz, Izabela Leszczyna i inni uczestnicy sobotniej Rady Krajowej PO mówią o gnijącej władzy i jej abdykacji w najważniejszych sprawach oraz przedstawiają zarysy programu naprawczego, z pewnością budują płaszczyznę porozumienia programowego z innymi. Co ciekawe,
im bardziej Szymon Hołownia czy Władysław Kosiniak-Kamysz nie chcą słyszeć o szybkim porozumieniu z Tuskiem, tym bardziej Tusk pokazuje, że nie interesuje go konfrontacja z nimi, lecz współpraca.
Według Platformy – i według badań – Polacy najbardziej boją się drożyzny, pandemii, wojny oraz konfliktu z Unią Europejską. Nie ma żadnej przeszkody, by wokół tych spraw – wokół pomysłów na poradzenie sobie z tymi problemami – budować porozumienie opozycyjne. Podobnie propozycja Tuska, by zbudować realny system obywatelskiej kontroli wyborów, nie może budzić kontrowersji, ponieważ cała opozycja zdaje sobie sprawę, że autokracja dlatego nazywana jest autokracją, że nie ma szacunku do demokratycznego aktu, więc fałszerstwa nie są wykluczone.
Uporządkowanie spraw personalno-organizacyjnych w największej partii opozycyjnej, bez której nie da się odebrać PiS-owi władzy w Polsce, zamyka pewien etap, ale nie zamyka najważniejszego wyzwania, o którym wspomniał Tusk. Chodzi o ponowną mobilizację emocjonalną wyborców opozycji, którzy nabrali przekonania, że nic już się nie uda, że wybory są przegrane, skoro Kaczyński wciąż – nawet bez pieniędzy unijnych, które zablokował poprzez walkę z praworządnością – jest zdolny do wykonywania pozornych transferów socjalnych, uwodzących suwerena.
Co zrobić, by „mała stabilizacja” i emigracja wewnętrzna nie stały się dla opozycji największym problemem w przeddzień wyborów?
Oto jedno z najważniejszych pytań. Nie mniej ważne jest to o motywy opozycji. Bo jeśli pozostali nie podzielają koncepcji Tuska i zadowolą się tylko wejściem do parlamentu i przetrwaniem, to rzeczywiście – jak mówił Jacek Kuroń – nie będziemy rządzeni lepiej, niż na to zasługujemy.
Kronikarz
Zdjęcie główne: Rada Krajowa PO, Fot. Twitter/po_mazowsze