Nasila się konflikt pracowników z zarządem państwowej spółki PLL LOT. Zwolnionych dyscyplinarnie zostało 67 protestujących  pracowników. Przed siedzibą spółki trwa protest, który rozpoczął się pod koniec zeszłego tygodnia. W sprawę dziś zaangażowali się politycy opozycji. – Apelujemy do pana prezesa LOT-u w imieniu tych, którzy dziś mokną pod spółką i nie mają partnera do rozmów, apelujemy również w imieniu polskich pasażerów LOT-u, aby usiadł pan do stołu rozmów – apelowała do prezesa LOT-u Ewa Kopacz z PO.

Na śmieciówkach w państwowej spółce

Strajk pracowników PLL LOT trwa od czwartku. Narodowy przewoźnik odwołał od niedzielę kilka rejsów, kolejne są zagrożone, bo nie można było skompletować załogi. Protestujący domagają się likwidacji “umów śmieciowych”, a także przywrócenia do pracy byłej przewodniczącej związku zawodowego personelu pokładowego i lotniczego Moniki Żelazik, a także odwołania ze stanowiska prezesa LOT-u Rafała Milczarskiego.

Na 3000 pracowników w spółce 1300 jest zatrudnionych na umowach śmieciowych.

Prezes LOT: Strajk nielegalny

Od czwartku strajkujący pikietowali w budynku zarządu PLL LOT, obecnie protestujący zajmują teren przed budynkiem. Jak mówią, do budynku nie są wpuszczani nawet do toalety.

Reklama

Prezes LOT-u stoi na stanowisku, że strajk jest nielegalny, za udział w nim protestujący karani są dyscyplinarkami. W poniedziałek otrzymało je 67 osób, w czasie kiedy miały trwać rozmowy protestujących z kierownictwem spółki. Protestujący apelują do premiera o pomoc i zaangażowanie się w sprawę.

Opozycja: Niech zaangażuje się premier

W sytuację pracowników LOT-u włączyła się opozycja.

– Apelujemy do pana prezesa LOT-u w imieniu tych, którzy dziś mokną pod spółką i nie maja partnera do rozmów, apelujemy również w imieniu polskich pasażerów LOT-u, aby usiadł pan do stołu – wzywała Ewa Kopacz, była premier.

Zaapelowała też w Sejmie do mediów jako “czwartej władzy”, aby wpłynęli na rząd i premiera, by ten zareagował na te “skandaliczną historię”.

– Chcę państwu zaproponować, abyście zaapelowali do pana premiera Morawieckiego, aby nie spotykał się na Nowogrodzkiej i nie ustalał z prezesem Kaczyńskim kolejnych kroków i strategii na kampanię, tylko pojechał do protestujących osób, które dziś zatrudnione są również na umowach śmieciowych. Te panie nie korzystają z urlopów, z urlopu macierzyńskiego, wychowawczego. Te kobiety pracują dzisiaj, nawet kiedy są przeziębione, bo nie płaci im się za zwolnienie – podkreślała Ewa Kopacz.

Przypomniała słowa prezesa Milczarskiego, że “związkowcy sączą truciznę do spółki”. – Chcę panu powiedzieć jako lekarz, panie prezesie, na każdą truciznę jest odtrutka. Najlepszą odtrutką byłoby, gdyby pan zrezygnował z funkcji prezesa. Do tego powinien zmusić pana pański pryncypał polityczny, czyli szef rządu – mówiła Kopacz.

Z kolei poseł PO Michał Szczerba złożył wniosek o przerwę w obradach Sejmu oraz informację premiera w sprawie sytuacji w Polskich Liniach Lotniczych LOT. Niestety, informacji nie będzie, ponieważ marszałek Sejmu Marek Kuchciński uznał, że wniosek jest bezprzedmiotowy, bo nie dotyczy bieżącego posiedzenia.

Posłowie z interwencją w spółce

Przed budynkiem LOT-u już kolejny dzień trwa protest. W deszczu, z transparentami “prawo do strajku prawem konstytucyjnym” i “2,5 mln premii należało się?”, protestują zwolnieni i obecni pracownicy narodowego przewoźnika.

Po południu posłowie opozycji przyjechali do siedziby firmy sprawdzić warunki, w jakich odbywa się protest.

– Dlaczego ogranicza pan dostęp do toalet i nie pozwala się ogrzać ludziom? – pytała Ewa Kopacz.

Prezes LOT-u Rafał Milczarski odpowiadał, że wszystkie osoby, które protestują, mogą wejść do toalety i schronić się przed deszczem czy ogrzać w specjalnym budynku pracowniczym, później okazało się, że jednak nie wszystkie, a tylko aktualnie pracujący.

– Osoby, które zostały zwolnione, nie mają aktywnych przepustek, ale wśród protestujących są osoby, które mają działające przepustki, bo ciągle pracują – mówił prezes LOT-u.

