Administracja Bidena chciałaby, by w państwie dziś frontowym był jak największy spokój wewnętrzny. Agresywna polityka Kaczyńskiego i Ziobry wewnętrznie czy wobec UE do tego nie pasuje – mówi nam senator Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki, były ambasador w Kanadzie. I dodaje: – To była bardzo ważna wizyta i uważam, że wbrew niektórym komentarzom była dokładnie przez Amerykanów i samego prezydenta przemyślana

Jak ocenia pan wizytę amerykańskiego prezydenta? Czy była to historyczna wizyta, czy ma pan pewien niedosyt?

Marcin Bosacki

MARCIN BOSAKI: To była bardzo ważna wizyta i uważam, że wbrew niektórym komentarzom była dokładnie przez Amerykanów i samego prezydenta przemyślana. On skoncentrował się na mówieniu trzech rzeczy. Po pierwsze – co może wielu zaskoczyć – jego adresatem byli jego rodacy. Dlatego pierwsze spotkanie było z amerykańskimi żołnierzami, gdzie ponad 20 razy powiedział, że dziękuje za ich służbę.

Pamiętajmy, że musimy spojrzeć na tę wizytę nie tylko z perspektywy Polski czy nawet naszego regionu, bo

Reklama

w Ameryce nie wszyscy żyją tą wojną

i chcą się mocno w ten konflikt angażować, chociażby wysyłając do Polski wojska, których przybyło tu 5 tys. w ciągu miesiąca. Jestem przekonany, że to zagwarantowanie sobie poparcia dla swoich działań w tym ogromnym dziejowym konflikcie z Putinem było pierwszym celem Bidena.

Drugim było oczywiście pokazanie Polsce, regionowi i Europie, że Ameryka jest z nami i nie chodzi tu tylko o miłe słowa, które w ciągu tych dwóch dni pod adresem nas, Polek i Polaków, wielokrotnie wygłaszał, ale też zadeklarowanie znaczącego wzrostu eksportu gazu amerykańskiego do Europy. To także decyzje ze szczytu NATO, aby powstały grupy batalionowe w Rumuni, Bułgarii, na Słowacji i na Węgrzech.

Prezydent po szczycie NATO odwiedził tylko Polskę. Jak to odczytywać?
I powiedzmy szczerze, że na długo, bo półtoradniowa wizyta prezydenta USA po nadzwyczajnym szczycie NATO w Brukseli to długo. To miało pokazać, że

terytorium NATO jest ziemią świętą,

co zresztą kilkukrotnie powiedział wprost, żeby Putin nie myślał nawet, aby zaatakować terytorium NATO.

Biden dużą część swojego przemówienia poświęcił Rosji i zwrócił się do samych Rosjan. Dlaczego?
Określiłbym to nawet jako jeden z celów Bidena, który jasno w przemówieniu na Zamku Królewskim powiedział Rosji i Rosjanom, że zrobimy wszystko, aby powstrzymać agresywną politykę Putina, ale nie jesteśmy przeciwnikami Rosji czy Rosjan. Obojętnie, ile w tym było prawdy, a ile gry, to było to głęboko przemyślane. Nikt nie mówi 4-5 akapitów bezpośrednio zwracając się do Rosjan przypadkiem, kończąc sformułowaniem – na miły Bóg, ten człowiek nie może pozostać u władzy.

Co zostało kilka godzin później prostowane…
To było częściowe dementi, że nie chodzi o to, że Putin nie może zostać u władzy w Rosji, tylko nie może mieć władzy nad swoimi sąsiadami. Jednak szczerze mówiąc, to nie było jakieś bardzo szczere dementi. Siedziałem 10-12 m. od Bidena i widziałem, że on to mówi szczerze. Nie sądzę też, aby improwizował w tym momencie, a raczej czytał tekst na prompterze.

Podsumowując,

to są te elementy, które czynią tę wizytę może nie historyczną, ale najważniejszą od wizyty Clintona, który ogłaszał, że Polska wejdzie do NATO.

Czy Ukraińcy mogą czuć się usatysfakcjonowani wizytą Bidena? Poświęcił im w przemówieniu mniej czasu niż Rosjanom.
Oczywiście częściowo mogą być rozczarowani czy nie do końca zadowoleni, bo prawdą jest, że w publicznych wystąpieniach Biden nie powiedział nic nowego o twardej pomocy militarnej dla Ukrainy i tę frustrację było czuć i słychać w najnowszym wystąpieniu Zełenskiego. Mam jednak nadzieję, że dużo więcej usłyszeli ministrowie obrony i spraw zagranicznych, którzy rozmawiali w sobotę rano z sekretarzami obrony i stanu USA. Dołączył do nich także sam Biden.

Mam nadzieję, że tam usłyszeli o jeszcze większej pomocy wojskowej, a jeżeli tak było, to uważam, że słusznie nic o tym nie słychać, bo o takich sprawach trzeba rozmawiać po cichu i milczeć, a nie głośno to ogłaszać. Zresztą ministrowie Kuleba i Reznikow byli po tym spotkaniu zadowoleni, zatem mogli usłyszeć konkrety o pomocy dla Ukrainy.

Nie usłyszeliśmy nic o stałej bazie NATO w Polsce czy na wschodniej flance NATO. Możemy pokusić się o stwierdzenie, że na tej samej zasadzie, co rozmowy z Ukraińcami, to mogło zostać ustalone, ale nie powiedziane głośno?
Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że jesteśmy w momencie, że zarówno USA, jak i NATO powiedzą, że te nie do końca klarowne deklaracje z lat 90., co do których interpretacje są różne, że nie będzie na terytorium Europy środkowej baz NATO – nie obowiązują. Putin wielokrotnie, a szczególnie w ostatnich latach łamał dane słowo Zachodowi, zatem widać, że tego typu gwarancje nie mają sensu. Liczyłem na tę „kropkę nad i”, to się nie stało, chociaż jak słyszymy z otoczenia prezydenta Dudy, była o tym mowa i ma być kontynuowana rozmowa.

W obecnej sytuacji wojny na Ukrainie i agresywnej polityki Putina to powinien być nasz cel.

Putin usłyszał od Bidena: chciałeś mniej NATO, a dostałeś więcej z powodu swej agresywnej polityki. To, czego zabrakło, to słowa do nas, Polaków, Litwinów, Estończyków, Rumunów: będziemy tu na stałe.

Administracja Bidena chciałaby, by w państwie dziś frontowym był jak największy spokój wewnętrzny. Agresywna polityka Kaczyńskiego i Ziobry wewnętrznie czy wobec UE do tego nie pasuje.

W ostatnich dniach wyraźnie Andrzej Duda stał się pierwszoplanowym politykiem obozu władzy. Na ile go to wzmocni i wyemancypuje się spod Nowogrodzkiej? Niektórzy twierdzą, że w wywiadzie dla TVN24 było to słychać…
Ja nie jestem PiS-ologiem i nie będę komentował ich wewnętrznych gierek, natomiast na pewno mogę powiedzieć, że postawa prezydenta, zwłaszcza w ostatnich 3 miesiącach, kiedy zawetował ustawę o TVN i lex Czarnek, pokazuje, że jeżeli chodzi o polski interes narodowy i jego rozumienie, prezydent Duda jest dużo bliżej niż PiS. Warto podkreślić, że jego słowa o tym, że obecna polityka zaszkodzi Węgrom też są słuszne, a jak słyszymy w porannych audycjach posłowie PiS dalej Orbána bronią.

Z drugiej strony

trudno nie dostrzec, że prezydent nadal powtarza nieprawdy, że partyjny sposób wyboru KRS jest taki, jak w innych krajach UE.

I że jego projekt ustawy naprawczej w sądownictwie jest mocno niekompletny. Z całą pewnością jednak po tym, jak administracja USA potraktowała podczas tej wizyty Dudę i Kaczyńskiego widać, do kogo dziś dużo bliżej Amerykanom.

(INK)


Zdjęcie główne: Joe Biden i Jens Stoltenberg, Fot. Flickr/NATO North Atlantic Treaty Organization, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Marcin Bosacki, Fot. Flickr/Senat RP/Katarzyna Czerwińska, licencja Creative Commons

Reklama