W kampanii chcieliśmy pokazywać nasz program sześciu kroków, tzw. sześciopak, i z takim założeniem nasi kandydaci ruszyli w Polskę, ale tak naprawdę nieustannym punktem odniesienia jest Mateusz Morawiecki i jego fatalne słowa, nie tylko te z taśm, ale także to, co mówi codziennie. To jest kłamstwo goniące kłamstwo – mówi nam o kampanii wyborczej Tomasz Siemoniak, były szef MON, odpowiadający w Platformie Obywatelskiej za obecną kampanię samorządową. Pytamy też, czego spodziewa się w ostatnim przedwyborczym tygodniu, jak ocenia szanse kandydatów Koalicji Obywatelskiej, a także w jakiej rzeczywistości znajdziemy się w powyborczy poniedziałek.

JUSTYNA KOĆ: Rozpoczął się ostatni tydzień przed wyborami. Jak pan ocenia kampanię?

TOMASZ SIEMONIAK: Ta kampania samorządowa bardzo się różni od poprzednich, bo sprawy ogólnokrajowe są na pierwszym planie. Jest to związane z trzema latami rządów PiS i z tym, co robi, z łamaniem konstytucji, ich działaniami związanymi z chciwością, nagrodami. To są elementy bardzo silnie obecne w kampanii wyborczej, zwłaszcza że PiS uczynił twarzą tej kampanii premiera Morawieckiego, zresztą niekandydującego do samorządu, który w sposób bardzo negatywny zogniskował na sobie uwagę. Pamiętajmy, że premier Morawiecki został pierwszym politykiem tej rangi skazanym za kłamstwo. Później ukazały się bulwersujące cytaty z taśm Morawieckiego. W tej kampanii chcieliśmy pokazywać nasz program sześciu kroków, tzw. sześciopak, i z takim założeniem nasi kandydaci ruszyli w Polskę, ale tak naprawdę nieustannym punktem odniesienia jest Mateusz Morawiecki i jego fatalne słowa, nie tylko te z taśm, ale także to, co mówi codziennie.

To jest kłamstwo goniące kłamstwo.

Dużo jeżdżę po Polsce i oceniam nasze listy koalicyjne wysoko, podobnie jakość kandydatów i ich determinację w pracy w terenie z ludźmi. Setki z nich chodzą od domu do domu, aby rozmawiać. Na dole jest mobilizacja, a na górze wojna, którą toczy z państwem polskim PiS.

Reklama

Jaki wynik Koalicji Obywatelskiej uznacie za wygraną?
Na pewno są dwa główne czynniki oceny wyników. Wyniki w największych miastach, które są najbardziej spektakularne, i wyniki sejmikowe. Jeśli chodzi o największe miasta, cechą tej kampanii jest większa niż zazwyczaj koncentracja opinii publicznej na Warszawie. Zdarza się, że ludzie w małych miastach bardziej interesują się kampanią w Warszawie niż u siebie. Ta warszawska stała się bardzo medialna, także dlatego, że

mamy w stolicy dwóch bardzo wyrazistych kandydatów, którzy są reprezentantami tych dwóch części Polski – europejskiej, otwartej, samorządowej – i Polski PiS-owskiej, centralistycznej, bez zaufania do samorządu, opierającej różne działania na kłamstwie.

Stąd cała Polska patrzy na Warszawę. To będzie też bardzo ważny element oceny wyniku wyboru. Duże miasta: Łódź, Poznań, Wrocław, Kraków, tu będzie istotna wygrana, jak i pytanie, w której turze.

Co do wyników do sejmików, to trzeba pamiętać, że w 2014 roku współrządzenie w 15 na 16 województw dał nam znakomity wynik PSL, 23 proc. Teraz w każdym z województw toczy się walka, ale oceniam, że w zależności od wyniku PSL Polska podzieli się na te województwa, w których nie będziemy rządzić czy współrządzić, i na te, gdzie mamy silną pozycję, jak na terenach zachodnich, i tam pozostaniemy. Na dzień dzisiejszy

trwa kampania i toczy się walka we wszystkich województwach o każdy mandat, a jeden czy dwa mandaty mogą przesądzić o tym, kto będzie rządzić.

