Sprawa dostała się w ręce ciemniaków wyposażonych w absolutną, monopolistyczną władzę
Stefan Kisielewski
“W czyichże jestem rękach?” – pytał w “Panu Wołodyjowskim” stary Nowowiejski rzucony na kolana przed Azją czyhającym już na jego gardło. W czyje łapy dostaliśmy się? Jacy ludzie tworzą rządzącą dziś formację? Psycholodzy i socjolodzy stworzą kiedyś portret psychologiczny tej grupy. Dziś można stwierdzić, że to często ludzie reprezentujący pogrążoną w agresywnych resentymentach ćwierćinteligencję, jakby rodem z najgorszych przeczuć i diagnoz Tuwima czy Witkacego.
Miesiączka smoleńska
PiS ma taką fizjologię, że musi raz w miesiącu miesiączkować. Taki comiesięczny cykl jest skądinąd zrozumiały, nie inaczej bowiem jest w naturze. W PiS temu naturalnemu prawu podlegają wszyscy jak jeden mąż i jak jeden stary kawaler. To regularne krwawienie każdego dziesiątego dnia miesiąca było dokuczliwe od samego początku, ale od ponad roku jest dolegliwe szczególnie, bo krew z wnętrza rządzącego PiS zalewa całą Polskę. To tyle, co do diagnozy fizjologicznej.
Koń jaki jest, każdy widzi od roku. Nie ma dnia bez jakiejś bredni, bluzgu, groźby. Nie ma tygodnia bez uczynienia przez tę władzę jakiejś mniejszej czy większej szkody.
A teraz ad rem. Właściwie można by darować sobie przypominanie tego, co PiS pod wodzą swojego dyktatorka wyprawia z krajem od przeszło pół roku. Koń jaki jest, każdy widzi od roku. Nie ma dnia bez jakiejś bredni, bluzgu, groźby. Nie ma tygodnia bez uczynienia przez tę władzę jakiejś mniejszej czy większej szkody. Wielkie pytanie: “Co by tu jeszcze spieprzyć?” – unosi się nad krajem przez 24 godziny na dobę.
Znamy to wszyscy na pamięć, do obrzydzenia. Łamanie konstytucji, zlinczowanie Trybunału Konstytucyjnego, masowe czystki w instytucjach państwowych, odbieranie obywatelom, plasterek po plasterku, praw obywatelskich, w tym prawa do zgromadzeń, a także instrumentów do ich ochrony, kneblowanie opozycji w parlamencie, uczynienie z mediów publicznych groteskowej tuby propagandowej, a z Polski państwa wyznaniowego w duchu klerofaszystowskim, zaloty do rodzimych nazistów, szerzenie kłamliwej religii smoleńskiej, rujnowanie systemu obronnego, skłócenie Polski z Unią Europejską, flirt z Orbanem i Łukaszenką (ślinienie się marszałka Senatu do dyktatora Białorusi było wyjątkowo nieestetyczne), a w konsekwencji pchanie nas w łapy Rosji i tym podobne i tak dalej. A wszystko to w oparach bogoojczyźnianej dewocji. Czyż dalej trzeba wymieniać?
“Zapluty karzeł reakcji” pojawił się na plakatach miast i wsi Polski zajętej przez Józefa Stalina. Dziś ktoś podobny niszczy kraj w imię swoich obłąkańczych obsesji. Jego niepisana dewiza brzmi: “Wykopywać trupy i rodzić trupy”.
Zapluty karzeł reakcji
W 1923 roku, podczas przemówienia w sali Malinowej hotelu Bristol w Warszawie Józef Piłsudski powiedział o prześladującym go od lat “cieniu zaplutego karła”. Nieco ponad dwadzieścia lat później “zapluty karzeł reakcji” pojawił się na plakatach miast i wsi Polski zajętej przez Józefa Stalina. Dziś ktoś podobny niszczy kraj w imię swoich obłąkańczych obsesji. Jego niepisana dewiza brzmi: “Wykopywać trupy i rodzić trupy”. 500 Plus” i Mieszkanie Plus to tylko polityczne instrumenty ubezpieczenia tych wszystkich poczynań.
Co to jest PiS? Zbiorowy portret psychologiczny
“W czyichże jestem rękach?” – pytał w “Panu Wołodyjowskim” stary Nowowiejski rzucony na kolana przed Azją czyhającym już na jego gardło. W czyje łapy dostaliśmy się? Jacy ludzie tworzą rządzącą dziś formację? Psycholodzy i socjolodzy stworzą kiedyś portret psychologiczny tej grupy. Dziś można stwierdzić, że to często ludzie reprezentujący pogrążoną w agresywnych resentymentach ćwierćinteligencję, jakby rodem z najgorszych przeczuć i diagnoz Tuwima czy Witkacego (“Niemyte dusze”). To grupa o sztywnej, autorytarnej, prowincjonalnej osobowości, przepełnieni frustracjami i kompleksami. Te zniewolone umysły działają pod dyktando człowieka o mentalności Kaliguli. Tamten rzymski despota uczynił konia senatorem. Współczesny polski dyktatorek najwyższe stanowiska w państwie obsadził kukłami, swoimi kreaturami. Charakteryzuje je bijąca w oczy miernota i służalczość wobec pryncypała.
Te zniewolone umysły działają pod dyktando człowieka o mentalności Kaliguli. Tamten rzymski despota uczynił konia senatorem. Współczesny polski dyktatorek najwyższe stanowiska w państwie obsadził kukłami, swoimi kreaturami.
Będą strzelać?
Jedno z fundamentalnych pytań, jakie mogą narzucić się czy to uczestnikowi, czy obserwatorowi zdarzeń, brzmi tak: czy po tym, co zrobiło i co jeszcze zrobi ta formacja, może pokojowo oddać władzę? Co mogą zrobić, gdyby u schyłku obecnej kadencji zarysowało się prawdopodobieństwo przegranej PiS lub przynajmniej wygranej na tyle słabej, że odpadnie możliwość samodzielnych rządów tej partii? Co zrobią, jeśli taka perspektywa pojawi się pomimo uprzedniej zmiany ordynacji wyborczej na maksymalnie dla nich korzystną? Czy wolno uwierzyć, że pokojowo oddadzą władzę? Wolno, ale to trudna wiara. Co zatem pozostaje? A może w grę wchodzi także inny wariant?
Jeśli za trzy lata PiS stanie przed wyraźną perspektywą ponownej wyborczej wygranej i kontynuacji rządów, wybory na pewno przeprowadzi. Jeśli jednak prognozy nie będą dla PiS aż tak korzystne, mimo zmienionej ordynacji? Czy zdecyduje się na przykład na przedłużenie kadencji pod jakimś pretekstem, np. troski o bezpieczeństwo państwa? A na prawdopodobny czynny opór społeczny odpowie, tak jak władze PRL w grudniu 1970 roku, ogniem z broni palnej, próbą rozprawy fizycznej? Nieprawdopodobne? Bez złudzeń. Biorąc pod uwagę mentalność władz tej formacji, jest to najzupełniej możliwe do wyobrażenia.
Miażdżąca większość elektoratu PiS odznacza się mentalnością wyznawczą, nie racjonalną. Im bardziej ich partia będzie “dodawać do pieca”, tym większe będzie sobie zaskarbiać poparcie.
Jakie mogą być inne warianty zdarzeń? Doświadczenia minionego roku nakazują sceptycyzm co do nadziei na spadek wysokości sondaży poparcia dla tej formacji. Miażdżąca większość elektoratu PiS odznacza się mentalnością wyznawczą, nie racjonalną. Im bardziej ich partia będzie “dodawać do pieca”, tym większe będzie sobie zaskarbiać poparcie. Stąd jedynym możliwym sposobem na odebranie PiS władzy może być tylko mobilizacja jego przeciwników oraz współdziałanie opozycji. Czynnikiem, który może się pojawić (ale którego nie należy sobie życzyć, nawet gdyby miało to podkopać władzę PiS), mogłoby być radykalne załamanie gospodarcze wywołane obłąkańczą polityką ekonomiczną obecnej ekipy. Nie można też wykluczyć hipotetycznego wariantu naturalnego odejścia wielkiego wodza, ale w krótszej perspektywie oznaczałby on skupienie się całego PiS-owskiego obozu “wokół wielkiego trupa” i początek nowego, drugiego po smoleńskim, kultu. Dekompozycja obozu i walka o sukcesję nastąpiłaby dopiero po krótszym czy dłuższym paroksyzmie mobilizacyjnym.
„Co to będzie, co to będzie?”- po PiS
Jeśli PiS straci władzę za trzy lata, spustoszenia, jakie wcześniej poczyni, będą straszne, ale dające się wyobrazić. Jeśli będzie rządzić przez drugą kadencję, szkody będą nie do wyobrażenia, a ich odrabianie zajmie wiele lat. Nawet jednak spełnienie się najkorzystniejszego dla Polski, pierwszego z wariantów, nie będzie oznaczało końca problemów. Na drodze depisyzacji stanie opanowany przez czynowników PiS Trybunał Konstytucyjny. Czy nowy rząd dzisiejszej opozycji nie będzie respektował jego wyroków, skoro dziś domaga się ona tego od władz PiS?
Duda, Szydło, Kuchciński i Karczewski jako osoby pełniące cztery najważniejsze urzędy w państwie raczej nie unikną Trybunału Stanu, ale to będzie licha satysfakcja wobec pogrobowego piekła, jakie Polsce zostawi PiS.
Ponadto, co najmniej jeszcze przez rok w Pałacu Prezydenckim pozostanie prezydent PiS, który może zastosować obstrukcję wobec nowej formacji rządzącej. I czy ona zdecyduje się na wyrzucenie nominatów PiS z instytucji państwowych czy też zastosuje “grubą kreskę” i abolicję? I jak oni wtedy zachowają się wobec nowej władzy? Takie i tym podobne, liczne pytania można by długo mnożyć. Samo ich stawianie rodzi w sercu trwogę. Duda, Szydło, Kuchciński i Karczewski jako osoby pełniące cztery najważniejsze urzędy w państwie raczej nie unikną Trybunału Stanu, ale to będzie licha satysfakcja wobec pogrobowego piekła, jakie Polsce zostawi PiS.
Zanim jednak staniemy przed tymi pytaniami, a najprawdopodobniej wcześniej czy później staniemy, warto obecnie postawić inną kwestię: czy możliwe jest trwałe utrzymanie się PiS przy władzy i zaprowadzenie totalitarnej dyktatury w kraju, w którym nie ma Armii Czerwonej i którego nie trzyma w łapie obce mocarstwo, w kraju z jego tradycjami wolnościowej irredenty, a do tego w państwie będącym członkiem Unii Europejskiej i NATO? Na razie stoimy w obliczu sytuacji, którą kiedyś, w innej epoce, tak zdefiniował Stefan Kisielewski: “Sprawa dostała się w ręce ciemniaków wyposażonych w absolutną, monopolistyczną władzę”.
Zdjęcie główne: Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0
Comments are closed.