Dalszy ciąg zmian wprowadzanych przez rząd. Minister sprawiedliwości zapowiada reformę w sądownictwie. Jarosław Kaczyński zapowiada zmiany w ordynacji wyborczej do samorządów. Plany obu ustaw budzą duży niepokój wśród ekspertów, konstytucjonalistów i organizacji pozarządowych. O skutki planowanych reform zapytaliśmy konstytucjonalistę, prof. Marka Chmaja. W przypadkach obu planowanych zmian mówi to samo: niezgodne z konstytucją, złe, wadliwe.
Justyna Koć: Jak ocenia pan zmiany, które chce wprowadzić minister Zbigniew Ziobro? Mam na myśli zmiany w wyborze sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa. Wyboru miałby dokonywać Sejm.
Marek Chmaj: Myślę, że to jest pomysł wadliwy i szkodliwy. Ustawodawca przewidział to, że w Krajowej Radzie Sądownictwa będą posłowie, osoby wybierane przez Sejm, takich posłów jest czterech, jest również dwóch senatorów. Wybieranie przez Sejm sędziów, którzy będą zasiadać w Krajowej Radzie Sądownictwa, jest przekazaniem Sejmowi dodatkowych uprawnień związanych z wpływem na kształt KRS. Według mnie, to jest niedopuszczalne.
Zbigniew Ziobro uważa, że to będzie element demokratycznej kontroli.
Ja tu nie wiedzę elementu demokratycznej kontroli. Wiemy, że w Sejmie zawsze decyduje większość sejmowa, która i tak ma już dużo uprawnień w zakresie funkcjonowania sądów czy Trybunału. Dodawanie większości sejmowej jeszcze większego wpływu na realny kształt osobowy Krajowej Rady Sądownictwa to jest przekazanie większości sejmowej pewnych uprawnień związanych z wyborem sędziów, a takie działanie będzie niezgodne z artykułem 10. konstytucji co do zasady podziału władzy.
Wybieranie przez Sejm sędziów, którzy będą zasiadać w Krajowej Radzie Sądownictwa, jest przekazaniem Sejmowi dodatkowych uprawnień związanych z wpływem na kształt KRS. Według mnie, to jest niedopuszczalne.
Czyli podziału na władze: sądowniczą, ustawodawczą i wykonawczą. Myśli pan, że jeszcze ktoś się tym przejmuje?
I tak już uprawnienia Sejmu są spore. Sejm m.in. wybiera sędziów Trybunału Konstytucyjnego czy Trybunału Stanu, a dodatkowo uzyskałby realny wpływ na kształt osobowy Krajowej Rady Sądownictwa. Jest to niepotrzebne, a co więcej – do tej pory to sędziowie sami wybierali swoich przedstawicieli w KRS. Teraz posłowie mają mieć decydujący wpływ na to, kto to będzie. Powiem więcej, wcale nie przekonuje mnie też przedstawianie kandydatur przez stowarzyszenia sędziowskie. Zawsze grupa sędziów może powołać nowe stowarzyszenie, w którym znajdą się tylko osoby pożądane przez daną grupę sędziów, i ta nowa grupa może mieć życzliwość większości parlamentarnej.
Minister Ziobro chce też wprowadzić instytucję sędziego pokoju. Co pan myśli o tym pomyśle?
To akurat ciekawy pomysł. Myślę, że wprowadzenie sędziego pokoju, który zajmuje się sprawami najprostszymi, może usprawnić wymiar sprawiedliwości. Dzisiaj sędziowie są przeładowani nie tylko działalnością orzeczniczą, ale też biurokracją. Zdjęcie z sędziów części obowiązków będzie z korzyścią dla nas wszystkich. Sędziowie dużo też nas kosztują i środki wydawane są w sposób mało efektywny.
Gdyby ustawa o zmianie ordynacji wyborczej została uchwalona i weszła natychmiast w życie, byłaby, moim zdaniem, niezgodna z konstytucją.
Niektórzy eksperci mówią, że aby wprowadzić sędziego pokoju, trzeba by zmienić konstytucję.
Nie jestem pewien, że trzeba zmieniać konstytucję. Oczywiście pamiętajmy o pewnych gwarancjach, jakie daje sędziom konstytucja, zarówno materialnych, jak i immunitecie czy apolityczności. Niekoniecznie sędzia pokoju musi mieć status sędziego, może mieć status podobny do tego, jaki mają asesorzy. Proszę też pamiętać, że mamy taką instytucję, jak samorządowe kolegium odwoławcze, gdzie orzekają etatowi i pozaetatowi członkowie w sprawach administracyjnych. Samorządowe kolegia odwoławcze sprawdziły się bardzo dobrze.
Skoro mówimy o samorządach, to jak ocenia pan planowane zmiany w ordynacji? Mówię głównie o wprowadzeniu kadencyjności, a także o zapowiadanym sposobie wprowadzenia zmian w życie.
Pomysł ciekawy, aby wprowadzić kadencyjność w samorządach, tylko pytanie, od kiedy. Jeżeli zmiany wprowadzone zostałyby już od 2018 roku, to znaczyłoby to, że prawo działałoby wstecz, co więcej – adresaci normy nie mogliby się w żaden sposób do tych zmian przygotować, ani do nich odnieść. Tak naprawdę ta ustawa odebrałaby im możliwość kandydowania w następnych wyborach. Myślę, że tutaj musi być okres przejściowy. Czas trwania jednej kadencji jest wystarczającym okresem przejściowym, a nawet wystarczyłoby, żeby zmiany nie dotyczyły najbliższych wyborów. Wszystkie następne wybory przeprowadzane byłyby już na nowych zasadach. To byłoby zgodne z artykułem 2. konstytucji, czyli zasadą państwa prawa.
Prezes Kaczyński już zasugerował Trybunałowi rozstrzygnięcie w tej sprawie. Niestety, uważam, że Trybunał Konstytucyjny nie wypowie się miarodajnie w tej sprawie.
Panie profesorze, ale prawo nie może działać wstecz, czy jednak może?
Gdyby ustawa o zmianie ordynacji wyborczej została uchwalona i weszła natychmiast w życie, byłaby, moim zdaniem, niezgodna z konstytucją. Nie można w ten sposób traktować adresata normy prawnej, musi być okres przejściowy, co więcej, adresat normy musi mieć możliwość odniesienia się do konkretnego rozwiązania prawnego, a w tym wypadku adresaci nie będą mieć takiej możliwości.
Czyli nie będzie to zgodne z konstytucją?
Bez okresu przejściowego – tak, będzie niezgodne z konstytucją.
Jarosław Kaczyński zapowiada, że w razie wątpliwości ustawę zmieniającą ordynację odeślą do Trybunału Konstytucyjnego. Uważa pan, że TK może w tej sprawie zainterweniować?
Myślę, że nie. Zresztą prezes Kaczyński już zasugerował Trybunałowi rozstrzygnięcie w tej sprawie. Niestety, uważam, że Trybunał Konstytucyjny nie wypowie się miarodajnie w tej sprawie.
Pamiętajmy, że te osoby, które protestowały przed Sejmem, to są osoby z punktu widzenia prawa czy konstytucji niewinne.
Powiedział pan, że wprowadzenie kadencyjności w samorządach nie jest złym pomysłem. To może wprowadzić też kadencyjność w Sejmie?
Tutaj mówimy o wprowadzeniu kadencyjności tylko i wyłącznie wójtów, burmistrzów, osób wybieranych w wyborach powszechnych, będących organem wykonawczym. Poseł czy senator to zupełnie inna legitymacja i zupełnie inna podstawa funkcjonowania. W tym przypadku to by było szkodliwe. Mamy parlamentarzystów, którzy są 4-5 kadencji i często oni stanowią prawdziwą wartość dla parlamentu. To są weterani, którzy solidnie znają się na swojej pracy, a wyborcy im ufają. Co więcej, w jednym okręgu wyborczym wybiera się 5, 10, 15 posłów. Jeżeli wyborcom nie podoba się dany poseł, to wybiera innego. Jeżeli nie podoba mu się partia, to też głosuje na inną preferowaną. Tutaj nie ma takiego przełożenia.
Jak ocenia pan publikowanie wizerunków osób protestujących przed Sejmem w grudniu?
Pamiętajmy, że te osoby, które protestowały przed Sejmem, to są osoby z punktu widzenia prawa czy konstytucji niewinne. Winny jest tylko ten, kto został skazany prawomocnym wyrokiem. Tutaj mamy do czynienia z publikowaniem wizerunku nie wiem, w jakim celu. Czy te osoby są poszukiwane, ponieważ jest podejrzenie popełnienia przez nie przestępstwa? Dodatkową sprawą jest fakt, że nie wiemy, kto zarządził opublikowanie wizerunków. Policja utrzymuje, że dostała polecenie od prokuratora, prokurator się wypiera i wskazuje, że zrobiła to samowolnie policja. Sytuacja jest groteskowa, a dobra osobiste tych osób z pewnością zostały naruszone.
Upublicznianie wizerunku demonstrantów jest pewną przestrogą mogąca wskazywać, że jak będziecie protestować, demonstrować, to wasz wizerunek znajdzie się na stronach policyjnych. To nie jest zdrowa sytuacja.
Jak mogą się bronić manifestujący, których wizerunek upubliczniono?
Osoby, których wizerunek opublikowano bez podstaw prawnych, mogą się domagać ochrony na podstawie przepisów Kodeksu cywilnego, art. 23 i 24.
Co mówią te artykuły?
Chodzi o dobra osobiste i między innymi takim dobrem jest wizerunek. Te osoby mogą się domagać w postępowaniu cywilnym nie tylko wynagrodzenia szkody, jaką poniosły, ale mogą się też domagać przeproszenia i zapłaty na jakiś cel społeczny określonej kwoty.
Czy uważa pan, że to forma zastraszania społeczeństwa?
Myślę, że upublicznianie wizerunku demonstrantów jest pewną przestrogą mogąca wskazywać, że jak będziecie protestować, demonstrować, to wasz wizerunek znajdzie się na stronach policyjnych. To nie jest zdrowa sytuacja.
Zdjęcie główne: Wikimedia Commons na licencji Creative Commons
Comments are closed.