W “Gazecie Wyborczej” ukazał się sondaż dotyczący miast, z którego wynika, że pewny fotel mają kandydaci KO w Krakowie (Jacek Majchrowski), we Wrocławiu (Jacek Sutryk), w Poznaniu (Jacek Jaśkowiak) i w Gdańsku (Jarosław Wałęsa). Sondaż dla Onetu pokazuje ponad 10-proc. przewagę Rafała Trzaskowskiego nad Patrykiem Jakim w Warszawie. To dobry prognostyk dla KO na tydzień przed wyborami?
Te wyniki nie mogą zmniejszać mobilizacji, bo czy złe, czy dobre sondaże, to liczy się tylko wynik wyborczy. Za tydzień nikt już nie będzie pamiętał o sondażach. To nie jest powód do pochwały kandydatów czy sztabów, tylko zachęta do dalszej ciężkiej pracy. Rafał Trzaskowski ma intensywnie zaplanowany ten tydzień, łącznie z 24-godzinnym rajdem po Warszawie. Zatem

pełna determinacja i walka o każdy głos.

Ruszył też w Polskę nowy Konwój Wstydu, tym razem ze skandalicznymi słowami premiera Morawieckiego. Spodziewacie się sukcesu tej akcji?
Ten konwój jest odpowiedzią na prawdziwe emocje ludzi. Cytaty Morawieckiego, wcześniej jego kłamstwo stwierdzone przez sąd to ważne tematy, o których ludzie cały czas rozmawiają. Trudno się dziwić, że ten temat jest wciąż omawiany, skoro liderem kampanii i twarzą PiS-u jest ktoś, kto ma zupełnie inną drugą twarz. Uważamy, że ten trzeci Konwój Wstydu jest po to, żeby ludziom na kilka dni przed wyborami powiedzieć, że głosując w wyborach samorządowych, rozstrzygają o tym, czy będą u nich rządzić ludzie Kaczyńskiego i Morawieckiego, na telefon, czy wybierają swoich reprezentantów.

Skoro Morawiecki jest twarzą kampanii samorządowej PiS-u i obiecuje ludziom najróżniejsze rzeczy, to trzeba ostrzec przed nim ludzi.

KO zapowiedziała, że złoży wniosek o odwołanie premiera Morawieckiego, co Ryszard Czarnecki z PiS skomentował, że z równym skutkiem KO może zgłaszać wniosek, by Czarnecki został cesarzem Chin. Prawda jest taka, że szansa na odwołanie premiera jest znikoma, po co zatem ten wniosek?
To jest konstytucyjne prawo opozycji. Jak PiS składał wnioski o odwołanie rządu premiera Donald Tuska, to jakoś Ryszard Czarnecki nie komentował tego w taki sposób. To pokazuje, jak PiS podchodzi do opozycji i konstytucji. Wnioskowanie o odwołanie premiera rządu jest naszym konstytucyjnym prawem, a powody są dość oczywiste. Widać też, jaki premier zanotował spadek zaufania opinii publicznej.

Taki ktoś nie powinien być premierem. To nasza reakcja w obronie elementarnych zasad przyzwoitości w życiu publicznym. Ten wniosek nie będzie przecież rozpatrywany przed wyborami, a naszym obowiązkiem jest reagowanie na to, co się dzieje. Nie było takiego premiera w historii Polski, który by został skazany za kłamstwo, nie było premiera, który by w tak arogancki i wielkopański sposób podchodził do własnych obywateli – widzimy, słyszymy to na taśmach Morawieckiego.

Mogą się politycy PiS-u z tego wyśmiewać, ale proszę pamiętać, co było przy wniosku o odwołanie premier Szydło. Rano było to rozpatrywane przez Sejm, a wieczorem Szydło już nie była premierem, bo pan Kaczyński zmienił zdanie. Tak samo będzie z Morawieckim, bo człowiek z takim bagażem nie będzie w stanie utrzymać sytuacji. Polacy o tym mówią, a “miska ryżu” weszła do polszczyzny, w związku z czym notowania Morawieckiego będą tylko gorsze.

Czy dzień po wyborach samorządowych wejdziemy w nową kampanię, tym razem do PE?
Pewnie tak będzie. Oczywiście przez kilka tygodni będzie formowanie się sejmików, bo tam muszą powstać większości i sformować się zarządy. To jest zawsze bardzo ciężka praca i podejrzewam, że potrwa do końca roku, pamiętajmy, że przecież jeszcze będzie druga tura. Natomiast

po świętach na pewno już pełną parą ruszy kampania do PE.

Proszę zobaczyć, jak to długo trwało w Warszawie, gdzie mieliśmy prekampanię. Rafał Trzaskowski pracował od listopada zeszłego roku. To też pokazuje, że przy tej temperaturze politycznej w Polsce, te kampanie będą coraz dłuższe, a poprzeczka jest coraz wyżej. Nie sądzę, aby był jakiś oddech przed następną kampanią.


Zdjęcie główne: Tomasz Siemoniak, Fot. Flickr, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.