PiS nigdy nie chciał załatwić kwestii reprywatyzacji. Konflikt polsko-izraelski stał się dobrą wymówką do tego kontrolowanego odwrotu – mówi w rozmowie z wiadomo.co poseł PO Marcin Kierwiński. W tym tygodniu rząd ogłosił, że projekt ustawy reprywatyzacyjnej nie trafi do dalszych prac legislacyjnych. Poseł Platformy proponuje powrót do projektu autorstwa tej partii, który od półtora roku leży w sejmowej komisji. Rozmawiamy też o kandydatach na prezydenta stolicy i aresztowaniu Władysława Frasyniuka.
KAMILA TERPIAŁ: Rząd PiS-u wycofuje się z tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej. Dlaczego?
MARCIN KIERWIŃSKI: PiS nigdy nie chciał załatwić kwestii reprywatyzacji. Do tej pory środowisko Jarosława Kaczyńskiego było zawsze przeciwko jakimkolwiek rozwiązaniom, wstrzymali się od głosu nawet w przypadku tzw. małej ustawy reprywatyzacyjnej. Dlaczego teraz tak się stało? Zapewne dlatego, że za dużo pieniędzy nie mają na ten cel. A z drugiej strony zdają sobie sprawę, że zaproponowane przez ministra Partyka Jakiego rozwiązania świetnie brzmią na konferencji prasowej, ale znacznie trudniej zrealizować je w praktyce.
Konflikt polsko-izraelski stał się dobrą wymówką do tego kontrolowanego odwrotu.
Czyli to był tylko pretekst?
Myślę, że to tylko wymówka. Oceniam działania Jarosława Kaczyńskiego na przestrzeni wielu lat. Nie przypominam sobie jakiejkolwiek inicjatywy popieranej przez PiS i rozwiązującej patologie wokół reprywatyzacji. Ustawa ministra Partyka Jakiego miała tylko udowodnić, że władza coś, oprócz Komisji Weryfikacyjnej, robi. Ale okazuje się, że to był tylko medialny news. Po za tym
to może być element walki wewnątrz obozu władzy i pokazanie czerwonej kartki Patrykowi Jakiemu w jego walce o kandydowanie na prezydenta Warszawy.
W kwestii relacji Polska-Izrael ten projekt ustawy reprywatyzacyjnej był neutralny?
Ustawa reprywatyzacyjna to nie jest problem stosunków dyplomatycznych, a realny problem do rozwiązania na teraz przez polski parlament. PiS obiecał przyjęcie tej ustawy i znowu okłamał Polaków. Jeżeli nie potrafią przygotować sami projektu, to przyjmijmy projekt ustawy autorstwa posłów PO.
Co dzieje się teraz z tym projektem?
Nasz projekt jest zamrożony. W sejmowej komisji przyjęty został wniosek posła Arkadiusza Mularczyka o odrzucenie go w całości, ale Sejm go jeszcze nie przegłosował. Przez półtora roku nic się w tej sprawie nie wydarzyło. To też pokazuje prawdziwe intencje PiS-u. Nie zależy im na rozwiązaniu problemu, tylko na medialnym biciu piany.
Gdy pojawiają się poważne poszlaki dotyczące osób związanych z PiS-em, dziwnym trafem nie trafiają przez Komisję Weryfikacyjną.
Co dalej z Komisją Weryfikacyjną?
Komisja jest tylko i wyłącznie pustym teatrem. Nie rozwiązuje żadnego z problemów. Tak zwane odzyskane grunty czy nieruchomości do tej pory mają niejasny stan prawny, w większości przypadków nie ma wpisu do hipoteki. Realnych efektów prac tej komisji cały czas nie ma. Jest tylko tani show medialny ministra Patryka Jakiego. On twierdzi, że coś odzyskał, ale to nie jest prawda. I tak to dalej będzie trwać.
PiS nie wyklucza rozwiązania, w którym obecny marszałek Senatu Stanisław Karczewski będzie kandydatem na prezydenta stolicy, a Patryk Jaki kandydatem na wiceprezydenta. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Dla PO to byłaby dobra wiadomość?
Niezależnie, kto będzie kandydatem, trzeba z nim w Warszawie po prostu wygrać. Musimy przygotować się na to, że PiS użyje wszelkich dostępnych metod. Szykuje się “brudna” kampania wyborcza.
Warszawa nie zasługuje na to, aby kandydata na prezydenta stolicy wyłaniano na zasadzie politycznych porozumień i gdybań. To powinna być osoba, która mieszka w tym mieście. Pan Karczewski nie mieszkał w Warszawie, pan jaki jest z Opola – co ci ludzie mogą wiedzieć o Warszawie? Mieszkańcy stolicy od 2006 roku nie chcą oddać władzy PiS-owi i mam nadzieję, że tak będzie i tym razem.
Władysław Frasyniuk został w środę o 6 rano zatrzymany w swoim domu i skuty kajdankami. Takim zachowaniem PiS strzela sobie w stopę?
Nie będę się martwił tym, czy PiS strzela sobie w stopę, czy nie. W tej sprawie ważne są trzy kwestie. Po pierwsze, jest coś symbolicznego w tym, że zatrzymywana jest legenda opozycji, a po drugiej stronie mamy prokuratorów, którzy opozycję w czasach PRL oskarżali. Po drugie, to jest pogrożenie palcem wszystkim myślącym inaczej niż PiS – nawet Frasyniukowi nie odpuszczą, więc każdy protestujący może spodziewać się szykan ze strony władzy. Po trzecie, Władysław Frasyniuk postawione ma zarzuty za legalną demonstrację i policja doprowadza go na siłę przed prokuratora, a tymczasem wobec osób, które wieszały na szubienicach portrety europosłów PO służby nie reagują, dopóki nie zrobi się szum medialny.
Prokuratura jest narzędziem używanym przez PiS do ścigania tych, którzy myślą inaczej niż władza. To jest obraz państwa PiS.
Zdjęcie główne: Marcin Kierwiński, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons