– Oświadczyłam, że tego nie zrobię, bo w czasie protestu wykonywałam obowiązki poselskie. (…) Zresztą po zamknięciu granicy ruch na tym skrzyżowaniu był niemal zerowy, a w dniu protestu było więcej policjantów niż “spacerowiczów”. Żaden nie zwrócił mi uwagi, że popełniam wykroczenie – zauważa Lenartowicz, cytowana przez “Rzeczpospolitą”.

Dodaje, że policjanci filmowali zajście. Mandatem chcieli ją ukarać dopiero na podstawie anonimowego “wpisu w Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa”. Parlamentarzystka broni się, że na wideo widać tylko światła za jej plecami. Dlatego też nie ma pewności, że popełniła wykroczenie. Policja przesłuchała w sprawie kierownika służby liniowej obwodu drogowego, który zeznał, że tego dnia światła działały poprawnie.

– W stosunku do wskazanej osoby policjanci podjęli czynności nie z własnej inicjatywy, lecz w reakcji na zgłoszenie. Policja, jako instytucja powołana m.in. do zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego, reaguje na wszelkie sytuacje, mogące świadczyć o zaistnieniu czynu zabronionego, zwłaszcza jeżeli informacje pochodzą od obywateli – mówią funkcjonariusze.

Opinię na temat wniosku o uchylenie immunitetu ma w lipcu wydać Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie Sejm.

Reklama

Źródło: o2.pl, Rzeczpospolita

Reklama