Mam nadzieję, że wygra polityczna mądrość i dalekowzroczność, bo polityczne ataki są bezsensowne. Konkurencja na programy jest czymś normalnym, ale nie może być wrogości. Gra Włodzimierza Czarzastego jest bardzo ryzykowna ze względu na wyborców, którzy są co najmniej tak samo przeciwnikami PiS-u i ich metod działania jak wyborcy Platformy – mówi Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej, dziś szef kampanii wyborczych Koalicji Obywatelskiej. I dodaje: – Jedno jest pewne – trzeba budować dobre pomosty między środowiskami lewicowymi i Koalicją Obywatelską, dlatego nie dam się namówić na uszczypliwości i krytykowanie. Liczę, że po drugiej stronie będzie tak samo. Wyniszczająca walka to absurd

KAMILA TERPIAŁ: Przed panem wyjątkowo trudne zadanie i wyzwanie – został pan szefem trzech najbliższych kampanii wyborczych. Nie wahał się pan?

TOMASZ SIEMONIAK: To nie jest czas na wahania. Jeśli jest się w polityce od dawna, to nie można powiedzieć, że poczekam na boku i zobaczę, co się wydarzy. Wszyscy mamy świadomość ogromnej odpowiedzialności, jaka spoczywa na Koalicji Obywatelskiej i szeroko rozumianej opozycji. Taka decyzja jest też świadectwem poczucia wsparcia u innych.

Będziemy coraz silniejsi, pierwszym krokiem było stworzenie Koalicji Obywatelskiej, ale powinniśmy też przyciągać kolejne podmioty – tak widzę swoją rolę.

To będzie kampania inna niż wszystkie. Ja mam prowadzić działania strategiczno-polityczne, ale będą też sztaby. Szefem sztabu na najbliższe wybory będzie Jacek Protas, jeden z najlepszych samorządowców, który samorząd zna od podszewki. To będzie drużyna.

Reklama

A kto z Nowoczesnej do niej dołączy?
To jest decyzja koleżanek i kolegów z Nowoczesnej. Myślę, że poznamy ją za kilka dni. Tam jest dużo osób, z którymi bardzo dobrze się współpracuje.

Dlaczego został pan szefem od razu trzech kampanii? Do tej pory nie było to praktykowane.
Nigdy też kolejne wybory i kampanie wyborcze nie były tak blisko siebie. I jak nigdy, one są ze sobą w sensie politycznym powiązane.

Cały czas chodzi o to samo – odsunięcie PiS-u od władzy i pokazanie, że Polacy są za Polską obywatelską, europejską, praworządną i za gospodarką rynkową. Przy specyfice każdej z tych kampanii wyborczych traktujemy to łącznie.

Chcemy też, aby mocnym szyldem stała się Koalicja Obywatelska. Tak, aby na trzeci krok w trójskoku to była marka, która wygrywa wybory.

Czyli będzie pan walczył o szeroką opozycyjną koalicję?
Bardzo się cieszę, że powstała Koalicja Obywatelska i do wyborów samorządowych idziemy razem z Nowoczesną oraz niezależnymi samorządowcami. Wierzę w to, że do wyborów europejskich dołączy także PSL. Ta partia jest częścią Europejskiej Partii Ludowej, więc rozpraszanie wysiłków byłoby nieracjonalne. Jeszcze szerszy blok wyobrażam sobie na wybory parlamentarne. Każde kolejne wybory muszą dodawać nam siły i taka powinna być logika odsuwania PiS-u od władzy. Dlatego

traktujemy te wybory jak trójskok: wybory samorządowe są kampanią do europarlamentu, a wybory samorządowe i europarlamentarne do wyborów parlamentarnych. To jest tak naprawdę jeden proces wyborczy i nie można odpuścić ani na sekundę.

Kto jeszcze mógłby się do was przyłączyć?
Nie chcę teraz nikogo wskazywać palcem. Do czasu wyborów samorządowych jest inna logika działania. Różne ugrupowania chcą iść pod własnymi szyldami. Wyobrażam sobie przyciągnięcie do Koalicji Obywatelskiej na wybory parlamentarne wielu osób ze strony lewicowej, ale nie tylko, co pokazuje przykład Kazimierza Michała Ujazdowskiego.

