W sprawie wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka zaczynają się pojawiać elementy komediowe. Tak politycy odcinają się od wesela.

Wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk zrobił takie weselicho, że mówi o nim cała Polska. Ponad pięciuset osobom przygrywał zespół Bayer Full. Punktem kulminacyjnym imprezy było wręczenie symbolicznego kluczyka do ciągnika rolniczego wartego 1,5 mln zł. Do tego okazało się, że nagrano filmik promujący firmę zajmującą się dystrybucją traktorów i wziął w nim udział sam Kaczmarczyk.

Już pomijając wartość ciągnika, sytuacja w której polityk bierze udział w takim nagraniu rodzi podejrzenia o konflikt interesów. Tłumaczył to w rozmowie z Wirtualną Polską prawnik Krzysztof Izdebski, zajmujący się jawnością życia publicznego.

– To oczywiste: minister czy wiceminister jako urzędnik państwowy powinien się wystrzegać sytuacji, w których może być podejrzewany o stronniczość. A taką jest udział w reklamie czy w czymś, co sprawia wrażenie materiału promocyjnego – mówił portalowi.

Jak dodaje, urzędnicy podlegli ministrowi mogą odebrać ten film “jako sygnał do innego traktowania producenta czy dystrybutora pojazdu przy decyzjach przetargowych”.

Reklama

Politycy Solidarnej Polski uciekają z wesela

W czwartek krótki komunikat wydał Norbert Kaczmarczyk odnosząc się do całej sytuacji. Wiceminister tłumaczył, że duża liczba gości wynika ze specyfiki lokalnej społeczności. Poruszył również temat ciągnika za 1,5 mln zł. Jak wyjaśnia polityk Solidarnej Polski kosztowny prezent dostał od brata symbolicznie.

– Przekazanie traktora parze młodej miało charakter symboliczny, oznaczający udostępnienie go do użytku na gospodarstwie. To Konrad Kaczmarczyk jest właścicielem ciągnika i będzie spłacał za niego kredyt, jak przy wielu innych jego inwestycjach – napisał wiceminister.

Już wczoraj w mediach zaczęły się pojawiać nieoficjalne komentarze płynące z obozu władzy. Wśród nich są takie o “utracie wyczucia przez wiceministra”, czy sugestie, żeby się wytłumaczył z całej imprezy i prezentu.

Reklama