Tu nie tylko opozycja nie miała prawa mieć wątpliwości, ale i dziennikarze. To, co się stało, ma zdecydowanie znamiona przestępstwa. Tam nie było kworum, są wątpliwości co do jakości liczenia głosów, byli jacyś dziwni ludzie na sali – mówi wiadomo.co prof. Radosław Markowski, socjolog i politolog

Justyna Koć: Czy to jest jeszcze demokracja?
Radosław Markowski:
 Wszyscy zadajemy sobie to pytanie. Moim zdaniem, już wtedy, gdy rok temu prezydent, premier i dygnitarze tego nowego rządu łamali konstytucję, to mogliśmy nabrać w tej kwestii wątpliwości. Powiem tak, nie ma takiego “bantustanu” na świecie, gdzie najważniejsza ustawa na przyszły rok, ustawa budżetowa, byłaby w taki karykaturalny sposób przepchnięta przez parament. Tu nie tylko opozycja nie miała prawa mieć wątpliwości, ale i dziennikarze. To, co się stało, ma zdecydowanie znamiona przestępstwa. Tam nie było kworum, są wątpliwości co do jakości liczenia głosów, byli jacyś dziwni ludzie na sali. Zresztą jakość naszej demokracji pokażą zaraz rankingi Freedom House czy Bertelsmanna, gdzie do tej pory zajmowaliśmy pozycje wśród skonsolidowanych demokracji, teraz Polska pewnie zjedzie na jakąś 40. pozycję. Nadal będzie wyżej niż Kazachstan czy Azerbejdżan, ale na pewno dużo niżej niż dotychczas.

Jak nazwałby Pan ustrój, który w tej chwili jest w Polsce
Niektórzy mówią nieliberalna demokracja, inni mówią wyborczy autorytaryzm, dużo mówi się o populizmie, ja nazywam to klientystyczny autorytaryzm. Dlaczego? Bo partia rządząca po prostu przekupuje selektywnie pewne grupy wyborców i przywiązuje je w ten sposób do siebie.  Jestem pesymistyczny. Na Krakowskim Przedmieściu urzęduje pan, który został wybrany na prezydenta w demokratycznych wyborach, ale nigdy tym prezydentem nie chciał być. Prezydent kraju ma stać na straży konstytucji. Ten prezydent nie dość, że tego nie robi, to jeszcze kilkukrotnie ją złamał. W takiej sytuacji jak piątkowa, kiedy mamy duże natężenie kryzysu politycznego, prezydent powinien rzucić wszystko, zapomnieć o proceduralnych godnościach, przyjechać do Sejmu, poprosić na bok marszałka, strony protestujące i znaleźć jakieś rozwiązanie. Mądrością systemu półprezydenckiego jest właśnie jeszcze jeden organ, który przy pomocy fachowców przyczynia się do jakości stanowienia prawa, ten prezydent tego nie robi, skoro podpisywanie umów zajmuje godzinę.

Na Krakowskim Przedmieściu urzęduje pan, który został wybrany na prezydenta w demokratycznych wyborach, ale nigdy tym prezydentem nie chciał być. Prezydent kraju ma stać na straży konstytucji. Ten prezydent nie dość, że tego nie robi, to jeszcze kilkukrotnie ją złamał.

Jesz szansa, że społeczeństwo obudzi się na tyle, że nastąpi zmiana?
Społeczeństwo już się obudziło, były tysiące kobiet ubranych na czarno w kilkunastu miastach Polski, kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy nauczycieli, górnicy na Śląsku, to wszystko, co dzieje się wokół KOD-u. Tylko proszę zwrócić uwagę, że wczoraj przed Sejmem protestował nie tylko KOD, to po prostu zatroskani Polacy, którzy nie chcą rządów autorytarnych w swoim kraju.

Reklama

Jak skończy się ten kryzys demokracji?  Czy jeżeli skala protestów się utrzyma, to rząd spróbuje wprowadzać coś na kształt „stanu wojennego”?
Nie wyobrażam sobie, żeby w tej części Europy, w Unii Europejskiej ktoś mógł wyprowadzić wojsko na ulice przeciwko swoim obywatelom. Zresztą podejrzewam, że wojsko nie zareagowałoby na taki apel. Mówię o profesjonalnych żołnierzach. Dlatego tak groźne jest to, co robi minister  Macierewicz, powołując “janczarów”, którzy będą całkowicie zależni od niego.

Wcześniej czy później Unia wymusi na Polsce powrót na pozycje demokratyczne i przestrzeganie obowiązującej konstytucji z 1997 roku.

Czy Europa może pomóc w jakiś sposób rozwiązać kryzys?
Doraźnie nie, natomiast wcześniej czy później Unia wymusi na Polsce powrót na pozycje demokratyczne i przestrzeganie obowiązującej konstytucji z 1997 roku. Długoterminowo jestem optymistą, natomiast w najbliższym czasie wszyscy będziemy musieli przejść przez nieciekawy okres.

Na Węgrzech jednak Unii nie udało się powstrzymać zmian Orbana.
Na Węgrzech była inna sytuacja, Wiktor Orban w 2010 roku miał konstytucyjną większość, szedł do wyborów z hasłem radykalnej zmiany i robił to. Oczywiście zbudował teraz państwo klientelistyczno-korupcyjne, to prawda, ale początkowo nie łamał konstytucji tylko nią i Trybunałem manipulował. Oczywiście spierał się z Unią o wiele kwestii; gdy robił kroki w kierunku autorytarnych rządów i Unia mocno reagowała, to robił 2 kroki w tył. Był elastyczny. Poza tym to człowiek wyedukowany, mówiący sprawnie po angielsku, potrafi zjednać sojuszników. Kaczyński jest zupełnie inny.


pap-maly Fot. PAP/Tomasz Gzell

Zdjęcie główne: profesor Radosław Markowski, Centrum Studiów nad Demokracją PAN, autor Fundacja Batorego, źródło https://www.youtube.com/watch?v=MQ8Q768Zmmg

Zapisz

Zapisz

Reklama