Napisałem książkę o roboczym tytule “Poradnik dla Jarosława K.”. Mam nadzieję, że niedługo zostanie wydana, chociaż nie mam wielkiego ciśnienia. Wtedy każdy będzie mógł się dowiedzieć, jak wygląda teraz areszt od środka. Piszę o własnych spostrzeżeniach i emocjach, trudno też uciec od polityki – mówi w rozmowie z wiadomo.co Stanisław Gawłowski, poseł Platformy Obywatelskiej, które trzy miesiące spędził w areszcie za – jak mówi – polityczne zarzuty. – Nie piszę o konkretnym Jarosławie K. Ale myślę, że wszyscy, którzy łamią konstytucję i prawo, trafią do więzienia, nie będzie żadnej “ochronki”. Jeżeli można wsadzić za kraty człowieka niewinnego, to tym bardziej ludzi, którzy dopuścili się największej zbrodni – dodaje.

KAMILA TERPIAŁ: Spotkaliśmy się ostatnio przed pana aresztowaniem, wtedy mówił pan, że nie da się przygotować na zatrzymanie i areszt. Co było przez te trzy miesiące najgorsze?

STANISŁAW GAWŁOWSKI: Brak kontaktu z rodziną i zastanawianie się, jak sobie radzą. To, co się działo, dotyczyło nie tylko mnie, ale całej mojej rodziny. Wszyscy byli i są w jakiś sposób prześladowani. Przypomnę, że moja żona też usłyszała zarzuty, prowadzono przeszukania u syna, przesłuchiwano siostrę i brata.

To była akcja przypominająca czas, który znam tylko z historii, czyli okres stalinizmu.

Docierały do pana na bieżąco informacje o tym, co działo się za murami więzienia?
W celi miałem media reżimowe. Widziałem więc, jak prowadzona jest nagonka na mnie i moją rodzinę. Wszystko było przygotowane tak, aby nas zniszczyć.

Reklama

Jak wyglądał pana dzień w areszcie? Domyślam się, że trudno się do takiego życia przyzwyczaić.
Najtrudniej jest zająć czymś głowę. Pozostałe rzeczy są zorganizowane, takie jak jedzenie czy spacery, ale nie ma ich dużo, dlatego każda stanowi jakąś wartość.

Trzeba dbać o to, aby ułożyć dobry plan dnia: ćwiczenia, czytanie książek, pisanie listów i nie tylko listów…

Podobno napisał pan książkę.
Tak, napisałem książkę o roboczym tytule “Poradnik dla Jarosława K.”. Mam nadzieję, że niedługo zostanie wydana, chociaż nie mam wielkiego ciśnienia. Wtedy każdy będzie mógł się dowiedzieć, jak wygląda teraz areszt od środka. Piszę o własnych spostrzeżeniach i emocjach, trudno też uciec od polityki.

Czyli będzie to swego rodzaju poradnik, jak przetrwać w więzieniu. Ma pan nadzieję, że trafi tam w przyszłości Jarosław Kaczyński?
Nie piszę o konkretnym Jarosławie K. Ale myślę, że wszyscy, którzy łamią konstytucję i prawo, trafią do więzienia, nie będzie żadnej “ochronki”. Jeżeli można wsadzić za kraty człowieka niewinnego, to tym bardziej ludzi, którzy dopuścili się największej zbrodni.

Problem w tym, że prezes PiS-u za nic formalnie nie odpowiada.
Nie da się uciec od presji, jaką wywierał na posłów i członków rządu.

Jest taki zapis jak “sprawstwo kierownicze” i on powinien zostać wykorzystany. Przecież nie może mu to wszystko ujść płazem.

To Jarosław Kaczyński już zapowiedział, że we wrześniu zostaną panu postawione kolejne zarzuty. Jest pan na to przygotowany?
Na to też nie da się przygotować. Nie dostałem jeszcze formalnie żadnego dokumentu. Zastanawiające jest, że obwieszcza to prezes PiS-u i do tego wskazuje konkretny termin. Jeżeli rzeczywiście się tak stanie, to będziemy mieli kolejny dowód na to, że Jarosław Kaczyński podejmuje decyzje, a nie prokuratura. Jego wola jest zobowiązująca dla wszystkich.

Zapewne nieprzypadkowo to będzie wrzesień.
Wszystko związane jest z wyborami samorządowymi i kolejnymi – parlamentarnymi.

Cała akcja od początku ma charakter stricte polityczny. Dlatego cały czas proszę, aby prokuratura ujawniła wszystkie zebrane materiały albo skierowała sprawę do sądu.

Przecież nie przedstawiono mi do tej pory aktu oskarżenia. Dysponentem wszystkich materiałów jest prokurator.

Dlaczego nie chce pokazać wszystkich dokumentów?
Dla mnie odpowiedź jest oczywista – wtedy ewidentnie byłoby widać intencje prokuratury, które nie mają charakteru merytorycznego.

Nie ma tam dowodów na pana winę?
Tam są dowody na moją niewinność.

Ważne jest też to, dlaczego w ogóle trafiłem do aresztu. Wniosek cały czas nie jest jawny, a ja teraz nie mogę o tym mówić. Mogę tylko prosić, błagać, apelować…

Sąd w połowie kwietnia zdecydował jednak o 3-miesięczym areszcie.
Sądy działają na podstawie materiałów przedstawionych przez prokuraturę. Dlatego jeszcze raz apeluję o przedstawienie i upublicznienie wszystkich materiałów oraz sporządzenie aktu oskarżenia. Chcę się bronić.

To, że jest pan teraz na wolności, drażni posłów PiS-u? Kolejny sąd pokrzyżował im plany?
Patrząc na nerwową i niedopuszczalną reakcję prokuratury, myślę, że tak. Prokurator pozwolił sobie na ocenę sądu, a tak dzieje się tylko w krajach, w których rządzą dyktatorzy.

W demokratycznym państwie prokurator nie ma prawa do oceny postanowień wydawanych przez sąd. Po tym wnoszę, że plan był taki, abym spędził kolejne miesiące w więzieniu.

Jak wyglądało ostatnie przesłuchanie przez funkcjonariuszy CBA? Proponowali panu obciążenie polityków PO?
Rozmawialiśmy o politykach PO, funkcjonariuszy bardzo ten temat interesował. Odpowiedziałem tylko, że Platforma jest legalnie działającą partią polityczną i jej działania są zgodne z prawem.

Nie zawsze oferty muszą być składane wprost, czasami wystarczą sugestie. W moim przekonaniu druga część rozmowy o Platformie miała taki właśnie charakter. Po mojej nerwowej reakcji została zakończona.

Mec. Roman Giertych napisał w tej sprawie list do Jarosława Kaczyńskiego. Nie macie wątpliwości, że to było nielegalne przesłuchanie?
Sama wizyta funkcjonariuszy CBA w areszcie była nielegalna. Odbyła się bez powiadomienia moich obrońców. Po co oni przyjechali? Chyba nie po to, aby kontrolować moje oświadczenie majątkowe, bo mogą to robić w ramach postępowania.

Pojawili się po tym, jak prokurator wstrzymał możliwość wizyt rodziny i dostarczanie poczty. To był kolejny krok. Chcieli mnie po prostu złamać.

CBA twierdzi, że to próba pomówienia i rozważa kroki prawne.  
Fakty są jednoznaczne: byli w areszcie i nie powiadomili adwokatów. W rozmowie uczestniczyło dwóch agentów CBA i ja, dlatego mam świadomość, że w zeznaniach będzie dwa do jednego. Ale nie mogę się poddawać.

Politycy PO złożyli do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie “próby wymuszania zeznań”. Czuje pan wsparcie partyjnych kolegów?
Na szczęście czuję i mam takie wsparcie.

Politycy PO, z Grzegorzem Schetyną na czele, powtarzają, że są po mojej stronie i mają do mnie zaufanie. Takie deklaracje są dla mnie bardzo ważne.

Nie zamierza pan rezygnować z polityki?
Teraz nawet nie mogę. Sam zrezygnowałem z immunitetu po to, żeby z otwartą przyłbicą bronić się przed sądem. Przez polityków PiS zostało to odebrane jako przyznanie się do winy. Każda kolejna rezygnacja byłaby znowu tak odebrana. Ale jestem spokojny o to, że przed niezawisłym i niezależnym sądem się obronię.

Przed niezawisłym i niezależnym sądem… A ma pan pewność, że taki będzie?
Niestety, to jest poważne zagrożenie. Jarosław Kaczyński przejmuje sądy właśnie po to, aby polityków opozycji wsadzać do więzień. Nie chce, aby ktokolwiek PiS-owi zagrażał. Przecież

kilka miesięcy temu powiedział wprost do polityków PO: “Wszyscy będziecie siedzieć”. I tak będzie się działo. Sam już tego doświadczam. Nie wiem, co PiS jeszcze wymyśli.

Jak wyglądały próby złamania pana w areszcie?
Odcinanie możliwości spotkań z rodziną i prywatnej korespondencji. Moja żona pisała do mnie listy codziennie, a zdarzało się, że przez kilka tygodni nie dostawałem żadnego. Odmówiono mi zgody na telefon do żony i siostry. Dostałem tylko zgodę na 4 telefony do mamy, ale mogły trwać nie dłużej niż 6 minut. Do adwokata też mogłem dzwonić tylko raz w tygodniu. W ten sposób ograniczane było także moje prawo do obrony.

Nie chcę już tego wszystkiego pamiętać, chcę to wyrzucić z głowy. Im szybciej o tym zapomnę, tym szybciej będę mógł zacząć normalnie funkcjonować.

Co zmienia się w podejściu do życia po takich doświadczeniach?
Teraz wiem, że więcej czasu powinienem poświęcać rodzinie. W takich kryzysowych sytuacjach człowiek zostaje sam i może liczyć tylko na rodzinę. Warto o tym pamiętać. To, co się do tej pory robiło, staje się drugorzędne i bez większego znaczenia.

Brzmi jednak jak wstęp do pożegnania z polityką…
Nie, proszę tak moich przemyśleń nie odbierać. Na razie z niczego nie rezygnuję, pełnię funkcję sekretarza generalnego PO i przewodniczącego sejmowej komisji środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa. Do polityki przyszedłem na chwilę, a stało się tak, że zajęła większą część mojego życia.

Nawet jeżeli decyzja o odejściu zostanie podjęta, to nie w tej chwili. Chcę się bronić i niczego się nie boję.

Nie boi się pan tego, że znowu trafi do aresztu?
Nie wykluczam tego. Zakładam, że Jarosław Kaczyński jest mściwym człowiekiem. Myślę, że polityków PiS-u złości to, że jestem w Sejmie i staram się normalnie pracować.

Ale podkreślę jeszcze raz – nie wstydzę się niczego, co w życiu zrobiłem. Nigdy nie złamałem prawa.

Pan był pierwszy, ale nie ostatni?
Polska historia uczy, że za każdym razem, gdy dyktatura chciała walczyć z opozycją, sięgała po aparat represji i wymiar sprawiedliwości. Większość polityków była skazywana za przestępstwa pospolite. Myślę, że niestety kolejnym politykom opozycji będą stawiane zarzuty. Zapowiadany jest wniosek o uchylenie immunitetu szefowi klubu PO Sławomirowi Neumannowi. Mamy tego świadomość.

A Polacy mają świadomość, czym może grozić przejęcie sądów?
Wydaje mi się, że zdecydowana większość takiej świadomości nie ma.

Zaczynamy rozumieć, co się dzieje, dopiero jak sprawa dotyka bezpośrednio nas i naszą rodzinę. Odczuł to pan Sebastian, który miał kolizję z rządową limuzyną, którą jechała premier Beata Szydło. On i jego rodzina już wiedzą, co to znaczy być skazanym przed procesem.

Jeżeli władza wykonawcza będzie żądała surowych wyroków, to takie będą zapadały. Już teraz z jednej strony ludzie, którzy powiesili portrety eurodeputowanych PO na szubienicach są uniewinniani, a z drugiej ktoś, kto napisał na biurze posła Krzysztofa Czabańskiego PZPR, chociaż działał w partii, ma przedstawiane zarzuty. Na tym przykładzie widać, jak funkcjonuje państwo.


Zdjęcie główne: Stanisław Gawłowski, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama