Jakakolwiek ingerencja na Półwyspie Krymskim państwa członkowskiego NATO może być potraktowana jako wypowiedzenie wojny Rosji, co może doprowadzić do trzeciej wojny światowej — zagroził w przeddzień szczytu NATO, były rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew.

Rosja grozi III wojną światową

– Dla nas Krym jest częścią Rosji. A to znaczy, że na zawsze. Każda próba ingerencji na Krymie będzie wypowiedzeniem wojny naszemu krajowi – wyjaśnił Miedwiediew. W jego odczuciu byłyby to początek III wojny światowej.

Jego słowa wpisują się w szerszy kontekst. Rosyjscy politycy od miesięcy straszą Zachód tym, że wszelka ingerencja w kwestie Ukrainy może doprowadzić do eskalacji konfliktu na skalę niemal globalną.

Teraz Miedwiediew, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji, powiedział też, że jeśli Finlandia i Szwecja przystąpią do NATO, Rosja wzmocni swoje granice i będzie “gotowa do działań odwetowych”. Może chodzić np. o zainstalowanie pocisków Iskander u granic tych krajów.

Reklama

Atak na Polskę

Były rosyjski prezydent bardzo obraźliwie wypowiedział się też o czołowych polskich politykach, których określił jako “wyrzutków”.

– To patentowani rusofobowie, plujący jadem antyrosyjskich kalumni, jak Kaczyński i Morawiecki — stwierdził.

Odniósł się do wizyty szefów rządów Niemiec, Włoch i Francji w Kijowie. Określił ich mianem “miłośników żab, pasztetowej i spaghetti” i zastanawiał się też, czy za dwa lata Ukraina będzie w ogóle nadal istnieć.

Na początku maja wszedł na temat wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który stwierdził, że ma nadzieję, że między Polską a Ukrainą “nie będzie granicy”.

Maski opadły – grzmiał wówczas Miedwiediew, stwierdzając, że Duda “oficjalnie zgłosił pretensje terytorialne wobec Ukrainy”.

Wszystko to raczej prężenie muskułów. Dziś Rosja nie byłaby w stanie zaatakować Polski. Zagrożenie wzrośnie za kilka lat, gdy Moskwa odbuduje swój potencjał militarny. Zdaniem ekspertów została nam dekada na to, by przygotować się na potencjalną wojnę.

Źródło: Reuters, PAP

Reklama