To jest państwo w państwie – mówi podporucznik Maria, która zdecydowała się opowiedzieć publicznie swoją historię. Padła ofiarą mobbingu i molestowania ze strony przełożonego, za karę została usunięta ze służby. Okazuje się, że takich historii jest dużo więcej. – System jest chory. Jeżeli pojawia się problem, to trzeba go usunąć. Człowiek w zderzeniu z tą rzeczywistością jest bezradny – mówi w rozmowie z wiadomo.co ppor. Maria. Posłowie PO domagają się wyjaśnień od MON i premiera Mateusza Morawieckiego. Wysłali w tej sprawie już 3 interpelacje. Odpowiedzi brak, głucha cisza.
Molestowanie i mobbing. Sprawa podporucznik Marii
Ścigała i zamykała pedofilów, zabójców, handlarzy ludźmi i złodziei. W żandarmerii w Krakowie padła ofiarą mobbingu i molestowania ze strony przełożonego. Przypłaciła to zdrowiem i karierą. Teraz już jest cywilem.
– W wojsku dowódca jest Panem Bogiem, może wszystko. Jedną pieczątką czy podpisem może zmienić życie żołnierza i jego rodziny. Nie istnieją normalne, prawne zasady postępowania. Świat cywilizowany tu nie dociera, wszystko dzieje się za zamkniętymi strefami, nic nie dociera z zewnątrz i nic nie wychodzi na zewnątrz – mówi wiadomo.co ppor. Maria.
Przez kilka lat była molestowana przez swojego przełożonego. Jej sprawę pierwsi opisali dziennikarze portalu Onet. Mobbing zaczął się wtedy, kiedy ppor. Maria zdecydowała się powiedzieć dość. – Po tym, jak napisałam oficjalną skargę na pułkownika, z dnia na dzień zaczęłam być niepotrzebna i gorsza. Do stycznia byłam najlepszym żołnierzem, a od stycznia stałam się kulą u nogi. Zaczęto dyskredytować mnie jako fachowca i żołnierza, mimo iż wcześniej nie było takich sygnałów. Ostatecznie po ujawnieniu mojej dokumentacji zdrowotnej zostałam zwolniona ze służby. Nie umieli pozbyć się mnie inaczej i szybciej, to zrobili to w taki, najprostszy sposób – opowiada.
Od 2 lat ma zdiagnozowane stwardnienie rozsiane, chociaż choroba jest w remisji i na razie nie daje żadnych objawów. Po zwolnieniu ze służby podporucznik Maria nie dostała na czas dokumentów, przez to straciła ubezpieczenie zdrowotne i pozostaje w dalszym ciągu bez świadczeń rentowych z powodu braku odpowiednich dokumentów kadrowo-finansowych.
Dlaczego zdecydowała się mówić? – Doszłam do ściany. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę już nic więcej zrobić. (…) Przyszłam do ŻW z policji, z pionu kryminalnego i wydawało mi się, że na wiele rzeczy jestem odporna. Pracowałam z mężczyznami i nic złego się nie działo. Dlaczego miałabym nie dać sobie rady w wojsku. Ale nie dałam. W moim przypadku wszystko działo się stopniowo. Mój problem polegał na tym, że próbowałam to bagatelizować i tłumaczyć. A później wiedziałam, że jak się ujawnię, to poniosę bardzo poważne konsekwencje. Ale gdy doszłam do ściany, to przestało mieć znaczenie – odpowiada ppor. Maria.
Przyznaje, że “system jest chory”: – Zatrzymał się w czasach głębokiego PRL-u. Nie ma żadnych procedur pomocy takim osobom, a wręcz przeciwnie. Jeżeli pojawia się problem, to trzeba go usunąć. Człowiek w zderzeniu z tą rzeczywistością jest bezradny. Wszyscy przełożeni myśleli, że mając dwa lata do emerytury, będę po prostu siedzieć cicho i czekać. Tak to w wojsku funkcjonuje. Często ludzie, którzy wiedzą, jaka jest prawda, nie odezwą się słowem, bo wszyscy boją się utraty pracy, szykan, przenosin itp. Mobbingu doświadczają także mężczyźni. Świat cywilizowany tu nie dociera, wszystko dzieje się za zamkniętymi strefami, nic nie dociera z zewnątrz i nic nie wychodzi na zewnątrz.
Czy wierzy, że może jeszcze wygrać? – Nie mam żadnych złudzeń. Wysłałam prośbę o pomoc do pana prezydenta, który odesłał moją prośbę do MON-u. Pisałam też do pani premier, która zwróciła się do Żandarmerii Wojskowej. I tyle. Przez długi czas myślałam, że jestem z tym sama. Postanowiłam opowiedzieć o tym publicznie, jak przeczytałam historię kapral Anny. To mnie ośmieliło. Nie żałuję. Inni też powinni zawalczyć o swoją godność – przyznaje ppor. Maria.
Głucha cisza. PO żąda reakcji MON i premiera
Pierwszą interpelację posłowie PO wysłali do MON pod koniec października. Opisana jest w nim historia służby szeregowej Ewy w Krakowskim Oddziale Żandarmerii Wojskowej. Tydzień po rozpoczęciu służby zaczęła być szykanowana, a po urodzeniu dziecka dowiedziała się, że wojsko nie przedłuży z nią kontraktu. Politycy opozycji pytają m.in.: jakie jest stanowisko MON w tej sprawie; czy ma świadomość skandalicznego zachowania przełożonych w Krakowskim Oddziale Żandarmerii Wojskowej; jakie działania podejmuje ministerstwo w sprawie krakowskiego oddziału? Minęły ponad 2 miesiące, odpowiedzi brak.
Głucha cisza także po dwóch kolejnych interpelacjach wysłanych już bezpośrednio do premiera Mateusza Morawieckiego. “Panie premierze, w exposé mówił Pan o szacunku wobec kobiet, zatem to najwyższy czas, aby stanął Pan po stronie krzywdzonych kobiet. Aby ze słów przejść w czyny i pomóc Żołnierkom” – czytamy w piśmie z 21 grudnia. Można w nim przeczytać także historie kapral Anny i podporucznik Marii, tej opisanej wyżej.
29 grudnia posłowie PO wysłali kolejną interpelację, tym razem w sprawie pisma wysłanego przez Żandarmerię Wojskową do dziennikarzy portalu Onet, którzy jako pierwsi opisali historie molestowanych i mobbingowanych kobiet. “Wezwanie Żandarmerii Wojskowej to próba cenzurowania mediów. Tak robiono w PRL. To nie tylko złamanie Prawa Prasowego, ale jest także sprzeczne z zapisami Konstytucji” – piszą politycy opozycji.
– Ciekawa jestem, jaka będzie reakcja pana premiera. O ile w ogóle będzie – przyznaje Monika Wielichowska. Dlaczego władza milczy? – Wydaje mi się, że chcą uciszyć sprawę. Świadczy o tym także list Żandarmerii Wojskowej do dziennikarzy. To jest PRL bis – odpowiada posłanka PO.
Politycy opozycji domagają się także zwołania specjalnego posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej, aby omówić te skandaliczne sprawy oraz brak jakiejkolwiek reakcji. – Kobiety są upokarzane w wojsku dwukrotnie. Najpierw molestowane, mobbingowane, albo uporczywie nękane, a później kiedy takie zachowania zgłaszają. Nad sprawcami jest parasol ochronny i bezkarność. Żandarmeria Wojskowa zamiast ścigać sprawców, karze kobiety – mówi Wielichowska. Posiedzenie komisji powinno się odbyć w tym tygodniu.
Zdjęcie główne: Zdjęcie ilustracyjne, Fot. Pixabay
Comments are closed.