PO chce wyjaśnień od Komendanta Głównego Policji w sprawie doniesień medialnych dotyczących inwigilacji opozycji. Posłowie zwracają się o “pilne przekazanie szczegółowych wyjaśnień” w sprawie opisanej przez “Gazetę Wyborczą”. – Gdyby te zarzuty się potwierdziły, to oznaczałoby, że żyjemy w państwie policyjnym – mówi w rozmowie z wiadomo.co poseł Marcin Kierwiński. Nowoczesna domaga się za to “honorowej dymisji” ministra Mariusza Błaszczaka. A Ryszard Petru występuje do sądu o zabezpieczenie materiałów z inwigilacji. Chociaż policja tłumaczy, że chodziło tylko o zapewnienie bezpieczeństwa.

Przypomnijmy, w poniedziałek “Gazeta Wyborcza” napisała, że podczas protestów związanych z reformą sądownictwa, członkowie stowarzyszenia Obywatele RP, KOD i posłowie opozycji byli inwigilowani z wykorzystaniem “specjalnej komórki wywiadowczej policji, samochodów obserwacyjnych i podsłuchów pięciodniowych, na które nie musi się zgadzać sąd”.

“Państwo PiS przekracza kolejną granicę”. List PO do KGP

Posłowie PO – Marcin Kierwiński i Andrzej Halicki – w piśmie do szefa KGP podkreślili, że w związku z kolejnymi niepokojącymi doniesieniami, dotyczącymi inwigilacji opozycji, którą w lipcu br. miała prowadzić specjalna jednostka wywiadowcza policji, zwracają się z wnioskiem o “odniesienie się do przedstawionych w mediach informacji” i “przekazanie szczegółowych wyjaśnień”.

– Informacje, które do nas docierają, są bardzo niepokojące. Jeżeli one by się potwierdziły, to mielibyśmy do czynienia z nielegalnym stosowaniem technik operacyjnych wobec oponentów politycznych – mówi wiadomo.co poseł PO Marcin Kierwiński.

Reklama

Komenda Główna Policji jeszcze w lipcu po pierwszych medialnych doniesieniach zapewniała, że działania policji nie mają na celu inwigilacji posłów opozycji, czy organizatorów manifestacji przed parlamentem. A chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa. KGP zdania nie zmienia i podtrzymuje te wyjaśnienia.

– Tłumaczenie policji jest kuriozalne. Gdyby chodziło o bezpieczeństwo, to byłaby chyba pierwsza sytuacja w historii ludzkości, gdy osoba ochraniana nie wie, że jest ochraniana. Policja ma obowiązek w sposób poważny potraktować obywateli i w sposób poważny odnieść się do zarzutów. Gdyby te zarzuty się potwierdziły, to oznaczałoby, że żyjemy w państwie policyjnym – odpowiada poseł PO.

Lider Nowoczesnej idzie do sądu

Ryszard Petru chce ujawnienia nazwisk podsłuchujących go funkcjonariuszy, zabezpieczenia dowodów z przeprowadzanych przeciwko opozycji operacji oraz zakazu naruszania jego prywatności. Z takimi wnioskami wystąpił już do sądu.

Lider Nowoczesnej ma nadzieję, że niezależny sąd zatrzyma potrzebne dowody do czasu kolejnych wyborów parlamentarnych. – Bo przyjdzie taki moment za dwa lata, kiedy PiS oddając władzę, będzie musiał pokazać wszystko, co zrobił. Ważne jest, byśmy w przyszłości już nigdy nie pozwolili na to, by w Polsce powstało państwo policyjne. Tych, którzy działają wbrew prawu, by utrzymać władzę, trzeba będzie ukarać i po to to działanie – mówił Petru w TVN24. Na sprawiedliwość pod rządami PiS nie liczy.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka zaniepokojona

Komitet Helsiński w Polsce oraz Rada i Zarząd Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wyrazili “najwyższe zaniepokojenie informacjami o inwigilacji działaczy społecznych i posłów opozycji, ujawnionymi ostatnio przez prasę”.

“Policja oraz inne służby demokratycznego państwa muszą pozostać politycznie neutralne oraz działać wyłącznie na podstawie i w ramach prawa. Niedopuszczalne jest wykorzystywanie funkcjonariuszy do politycznych celów oraz nadużywanie przyznanych środków operacyjnych” – czytamy w oświadczeniu HFPC. Według organizacji monitorującej przestrzeganie praw człowieka, “wszelkie doniesienia o naruszeniach prawa muszą zostać szczegółowo i w otwarty sposób zbadane, a sprawcy – gdyby zarzuty się potwierdziły – powinni ponieść odpowiedzialność prawną i dyscyplinarną”.


Zdjęcie główne: Protest opozycji w obronie wolnych sądów 20.07.2017, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Zapisz

Zapisz

Reklama