Prezydent nie powinien podpisywać ustawy o zgromadzeniach, bo czwartkowy wyrok Trybunału jest nieważny, dlatego że skład był niewłaściwy. W tym składzie zasiadały 3 osoby, które nie są sędziami TK – mówi nam były prezes TK, konstytucjonalista, prof. Andrzej Zoll. Pytamy też o rozproszoną kontrolę konstytucyjną, którą już zapowiadają niektórzy sędziowie.
Justyna Koć: Komentarze po czwartkowym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego są na ogół jasne: wyrok jest nieważny i może być kwestionowany. Dlaczego?
prof. Andrzej Zoll: Dlatego że skład był niewłaściwy. W tym składzie zasiadały 3 osoby, które nie są sędziami TK, co zostało stwierdzone w sposób definitywny w wyroku Trybunału z 3 grudnia 2015 roku. Wyrok został opublikowany i wyraźnie było w nim stwierdzone, że te osoby zostały wybrane na miejsca już zajęte. Wobec tego ten wybór był obciąży bardzo poważną wadą i był nieważny. Te osoby nie mogły zasiadać w składzie Trybunału podczas rozpatrywania tej sprawy, a zasiadały, zaś 4 osoby, które powinny, nie mogły. Zostały bezpodstawnie wyłączone. Trzech sędziów, co do których już w styczniu minister Ziobro wystąpił z wnioskiem o zbadanie, czy ich wybór w 2010 roku był zgodny z konstytucją. Zaznaczam, że Trybunał nie jest w ogóle właściwy do rozpoznania tego typu wniosków, a po drugie, stan faktyczny wskazuje na to, że wniosek został złożony niezupełnie w dobrej wierze. Ze stenogramów wynika, że zarzut, który stawia prokurator generalny, nie ma podstaw w stanie faktycznym.
W tym składzie zasiadały 3 osoby, które nie są sędziami TK, co zostało stwierdzone w sposób definitywny w wyroku Trybunału z 3 grudnia 2015 roku. Wyrok został opublikowany i wyraźnie było w nim stwierdzone, że te osoby zostały wybrane na miejsca już zajęte. Wobec tego ten wybór był obciąży bardzo poważną wadą i był nieważny.
Niedopuszczony został również wiceprzewodniczący Trybunału, sędzia Stanisław Biernat, który jest na jakimś dziwnym przymusowym urlopie. Pamiętam, że gdy byłem sędzią Trybunału Konstytucyjnego i miałem wykłady za granicą, to przyjeżdżałem na posiedzenia Trybunału, nie korzystałem z urlopu.
Panie profesorze, jakie to rodzi konsekwencje?
Prezydent nie powinien podpisywać ustawy, nie dostał odpowiedzi na postawione przez siebie wątpliwości od organu, który do tego był uprawniony. Uprawniony do udzielenia odpowiedzi prezydentowi jest pełny skład Trybunału, oczywiście ten skład, czyli osoby, które są sędziami. W tym przypadku to nie miało miejsca, więc twierdzę, że nie było wyroku.
Druga spraw – patrząc na to już od strony czysto merytorycznej, odpowiedź dana prezydentowi jest niekompletna. Rację miał sędzia Pszczółkowski, który w zdaniu odrębnym powiedział, że szczególnie jeżeli chodzi o kontrolę prewencyjną, a z taką mieliśmy do czynienia, nie można umorzyć postępowania w oparciu o to, że wniosek, zdaniem większości, był źle skonstruowany. Prezydent musi otrzymać odpowiedź na postawione przez siebie wątpliwości.
Prezydent nie powinien podpisywać ustawy, nie dostał odpowiedzi na postawione przez siebie wątpliwości od organu, który do tego był uprawniony.
Po trzecie, tam, gdzie uznano, że nie ma naruszenia konstytucji – ja absolutnie się z takim stanowiskiem nie zgadzam. Uważam, że te 3 zdania odrębne, które zostały wyrażone przez sędziego Kieresa, panią sędzię Pyziak-Szafnicką i panią sędzię Wronkowską-Jaśkiewicz, są w pełni uzasadnione.
To, co dzieje się w TK, zaczyna przypominać cyrk i może nawet byłoby śmieszne, gdyby nie było tak straszne. M.in. sędzia Waldemar Żurek mówi wprost, że dla niego to orzeczenie jest nieistniejące i że on będzie stosować w tym przypadku wprost konstytucję. Zaczynamy mieć w praktyce rozproszoną kontrolę konstytucyjną?
Zgadza się, taki był zresztą kierunek ustaleń spotkania sędziów i środowisk prawniczych w Katowicach. Ja również byłem tam obecny. W takim kierunku szło rozumowanie, że ponieważ sparaliżowany jest działalnością polityczną Trybunał Konstytucyjny, to konieczność ochrony leży po stronie sądu. Chcę podkreślić, że sparaliżowanie Trybunału spowodowało, że wolności i prawa obywateli nie są chronione. Tu mamy przykład tego, chodzi o wolność zgromadzeń, jedno z podstawowych praw obywatelskich, i to prawo nie dostało rzeczywistej ochrony. Tę ochronę muszą przejąć sądy. Daje temu podstawę konstytucja, artykuł 8 konstytucji w ustępie 2 mówi, że konstytucję stosuje się bezpośrednio, chyba że sama konstytucja mówi inaczej.
Sparaliżowanie Trybunału spowodowało, że wolności i prawa obywateli nie są chronione.
Konstytucja mówi, że sąd podlega konstytucji ustawą, ale jeżeli sędzia dojdzie do wniosku, że ustawa jest sprzeczna z konstytucją, może stosować ją, przechodząc do porządku dziennego nad ustawą. Oczywiście to niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwo chaosu, bo może być wiele interpretacji konstytucji przez sądy. Tym większa teraz rola Sądu Najwyższego, który powinien doprowadzić do ujednolicenia orzecznictwa w tym zakresie.
Prezydent już powiedział, że podpisze ustawę, chociaż ma wątpliwości. Czy prezydent mógłby w ogóle nie podpisać ustawy w tej sytuacji?
Moim zdaniem, mógłby jej nie podpisać, dlatego że to nie jest wyrok. Gdyby to był wyrok, to prezydent byłby zobowiązany do podpisania. Może oczywiście podpisać tylko na tej zasadzie, jakby w ogóle nie występował do TK, jakby zrezygnował z tej kontroli. Tak to należy rozumieć, że prezydent zrezygnował z kontroli konstytucyjnej.
Może nie podpisywać ze względu na sędziów dublerów, którzy wydali wyrok, co w konsekwencji powoduje, że wyrok jest nieważny?
Tak, jednak wówczas sam prezydent przyznałby się do pewnego naruszenia konstytucji, którego sam dokonał, przyjmując ślubowanie od tych osób, czyli sędziów dublerów, jak się mówi o nich w mediach.
Zdjęcia główne: Julia Przyłębska, Mariusz Muszyński, Fot. PAP/Radek Pietruszka