PiS chce ograniczyć możliwość składania wniosków formalnych tylko do przewodniczących klubów i kół poselskich, wprowadzić kary finansowe za wystąpienia nie na temat i możliwość odebrania posłom prawa do wyjazdów zagranicznych. Projektu co prawda nie ma, ale jest opinia na jego temat. To znaczy była, bo też zniknęła. Opozycja mówi o rewolucyjnych i niebezpiecznych zmianach. – To może być przesłanka do wznowienia protestu – przyznaje w rozmowie z wiadomo.co poseł PO Michał Szczerba.

Projekt jest, czy go nie ma?

– Nad zmianą regulaminu Sejmu nie pracujemy – zapewnia rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Ale też przyznaje: – Ważne, żeby debatę publiczną uporządkować.

Za “uporządkowaniem” są także inni posłowie PiS. – Parlament to nie Hyde Park. Mówienie nie na temat jest łamaniem zasad parlamentarnych i de facto działaniem obliczonym na sparaliżowanie pracy parlamentu. Wymaga to takiego uregulowania, aby ten paraliż nie mógł następować – mówi poseł PiS Jacek Sasin.

Czyli posłowie PiS zmiany popierają (mówił o tym także Jarosław Kaczyński), ale nad nimi nie pracują. Pracuje za to marszałek Sejmu, ale najwyraźniej w tajemnicy.

Reklama

Kluczowa opinia Biura Analiz Sejmowych

To tylko dzięki tej opinii wiemy, że są i jakie są pomysły PiS. Do opinii dotarł poseł PO Michał Szczerba.

W opinii BAS mowa jest wyraźnie o “przygotowanym przez Biuro Legislacyjne projekcie zmiany regulaminu”.

Rozmawiamy o tym z posłem Michałem Szczerbą:

Kamila Terpiał: Oficjalnie nie ma żadnej informacji o projekcie zmian w regulaminie Sejmu, ale wszystko wskazuje na to, że taki projekt jest.
Michał Szczerba: To, że prace się toczą, jest oczywiste. Gdyby nie było projektu, nie byłoby opinii BAS do tego projektu.

A czy ktoś widział projekt zmian w regulaminie?
Projekt na pewno widział marszałek Kuchciński, bo to przecież on musiał dać wytyczne Biuru Legislacyjnemu, w jakim obszarze mają zostać dokonane zmiany w regulaminie. Tylko marszałek jest w stanie nadać opinii “tryb pilny”.

Jak pan dotarł do tej opinii?
Przygotowuję się do skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (po wykluczeniu z obrad 16 grudnia ubiegłego roku – red.) i przed spotkaniem z prawnikami postanowiłem przejrzeć wszystkie opinie dotyczące regulaminu Sejmu, szczególnie w zakresie tego obszaru, jakim jest wykluczenie posła z obrad. Co ciekawe, wszystkie analizy mówią o czynności trwałej, ciągłej; nie mówią o uniemożliwieniu, tylko uniemożliwianiu prowadzenia obrad. To nie może być zatem działanie o charakterze incydentalnym, a ja byłem na mównicy 53 sekundy. Ale właśnie przy okazji tej kwerendy dotarłem do tej najświeższej opinii do projektu, którego nie znałem.

Czyli czysty przypadek?
Tak, pewnie gdyby nie moja obecność w Biurze Analiz Sejmowych i to, że zauważyłem nową opinię z 16 stycznia, to w ogóle byśmy nie wiedzieli o tych propozycjach. Prawdopodobnie byłoby tak, że bylibyśmy zaskoczeni tym, że marszałek skierował projekt do sejmowych prac. Dzisiaj posłanka Agnieszka Pomaska próbowała dotrzeć do tej opinii, ale usłyszała już, że taka opinia nie powstała. Dopiero jak posłużyła się numerem, który ja otrzymałem, to opinia się gdzieś odnalazła.

Te propozycje są najdalej idącymi zmianami, jakie były zgłaszane do tej pory. Co one tak naprawdę oznaczają w codziennej pracy posła?
One są rewolucyjne! Ich wdrożenie byłoby możliwe dopiero po zmianie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Od wielu lat nikt jej nie dotykał, ona była swego rodzaju świętością. W ustawie jest zapisane, że każdy poseł ma prawo składać wnioski formalne i każdy poseł ma prawo zadawać pytania związane z porządkiem posiedzenia. A ten projekt przewiduje, że wnioski będą mogli zgłaszać tylko przewodniczący klubów lub kół poselskich. BAS zaproponował, aby dołączyć także posłów niezależnych i aby upoważnić jednego wiceprzewodniczącego.

Do czego takie ograniczenie może doprowadzić?
W sposób obrazowy można to opisać tak: przewodniczący Platformy poseł Grzegorz Schetyna nie mógłby złożyć wniosku formalnego w imieniu PO, tylko byłby zobowiązany poprosić o to Sławomira Neumanna jako przewodniczącego klubu. A w trakcie posiedzenia są przecież różne sytuacje. To prowadzi do tego, że poseł przestaje mieć wpływ na przebieg obrad Sejmu. Marszałek chce zagwarantować sobie pełną kontrolę nad trwającym posiedzeniem.

PiS nazywa to “uporządkowaniem” debaty publicznej.
Tradycja Sejmu wolnej Polski to nie jest tylko ostatni rok. W oparciu o te same regulacje prawne posłowie funkcjonują kilkadziesiąt lat. Przy marszałkach, którzy szanowali prawa opozycji i umieli prowadzić obrady, takie skrajne propozycje nie były potrzebne.

Jest też propozycja wprowadzenia kar finansowych za wystąpienia odbiegające od punktu obrad. Kto będzie o tym decydował?
Oczywiście marszałek Sejmu, który mógłby całkowicie subiektywnie i arbitralnie dokonywać analizy wypowiedzi posła. To dotyczyłoby pytań, ponieważ, przypomnę, składanie wniosków formalnych już i tak byłoby ograniczone, a przecież nie jest możliwe, żeby marszałek znał treść wszystkich poprawek. Groźne jest też to, że marszałek chce sobie nadać prawo karania posłów drastycznymi karami finansowymi. Mamy do czynienia z próbą zastraszenia posłów i zniechęcenia ich do aktywności podczas posiedzenia. Bulwersujący jest też sposób traktowania przez marszałka aktywności poselskiej poza granicami kraju. Odebranie prawa do wyjazdów zagranicznych miałoby być taką ekstra karą dla posłów, którzy w jego opinii dopuszczają się łamania regulaminu. To jest absolutnie niezrozumiałe. Uświadomiłem sobie, że na czele Sejmu stoi osoba, która nie wie, na czym polega aktywność zagraniczna posłów. To jest reprezentowanie Sejmu na zewnątrz, praca w zgromadzeniach parlamentarnych, to jest kontynuacja pracy, którą wykonujemy tutaj. Mamy do czynienia z propozycjami, które w sposób zasadniczy ograniczają działalność poselską. Marszałek próbuje stworzyć urząd cenzury. Te propozycje mogą być też niezgodne z konstytucją.

O koniecznych zmianach w regulaminie Sejmu mówił już Jarosław Kaczyński. To zapewne sprawa przesądzona. Pytanie nie czy, tylko kiedy?
PiS może zrobić wszystko, to jest najbardziej przykre. Ale myślę, że duży opór społeczny i opór samych parlamentarzystów może spowodować, że przynajmniej na jakiś czas PiS porzuci te pomysły.

Jeżeli pojawią się już oficjalnie, czy w takim razie Platforma nie powinna wznowić protestu?
Moim zdaniem, powinna. Pamiętajmy, że nasz protest rozpoczął się od obrony wolnych mediów w Sejmie, ale zjednoczona opozycja ujęła się także za mną, czyli bezprawnie wykluczonym z obrad posłem. Myślę, że dlatego teraz marszałek chce tak skonstruować przepisy prawne, żeby subiektywność jego decyzji nie budziła wątpliwości.

Zapytam jeszcze raz: jeżeli projekt zmian się pojawi, to będzie przesłanka do wznowienia protestu?
Moim zdaniem, to jest przesłanka, aby wznowić protest. Nie wiem tylko, czy w tej formie, czy w innej.


pap-malyZdjęcie główne: sala obrad, PAP/Jacek Turczyk

Reklama