Jacek Sasin znowu coś obiecuje, a nawet gwarantuje. Postępowanie w takich przypadkach jest sprawdzone, czyli zapinamy pasy.
Rząd miota się z węglem od połowy lipca. To wtedy premier Mateusz Morawiecki zarządził interwencyjny zakup surowca na światowych rynkach. Szef rządu scedował całą odpowiedzialność za morskie transporty na spółki podległe Jackowi Sasinowi.
Rząd miał dwa miesiące na dopracowanie strategii rozwożenia dostarczonego węgla po Polsce, ale w tym czasie bimbał. Z początkiem października obóz władzy zaczął atakować samorządy, mówiąc, że te nie chcą pomóc w węglowej logistyce.
Samorządowcy odpowiedzieli brakiem odpowiednich przepisów, które rząd dopiero teraz będzie wprowadzał. Odpowiednie regulacje mają wejść w życie 1 grudnia, ale będą działały wstecz.
Bezpardonowy atak na samorządy jest związany z tym, że obóz władzy chce się podzielić odpowiedzialnością za zimowe braki węgla.
Sasin gwarantuje
Gdy słyszy się Jacka Sasina, który coś obiecuje lub ma do załatwienia zlecone przez Nowogrodzką sprawy, zapala się czerwona lampka. Postępowanie w takich przypadkach jest sprawdzone, czyli należy zapiąć pasy.
Minister aktywów państwowych był gościem programu “Gość Wydarzeń” w Polsat News. Sasin został zapytany o nachodzącą zimę i czy Polakom nie zabraknie węgla. Minister złożył obietnicę.
– Myślę, że mogę to zagwarantować. Zakontraktowaliśmy go tyle, że powinien pokryć całe zapotrzebowanie oraz zasypać wyrwę, która powstała po nałożeniu embarga na rosyjski węgiel – obiecał.
No to czekamy na efekty. Sęk w tym, że węgla może i nie zabraknie, ale problemem będzie jego logistyka.
Źródło: Polsat News