To powinien być szeroki blok wygrywający wybory i odsuwający PiS od władzy. Mam nadzieję, że dwie pierwsze kampanie będą sprzyjały budowaniu takiego bloku, bo wszyscy będą widzieli, że bycie razem się opłaca.

Na razie SLD jest w opozycji do opozycji. Patrząc na to, co pisze i mówi Włodzimierz Czarzasty, na razie trudno sobie wyobrazić, że chwytacie się za ręce.
Myślę, że wyborcy SLD wskażą kierownictwu partii, że to jest błędna droga. Osłabianie potencjalnego demokratycznego bloku lub uniemożliwianie jego stworzenia jest działaniem na korzyść PiS-u. Wyborcy Sojuszu to są w części ludzie, którym PiS na przykład odebrał emerytury i oni nie zaakceptują tego, że ktoś swoim działaniem zmniejsza szanse opozycji na zwycięstwo. Dlatego mam nadzieję, że wygra polityczna mądrość i dalekowzroczność, bo polityczne ataki są bezsensowne. Konkurencja na programy jest czymś normalnym, ale nie może być wrogości. Gra Włodzimierza Czarzastego jest bardzo ryzykowna ze względu na wyborców, którzy są co najmniej tak samo przeciwnikami PiS-u i ich metod działania jak wyborcy Platformy.

Czyli rozmowy o ewentualnej koalicji trzeba odłożyć na później?
Tak naprawdę rozmawiamy przez cały czas. Ale

jeżeli SLD uważa, że chce sprawdzić swoją siłę w wyborach samorządowych, to należy to uszanować. W wielu miejscach SLD wchodzi w skład demokratycznych bloków razem z PO i Nowoczesną. To pokazuje, że poza Warszawą łatwiej jest rozmawiać. Czas i sekwencja wyborcza będzie pracować na korzyść jednoczenia opozycji.

Może powinny powstać dwa opozycyjne bloki: chadecko-liberalno-centrowy i lewicowy?
Porozumienia lewicowego nie udało się stworzyć od upadku rządu Leszka Millera. A próby szybkiego łączenia sił na wybory okazały się niepowodzeniem. Wydaje mi się, że dogadanie się w trójkącie SLD, Partia Razem i Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej będzie niemożliwe. Nijak nie pasuje do tego także Ryszard Petru.

Nie wyklucza stworzenia własnego ruchu…
Mam nadzieję, że czas będzie pracował na korzyść porozumienia, a nie dzielenia.

Nie wierzę w powstanie lewicowego bloku. Gdyby miał powstać, to już tak by się stało. Ale lewice za bardzo się od siebie różnią. Przecież inaczej ludzie oceniają Włodzimierza Czarzastego, a inaczej patrzą na Adriana Zandberga. Na razie będziemy się przyglądali.

Jedno jest pewne – trzeba budować dobre pomosty między środowiskami lewicowymi i Koalicją Obywatelską, dlatego nie dam się namówić na uszczypliwości i krytykowanie. Liczę, że po drugiej stronie będzie tak samo. Wyniszczająca walka to absurd.

Potrzebna jest zmiana ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego? PiS chce zmienić sposób przeliczania mandatów i przypisać konkretną liczbę osób – co najmniej trzech – do okręgów wyborczych.
PiS podejmuje temat, ale używając tak grubych nici dla własnego politycznego interesu, że trudno rozmawiać o tym w kategoriach merytorycznej dyskusji. Chodzi tylko o to, aby zwiększyć własne szanse wyborcze.

Wyraźnie widać ciśnienie polityków PiS-u, którzy chcą uciekać do europarlamentu i dlatego potrzebują jeszcze więcej miejsc. Politycznie to może być sygnał, że Jarosław Kaczyński obawiając się konkurencyjnych list – na przykład narodowców albo Antoniego Macierewicza – próbuje pokazać, że na to nie pozwoli.

Po co presja czasowa? Mówi się o tym, że projekt ma trafić lada dzień na posiedzenie Sejmu.
Takie działanie to szaleństwo. Widzieliśmy, co działo się z ordynacją samorządową, którą trzeba było poprawiać, bo po uchwaleniu okazało się, że jest dużo niedoróbek i ewidentnych błędów. Podobnie może być w tym przypadku. O ordynacjach wyborczych trzeba rozmawiać, potrzebny jest czas, a nie przepychanie kolanem ze względu na doraźny interes. Takie działanie jest bardzo niebezpieczne. Widać wyraźnie, że proces legislacyjny w Sejmie upadł.