Gdy razem z posłami udał się, aby pokazać miejsce w budynku, gdzie mogą wejść protestujący, okazało się, że drzwi są zamknięte. W świetle kamer okazało się, że nawet przepustka prezesa nie działa, dopiero trzecie wejście zostało udostępnione, ale to za sprawą przepustki pana z ochorny.

W tle protestujący krzyczeli za prezesem “kłamca” i “musisz odejść!”.

Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz proponowali prezesowi, aby usiąść wspólnie do stołu i porozmawiać. – Możecie państwo porozmawiać ze mną i ze strajkującymi – mówił do posłów PO prezes LOT-u. Do rozmów razem z zarządem związku zawodowego prezes odniósł się negatywnie.

Awantura

Zdenerwowany prezes spółki zarzucił Bartoszowi Arłukowiczowi: – To państwo spowodowaliście tę awanturę.

– To pan doprowadził do tego – odpowiadał Bartosz Arłukowicz.

W końcu prezes wyraził zgodę na dopuszczenie do rozmów z posłami opozycji osoby, które nie są w zarządzie związku, ale do spotkania nie doszło.

– W sposób terrorystyczny próbują doprowadzić do przywrócenia do pracy osoby, które złamały prawo, wywierają presję na pracowników, to jest bezprawie, a protest trzeba wyciszyć – tłumaczył prezes spółki, po czym skrytykował byłą premier Ewę Kopacz. – Interwencja premier Kopacz, która mówi o umowach śmieciowych, gdzie za jej czasów były takie same umowy. W LOT nie ma umów śmieciowych, tylko B2B. Zakończcie to szaleństwo, łatwo jest krzyczeć – mówił prezes Rafał Milczarski.

Prezes nie uniknął też w swoich słowach polityki. – Obecny rząd powołał profesjonalny zarząd, który doprowadził spółkę do stanu, że się rozwija – chwalił się prezes Milczarski.

Odniósł się też do jednego z postulatów protestujących. – Pani Monika Żelazek nie wróci do pracy, chyba że sąd pracy, do którego zgłosiła się zwolniona z pracy szefowa związku, wyda werdykt, że ma wrócić, jesteśmy praworządnym państwem i przestrzegamy prawa – mówił. Po czym dodał: – W przypadku nielegalnego strajku nie ma ochrony. Prezes nie uznaje legalności strajku pracowników.

OPZZ wzywa do opamiętania

W sprawę zaangażował się OPZZ, który od miesięcy sygnalizuje załamanie dialogu społecznego, lekceważenie partnerów, bagatelizowanie Rady Dialogu Społecznego i ignorowanie postulatów pracowniczych.

“Ostatnie wydarzenia w spółce PLL LOT, zwalnianie związkowców, zwalnianie protestujących pracowników są niedopuszczalne i godzą w jakiekolwiek reguły prowadzenia dialogu” – czytamy w oświadczeniu OPZZ.

Na specjalnej konferencji głos zabrał Leszek Miętek z OPZZ. – Sprawa sporu zbiorowego, warunków pracy i wynagrodzenia pracowników LOT-u w momencie, w którym prezes LOT-u zastosował swoisty nokaut, w którym wyrzucił na bruk jednego dnia ludzi, którzy upominają się o swoje warunki zatrudnienia, przestał być sporem zbiorowym tylko i wyłącznie pracowników tej firmy. Zwolnienie bezprecedensowe pracowników za to, że biorą udział w strajku, mobbing, nakłanianie ich za wszelką cenę do podejmowania pracy, jest niedopuszczalne, to zamach na wszelkie prawa pracownicze, z którymi nie mieliśmy do czynienia. Obecnie ta sprawa stała się sprawą całego OPZZ – tłumaczył Leszek Miętek.

Na środę zwołane zostało specjalne posiedzenie prezydium OPZZ.

Gdzie jest premier i szef “Solidarności”?

Posłowie opozycji zaapelowali do premiera Morawieckiego, aby ten włączył się w rozwiązanie sporu.

– Oczekujemy ,aby premier Morawiecki spotkał się z protestującymi. Jeżeli nie ma takiej odwagi, może będzie ją miał przewodniczący “Solidarności” Duda. Może w końcu związek zawodowy “Solidarność” będzie spełniał swoją oczywistą role, czyli obronę pracowników, a nie wspierał rząd, który zdewastował firmę, niszczy ludzi i doprowadza do sytuacji, gdzie bezpieczeństwo pasażerów jest zagrożone – mówił Paweł Olszewski z PO.

Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska poinformowała dziś, że premier Mateusz Morawiecki “czuje na sobie odpowiedzialność za cały obszar”. Na razie nie zapadła jednak decyzja o bezpośrednim zaangażowaniu szefa rządu.


Zdjęcie główne: Paweł Olszewski i Ewa Kopacz, Fot. ARWC

Reklama