Tzw. piątka Morawieckiego nie jest bardzo kosztowna. Właściwie gdyby nie zbliżające się wybory, te rzeczy byłyby zrobione pojedynczo i bez większego szumu. Skutki ekonomiczne będą ograniczone, ale zupełnie inaczej rzecz wygląda z punktu widzenia politycznego. Tu chyba kluczowe było pytanie: co ma powiedzieć premier, żeby sala biła brawo? – mówi w rozmowie z nami prof. Witold Orłowski, ekonomista. Na pytanie, co może zmienić komisja śledcza ds. wyłudzeń VAT-u, odpowiada: – Nic. Nie sądzę, aby prowadzący komisję śledczą byli zainteresowani wyjaśnianiem spraw, bo są bardziej zainteresowani robieniem politycznych karier

KAMILA TERPIAŁ: Tzw. piątka Morawieckiego to tylko kiełbasa wyborcza?

PROF. WITOLD ORŁOWSKI: Wśród tych propozycji są dobre, są wątpliwe i takie, które nie mają większego znaczenia. Trzeba rozdzielić dwie sprawy – z jednej strony jest to program zmian, które mają wpływ na gospodarkę, ale z drugiej strony ewidentnie zostało to opakowane i sprzedane jako produkt wyborczo-polityczny. Można oceniać ten pakiet z jednego i z drugiego punktu widzenia. Ale

oceniając realną wartość tego, co zostało zaproponowane, wydaje mi się, że większe znaczenie ma to jako produkt marketingowo-polityczny niż gospodarczy.

Która z tych propozycji może mieć największy, a która najmniejszy wpływ na gospodarkę?
Propozycja obniżki ZUS-u dla małych firm jest sensowna. Zresztą ona krążyła w przestrzeni publicznej od dwóch lat. Dodatkowe renty i emerytury dla rodzin wielodzietnych też można zaliczyć do propozycji sensownych. To nie są żadne przełomowe rzeczy, ale warte zrealizowania. Potrzebny jest też fundusz na drogi lokalne, bo teraz one wymagają dofinansowania. Ale w momencie kiedy przechodzimy do propozycji obniżenia CIT-u dla małych firm, to widać, że czynnik propagandowo-polityczny jest znacznie silniejszy niż ekonomiczny.

Reklama

Gdyby rząd naprawdę chciał zwiększyć atrakcyjność opodatkowania małych firm, to nie w drodze redukcji CIT-u, tylko PIT-u, bo tak rozlicza się 90 proc. przedsiębiorców. To jest przykład politycznej motywacji przy małym efekcie ekonomicznym. Te propozycje to nie jest żadna rewolucja.

Przedsiębiorcy wskazują, że niemal nikt nie odczuje obniżki podatku CIT czy składek ZUS.
Dlatego cała tzw. piątka Morawieckiego nie jest bardzo kosztowna. Właściwie gdyby nie zbliżające się wybory, te rzeczy byłyby zrobione pojedynczo i bez większego szumu. Skutki ekonomiczne będą ograniczone, ale zupełnie inaczej rzecz wygląda z punktu widzenia politycznego. Tu chyba kluczowe było pytanie: co ma powiedzieć premier, żeby sala biła brawo?

Część sali bije brawo, a część się zastanawia, czy nie dostanie po kieszeni… Przecież komuś trzeba zabrać, żeby dać komuś innemu. Znajdą się pieniądze na spełnienie tych obietnic?
Wydaje się, że rocznie to będzie niewielka kwota – ok 4-5 mld zł. Te obietnice, gdyby nie zostały opakowane jako wielki program, mogłyby zostać zrealizowane z bieżących dochodów.

Z punktu widzenia ekonomicznego na przykład zamiana darmowego podręcznika na 300 zł wyprawki ma efekt zerowy. Z punktu widzenia systemu edukacyjnego nie jest to jednak dobra zmiana.

Pomimo propagandowych stwierdzeń, z którymi wszyscy boją się polemizować, że ludzie wiedzą lepiej, co dzieciom jest potrzebne do szkoły, ja nie jestem tego pewien. Pojawia się ryzyko, że część pieniędzy może wcale nie trafić do dzieci i nie zostać wydana na ich potrzeby. Ale z punktu widzenia politycznego lepiej dać pieniądze niż darmowy podręcznik.

 “Jesteśmy w bardzo dobrym położeniu, jeśli chodzi o budżet państwa, ponieważ właśnie doprowadziliśmy do tego, że mafie VAT-owskie musiały pokazać plecy, wiele z nich musiało pouciekać” – tłumaczył premier Mateusz Morawiecki. Czy rzeczywiście uszczelnienie VAT-u poprawiło bardzo sytuację budżetu państwa?
To oczywiście nie jest tylko kwestia VAT-u. Na pewno dzięki temu wpłynęło do budżetu państwa ok. 20 mld zł. Ale to działanie musi się przede wszystkim okazać trwałe. Czasem jest tak, że sukces osiągnięty w jednym roku nie da się tak łatwo utrzymać. Jeżeli rząd zakłada trwały sukces, to ma prawo te pieniądze wydać.

Jako ekonomistę razi mnie to, że często racjonalność polityczna stoi powyżej racjonalności ekonomicznej. Pieniądze publiczne powinny być wydawane w sposób efektywny.

Ja rozumiem, że z punktu widzenia polityka nie ma efektywniejszej rzeczy niż kupowanie głosów wyborców, ale z punktu widzenia rozwoju gospodarczego już niekoniecznie.

Co może zmienić komisja śledcza ds. wyłudzeń VAT-u?
Nic. Nie sądzę, aby prowadzący komisję śledczą byli zainteresowani wyjaśnianiem spraw, bo są bardziej zainteresowani robieniem politycznych karier.


Zdjęcia główne: Witold Orłowski, Fot. Adrian Grycuk, licencja Creative Commons; Mateusz Morawiecki, Fot. Flickr/Kancelaria Sejmu/Paweł Kula, licencja Creative Commons

Reklama