Kolejnym krokiem będzie szybka zmiana ordynacji przed wyborami parlamentarnymi?
Wiele na to wskazuje, PiS zmienił ordynację samorządową, a teraz zabiera się do europarlamentu.

Logika podpowiada, że będzie szukał też sposobu na to, aby zwiększyć swoje szanse wyborcze sztuczkami zwanymi gerrymanderingiem także w wyborach parlamentarnych. Ale to jest psucie państwa.

Ordynację można zmieniać, ale nigdy nie powinno być podejrzenia, że to dzieje się na czyjąś korzyść.

Boi się pan sztuczek podczas wyborów samorządowych?
Musimy brać to pod uwagę. System został stworzony w taki sposób, aby urzędników wyborczych powoływał jeden człowiek – minister spraw wewnętrznych i administracji, zmieniono także sposób głosowania.

Tworzymy własny ruch Wolontariuszy Wolnych Wyborów, wsparty między innymi przez Lecha Wałęsę, właśnie dlatego, że boimy się nadużyć.

Ktoś z władz PO rozmawiał ostatnio ze Stanisławem Gawłowskim?
Nic mi na ten temat nie wiadomo. Kontaktuje się z nim mec. Roman Giertych.

Jest kolejny wniosek o uchylenie immunitetu posłowi PO. Prokuratura Krajowa chce mu postawić kolejne zarzuty. Zarzuty usłyszała także żona Stanisława Gawłowskiego. To będzie jeden z elementów walki z opozycją?
Trudno nie odnieść wrażenia, że to działanie na zasadzie “dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie”. Władza wykorzystuje to, że będąc w areszcie nie może się publicznie bronić. Ktokolwiek wątpiłby w polityczne intencje prokuratury, to przypominam przypadek senatora Stanisława Koguta, któremu w styczniu nie uchylono immunitetu i został obroniony przed aresztowaniem. Do tej pory nic się w tej sprawie nie dzieje. To pokazuje, że

dla swoich jest swoja sprawiedliwość, a dla przeciwników politycznych inna.

PiS zdecyduje się na wsparcie prezydenckiego pomysłu referendum konstytucyjnego?
Trudno powiedzieć, co PiS zrobi. Partia nie liczy się z prezydentem, politycy nie mają skrupułów, żeby wyrażać się uszczypliwie na ten temat. To jest element rozgrywania relacji Andrzeja Dudy z PiS-em. Być może prezydent będzie musiał “zapłacić” czymś za wsparcie inicjatywy. Może będzie musiał zadeklarować, że będzie wspierał konkretne ustawy, albo w sprawie Sądu Najwyższego będzie nadal współpracował z PiS-em, a nie bronił praworządności. Pomysł jest bardzo zły, także w kontekście powiązania referendum ze 100-leciem odzyskania niepodległości.

Pytania są spoza materii konstytucyjnej i można je traktować jako element propagandy politycznej. Poza tym inicjatywę ogłasza ktoś, kto konstytucję złamał. Dlatego powtarzamy, że nie ma naszej zgody na taką dyskusję. Na szczęście szanse na zmianę konstytucji są zerowe. To inicjatywa pozbawiona sensu i PiS to chyba rozumie.

Przed kolejnymi wyborami PiS zapewne będzie chciał “coś” rozdać. Na razie proponuje 300 zł na wyprawkę szkolną dla każdego dziecka. Jak opozycja będziecie na takie ruchy odpowiadać?
Przedstawiamy różne propozycje różnym grupom społecznym, wystarczy wspomnieć dużą akcję “Polska seniora”. W ten sposób pokazujemy rzetelnie nasz program. Na pewno nie będziemy rywalizowali z PiS-em na populizm i podbijali ich stawki. Chcemy pokazać konkretne rozwiązania, ale bez ścigania się z partią władzy, będziemy też wierni swojej filozofii działania. Wierzę, że obywatele docenią to, co rzetelne i przemyślne, a nie populistyczny hałas.


Zdjęcie główne: Tomasz Siemoniak, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama