To zasady rodem z Moskwy. To traktowanie dróg jak PiS-pasów, gdzie władza może nie stosować się do przepisów ruchu drogowego – mówi Krzysztof Brejza z PO, komentując prasowe doniesienia, z których wynika, że prokuratura Zbigniewa Ziobry umorzyła śledztwo w sprawie kolizji limuzyny byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Jego kierowca nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdu.

Pędząca limuzyna, czyli od Rydzyka na galę Kaczyńskiego

Do wypadku doszło pod koniec stycznia 2017 roku. Ówczesny szef MON Antoni Macierewicz wracał z sympozjum u ojca Tadeusza Rydzyka, minister śpieszył się do Warszawy na galę wręczenia Jarosławowi Kaczyńskiemu tytułu Człowieka Roku przez jeden z prorządowych tygodników.

W Lubiczu Dolnym k. Torunia samochód Antoniego Macierewicza, które prowadził osobisty kierowca ministra Kazimierz Bartosik, uderzyło w samochody stojące na czerwonym świetle.

Z wypadku Antoni Macierewicz wyszedł bez szwanku, jednak ucierpiały inne osoby z aut, które brały udział w zdarzeniu; u jednej wykryto pęknięcie kręgosłupa.

Reklama

Minister Macierewicz razem z panem Bartosikiem czym prędzej odjechali do Warszawy, pozostali uczestnicy wypadku przez 5 godzin czekali na przyjazd prokuratora.

Śledztwo umorzone przez znajomego Zbigniewa Ziobry

Ja pisze Onet, w śledztwie wyszły na jaw nowe fakty: wieloletni zaufany znajomy Macierewicza prowadzący pojazd w momencie wypadku nie miał uprawnień do kierowania rządową limuzyną. Odpowiednie dokumenty dostał dopiero 12 dni później.

Jak pisze portal, tę kwestię wyłączono do oddzielnego śledztwa. Początkowo prowadziła je Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów, jednak szybko sprawa została zabrana przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, po czym umorzona. Umorzył ją szef Prokuratory Okręgowej prok. Paweł Blachowski, zaufany człowiek ministra Zbigniewa Ziobry.

– Według ustaleń prokuratury pan Bartosik, kierowca BMW Macierewicza, nie miał uprawnień, niewłączone były też sygnały dźwiękowe, ani świetle, a prokuratura nie dopatrzyła się w tym czynu zabronionego. To zasady rodem z Moskwy, to traktowanie dróg jak PiS-pasów, gdzie władza może nie stosować się do przepisów ruchu drogowego – komentuje doniesienia Krzysztof Brejza i podkreśla, że rządowe limuzyny to nie są zwykłe samochody, tylko opancerzone, ciężkie pojazdy, które w starciu z normalnym samochodem działają jak taran.

Specjalna kasta ponad prawem

Zdaniem posłów opozycji to kolejny dowód na stworzenie przez PiS specjalnej kasty swoich, których przepisy nie obowiązują. – Nie ma uprawnień wynikających z prawa, tylko widzimisię polityków, to logika PiS-u. Wolno to, co chce władza, wobec wszystkich innych stosuje się  przepisy – uważa Marcin Kierwiński

– Znajdźcie mi państwo człowieka, który uczestniczy w wypadku, w którym są ranni, gdzie czeka się na przyjazd prokuratora, karetki, są poszkodowani, a on odjeżdża z miejsca wypadku – pytał retorycznie Krzysztof Brejza.

PO składa zawiadomienia do prokuratury

Posłowie opozycji  zapowiedzieli złożenie dwóch wniosków do prokuratury. Pierwszy dotyczy doniesienia na prowadzących śledztwo po wypadku z udziałem kierowcy Macierewicza.

Drugi wniosek to zawiadomienie do prokuratury w sprawie samego kierowcy, pana Bartosika. – Będziemy składać doniesienia do prokuratury, bo wcześniej czy później wrócą do Polski czasy, gdy prokuratura będzie zajmować się także politykami władzy – przekonuje Marcin Kierwiński.

Posłowie tłumaczą, że jeżeli opancerzone BMW, które jest na wyposażeniu BOR, trafia w niepowołane ręce, to taki czyn podlega pod art. 179 Kodeksu karnego. – Kto wbrew szczególnemu obowiązkowi dopuszcza do prowadzenia pojazdu mechanicznego na drodze publicznej przez osobę nieposiadającą uprawnień podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Mimo to prokuratura sprawę umorzyła – mówi Cezary Tomczyk

– Tak jak w przypadku ważnego polityka PiS-u, który zajmuje się deweloperką w Warszawie, prokuratura nie robi nic, a nawet więcej robi wszytko, aby sprawa zakończyła się bez postawienia zarzutu i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób łamiących prawo. Bycie w PiS-ie albo znajomość z ważnym misterem z PiS pozwala nie przestrzegać kodeksu ruchu drogowego – konkluduje Marcin Kierwiński.


Zdjęcie główne: Antoni Macierewicz, Fot. Flickr/Halifax International Security Forum, licencja Creative Commons

Reklama