Polskie władze postanowiły zlekceważyć zalecenia Komisji Europejskiej dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. Może nam grozić uruchomienie artykułu 7 unijnego traktatu i wniosek do Rady UE o stwierdzenie zagrożenia dla praworządności w Polsce.

“Polska pragnie podkreślić, że istniejący spór polityczny wokół zasad funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego nie może być podstawą do formułowania twierdzenia, że w Polsce istnieje systemowe zagrożenie praworządności. Władze polskie mają nadzieję, że wyjaśnienia przedstawione w odpowiedzi na zalecenie zostaną wnikliwie przeanalizowane przez Komisję Europejską i zostaną przez nią przyjęte ze zrozumieniem” – czytamy w komunikacie MSZ.

Polska miała czas na odpowiedź do 27 października. Rząd wysłał ją w ostatniej chwili, czyli wczoraj wieczorem.

– Nie będziemy wprowadzać do polskiego porządku prawnego żadnych zaleceń, które są niezgodne z interesem polskiego państwa i obywateli, ani nie opierają się na przesłankach merytorycznych – tłumaczyła już wcześniej premier Beata Szydło. Według niej, to nie są zalecenia merytoryczne, tylko pisane pod dyktando polityczne.

Reklama

Zalecenia KE

W lipcowych rekomendacjach KE zaleciła polskim władzom przestrzeganie wyroków TK z 3 i 9 grudnia 2015 r. dotyczących wyboru sędziów. Poza tym ogłoszenie i pełne wykonanie wyroku z 9 marca 2016 r. – chodzi o wyrok w sprawie konstytucyjności nowelizacji ustawy o Trybunale z grudnia ub. roku – ale także późniejszych wyroków.

– Komisja Europejska będzie starannie analizować odpowiedź polskiego rządu na jej zalecenia – zapowiedział rzecznik KE Margaritis Schinas. – Kolegium komisarzy oceni sytuację we właściwym czasie na podstawie rekomendacji pierwszego wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa, który prowadzi tę sprawę. Na tym etapie nie będziemy spekulować na temat możliwych dalszych kroków. Damy sobie czas na staranną analizę polskiej odpowiedzi – dodał rzecznik KE.

Co dalej?

Zalecenia KE były drugim etapem prowadzonej wobec Polski procedury ochrony praworządności. Jeżeli odpowiedź polskich władz okaże się niewystarczająca, to kolejnym krokiem może być uruchomienie artykułu 7 unijnego traktatu i wniosek do Rady UE o stwierdzenie zagrożenia dla praworządności w Polsce. Takie stanowisko Rada przyjmuje większością 4/5 głosów, musi je także potwierdzić Parlament Europejski. Wg dr. Kamila Zajączkowskiego z Centrum Europejskiego UW, to jest realny scenariusz: – Oznaczałoby to osłabienie polityczne, ekonomiczne i wizerunkowe, bo Rada mówi, że istnieje wyraźne ryzyko naruszenia praworządności.

W ostateczności możliwe jest nawet nałożenie sankcji i zawieszenie prawa głosu. Takie rozwiązanie jest już mało prawdopodobne, a nawet niemożliwe. – Ciężko byłoby to sobie dzisiaj wyobrazić. To wymaga jednomyślności, a tego na pewno nie będzie. Przedstawiciele Węgier już zapowiedzieli, że propozycja ewentualnych sankcji byłaby zablokowana przez ich kraj – tłumaczy dr Kamil Zajączkowski.


Zdjęcie główne: autor JLogan, źródło Wikimedia Commons, licencja Creative Commons

Reklama