Gen. Krzysztof Bondaryk, szef ABW za rządów PO-PSL, usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Według niego to zemsta. – Byłem jednym z tych, którzy rozliczali nadużycia, jakich dopuścił się rząd PiS w latach 2005-2007 – mówił generał przed wejściem do prokuratury w Białymstoku. Bondaryk to nie pierwszy były szef służb specjalnych, który usłyszał zarzuty. – Układa się to w fatalną serię, w polowanie na uczciwych oficerów, którzy służyli RP, narażali życie i zdrowie. Dziś z powodów politycznych są piętnowani – komentuje były wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak z PO.
Bondaryk: Nie popełniłem zarzucanych mi czynów
Po godz. 11 w Prokuraturze Rejonowej w Białymstoku gen. Krzysztof Bondaryk usłyszał zarzuty związane są z nieprawidłowościami przy okazji zawieraniu umów z pracownikami ABW. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Generał przekonuje, że jest niewinny. “Z całą stanowczością stwierdzam, że zarzucanych mi czynów przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków nie popełniłem, a tym bardziej nie działałem w celu osiągnięcia korzyści zarówno na rzecz własną, jak i innych osób czy podmiotów. Zawsze działałem w interesie publicznym. Stawiając na szali swój dorobek zawodowy, a przede wszystkim honor oficerski podkreślam, że jestem niewinny, co bezsprzecznie dowiodę przed niezawisłym sądem” – czytamy w przekazanym mediom oświadczeniu.
Według niego powód wezwania jest prosty, to zemsta. – Byłem jednym z tych, którzy rozliczali nadużycia, jakich dopuścił się rząd PiS w latach 2005-2007. Skoro to ja rozliczałem panów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, to teraz w ramach symetrii trzeba znaleźć innych szefów służb, którzy faktycznie nie dokonali przestępstw, ale można ich oskarżyć, bo dziś zarzucić można wszystkim wszystko. Chodzi o taki przekaz publiczny, że owszem Kamiński i spółka coś tam nabroili, ale to uczciwi goście. A popatrzcie, jacy inni byli, tacy sami. To wszystko jest dla przekazu publicznego – mówił przed wejściem do prokuratury gen. Krzysztof Bondaryk.
Zapowiada też, że “wszyscy ci, którzy próbują spreparować dokumenty, spróbują wymusić zeznania albo oskarżać fałszywie, kiedyś za to odpowiedzą”.
W zeszłym tygodniu zarzuty dotyczące “niedopełnienia obowiązków, niszczenia dowodów i działania na szkodę interesu publicznego” usłyszał szef CBA za rządów PO-PSL Paweł Wojtunik. Status podejrzanego mają także dwaj szefowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego, generałowie Janusz Nosek i Piotr Pytel. Im postawiono zarzut szpiegostwa.
PO: Wracają zasady państwa komunistycznego
– Układa się to w fatalną serię, w polowanie na uczciwych oficerów, którzy służyli RP, narażali życie i zdrowie. Dziś z powodów politycznych są piętnowani, stawiane są im absurdalne, polityczne zarzuty. To jest haniebne – mówił na konferencji prasowej wiceszef PO Tomasz Siemoniak
Według byłego wicepremiera i ministra spraw zagranicznych chodzi o to, aby “podważyć zaufanie i oczernić ludzi służb”. – Takie działanie podważa zaufanie do państwa i jest niszczeniem państwa – dodaje Siemoniak.
– To wydarzenie ma wymiar symboliczny. 36 lat temu Krzysztof Bondaryk stawał także w Białymstoku przed komunistyczną prokuraturą oskarżony o działanie przeciwko dekretowi o stanie wojennym. Dlatego dzisiaj grono weteranów Niezależnego Zrzeszenia Studentów wyraża solidarność z gen. Bondarykiem i słusznie powtarza “precz z komuną”. Takim zachowaniem PiS pokazuje, że wracają zasady państwa komunistycznego – komentuje także poseł PO Robert Tyszkiewicz.
Przed budynkiem prokuratury czekała na gen. Bondaryka grupa przyjaciół i kolegów z czasów działalności opozycyjnej w PRL. Bondaryk był jednym z oskarżonych w procesie “Dwudziestu jeden” – grupy studentów i pracowników naukowych białostockich uczelni oskarżonych i skazanych w stanie wojennym za działalność niepodległościową.
Zdjęcie główne: Krzysztof Bondaryk, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons