Po raz pierwszy od 30 lat Senat jest w rękach innej opcji niż Sejm – mówi nam dr Robert Sobiech, socjolog, dyrektor Instytutu Polityk Publicznych Collegium Civitas. – Nawet czasowe opóźnienie ekspresu legislacyjnego stwarza szansę na pogłębioną analizę proponowanych zmian, otwarcie publicznej dyskusji czy przedstawienie rozwiązań proponowanych przez opozycję – podkreśla. Rozmawiamy o gorącym pierwszym dniu nowego posiedzenia parlamentu i o tym, co dalej.

JUSTYNA KOĆ: Prof. Tomasz Grodzki z Koalicji Obywatelskiej został marszałkiem Senatu. Tym samym zakończył się etap kupczenia, prób korumpowania senatorów i składania skarg wyborczych, a jesteśmy w innej rzeczywistości politycznej?

Dr Robert Sobiech

ROBERT SOBIECH: W innej, chociażby dlatego, że po raz pierwszy od 30 lat Senat jest w rękach innej opcji niż Sejm. Pytanie, co może z tego wynikać, oprócz tego, że ekspres legislacyjny większości sejmowej przekształci się w pociąg pośpieszny. Nawet czasowe opóźnienie stwarza szansę na pogłębioną analizę proponowanych zmian, otwarcie publicznej dyskusji czy przedstawienie rozwiązań proponowanych przez opozycję. W dużej części zależy od zainteresowania mediów, ale też od komunikacji prowadzonej przez nowe władze Senatu.

Jeżeli debata nad ustawami sejmowymi będzie ograniczać się do zamkniętego kręgu ekspertów, to niewiele się zmieni.

Takim zainteresowaniem jak ostatnio Senat nie cieszył się chyba nigdy. Wróciły też nagle hasła praw opozycji i dialogu, i to przypominane przez stronę rządzącą. Dlaczego?
To proste, ponieważ za pół roku mamy wybory prezydenckie. To będą wybory, które mogą dopiąć przewagę PiS we wszystkich instytucjach demokratycznych. Dlatego mamy od poniedziałku do czynienia z wystąpieniami prezydenta, który nagle stara się stworzyć wrażenie, że jest prezydentem wszystkich Polaków i wiadomo, że to będzie główna oś kampanii prezydenckiej, bo te 8 mln, które dostał PiS, nie wystarczą do tego, aby Andrzej Duda został ponownie prezydentem.

Reklama

To w kontekście tych wyborów trzeba oceniać to, co w tej chwili mówi się w Sejmie, i to, co mówi prezydent.

Czyli to złagodzenie postawy rządzących wynika bardziej ze zbliżających się wyborów prezydenckich, a nie z tego powodu, że Senat został odbity przez opozycję?
Sądzę, że tak, bo gdyby PiS chciał dalej forsować kontrowersyjne ustawy, które przeprowadzał przez ostatnie 4 lata, to przewaga opozycji w Senacie niewiele by zmieniła, a jedynie opóźniła ich wejście w życie o 30 dni.

Stanisław Karczewski powiedział już po wyborze Tomasza Grodzkiego na marszałka Senatu: “Chciałbym, żeby Senat był miejscem, gdzie będzie prowadzony dialog”. Polityczna bezczelność?
Warto zapytać marszałka Karczewskiego, co stało na przeszkodzie, aby Senat był izbą dialogu w poprzedniej kadencji.

W Sejmie w przemówieniu marszałek senior Antoni Macierewicz wyróżniał się na tle pojednawczego prezydenta: mówił o państwie narodowym i życiu poczętym, o zdrajcach. Kontrowersyjne wystąpienie?
Wtorkowe wystąpienia polityków PiS to koncert na wiele fortepianów.

Każdy usłyszał inną melodię, bo Antoni Macierewicz mówił do twardego elektoratu PiS.

Na wystąpienie Antoniego Macierewicza patrzę też jednak jako na ostatnie poważne wystąpienie w jego karierze politycznej. Owszem, będą inni, którzy będą mówili głosem twardego elektoratu, ale to już nie będzie Antoni Macierewicz i nie tak eksponowane stanowisko. Natomiast wystąpienie  prezydenta, podobnie jak poniedziałkowe apele o jedność Polaków, było adresowane do znacznie szerszej grupy odbiorców, których głosy niezbędne są do wygranej w przyszłorocznych wyborach.

Przemawiał też premier Morawiecki, który złożył dymisję rządu. „Godniejsze jest życie Polaków i polityka historyczna”, mówił premier. Chwalił osiągnięcia rządu tak długo, że marszałek Witek musiała dwa razy przerywać i prosić o koniec.
To kolejna melodia. Rozliczenie z minionej kadencji to obowiązek ustępującego premiera.

Większe znaczenie przywiązuję do tego, jaki plan ma premier Morawiecki na następne lata, czyli to, co będzie mówił podczas exposé. Przypomnę, że w pierwszym exposé premiera najważniejszą kwestią dla jego rządu była zmiana sytuacji w ochronie zdrowia.

Co nas czeka w najbliższym czasie? Kończy się etap powyborczych układanek i zaczyna twarda polityka?
Powyborcze układanki to coś, co mało interesuje przeciętnego wyborcę. Ważniejsze jest to, co wydarzy się w najbliższych miesiącach, jakie dzielą nas od kolejnych wyborów. Są tu dwie strategie obozu rządzącego. Pierwsza z nich to szybkie przeprowadzenia zmian, które były sygnalizowane wcześniej, np. ograniczenie prywatnych mediów, samorządów, zmiana ustroju sądów. Takie zmiany można przeprowadzić bardzo szybko. Niestety, Senat mimo przewagi opozycji tym zmianom nie przeszkodzi. Wówczas, nawet jeśli kandydat PiS przegra wybory, to rządząca większość zapewni sobie komfort władzy.

Druga strategia mówi, że PiS nie będzie chciał zrażać dużej części Polaków przed wyborami i wprowadzi je dopiero po zwycięskich wyborach. Ta strategia opiera się na założeniu, że Andrzej Duda będzie ponownie prezydentem.

Ryzyko tej strategii wiąże się z porażką obecnego prezydenta. Wtedy zmiany w mediach, samorządach czy sądach nie będą możliwe. O tym, którą strategię wybierze PiS, przekonamy się już wkrótce.


Zdjęcie główne: Tomasz Grodzki w Senacie, Fot. Twitter/KO; zdjęcie w tekście: Robert Sobiech, Fot. Archiwum prywatne

Reklama