– Z badań przeprowadzonych w Wojskowej Akademii Technicznej wynika, że po stracie części skrzydła nie było już można przeciwdziałać obrotowi samolotu. W tym sensie mieliśmy do czynienia z manipulacją podkomisji. PO stawia sprawę jasno – te badania powinny być przedmiotem dyskusji ekspertów z branży lotniczej – mówi w rozmowie z wiadomo.co poseł PO Czesław Mroczek, były wiceminister obrony narodowej. Rozmawiamy też o nowym zawiadomieniu MON do prokuratury, czyli “rozpaczliwym działaniu Macierewicza” i miesięcznicach smoleńskich, które “rujnują nasze państwo”.
Posłowie PO byli w poniedziałek z wizytą w Wojskowej Akademii Technicznej. Chcieli poznać wyniki badań, które zostały wykorzystane w filmie zaprezentowanym przez podkomisję smoleńską 10 kwietnia tego roku. TVN24 dotarł do informacji, z których wynika, że przedstawiciele komisji zmanipulowali te badania. Wynika z nich jasno, że samolot nie mógł kontynuować lotu po utracie części skrzydła, a w filmie mamy do czynienia z informacją, że to nie miało na lot żadnego wpływu. Ekspertyzy WAT zostały zamówione przez smoleńską podkomisję, dlatego pojawia się pytanie, dlaczego nie zostały uwzględnione w raporcie.
Kamila Terpiał: Czego posłowie PO dowiedzieli się w Wojskowej Akademii Technicznej?
Czesław Mroczek: Przekazano nam dosyć obszerną informację na temat badań, które uczeni z tej placówki przeprowadzili w zakresie związanym z katastrofą smoleńską. To są fragmentaryczne badania, które nie pozwalają formułować żadnych tez, ani podważać żadnych dotychczasowych ustaleń w tej sprawie. Ale, niestety, podkomisja smoleńska w swoim materiale, powołując się na te badania, sformułowała tezy, które podważały przebieg ostatnich minut lotu Tupolewa. Potwierdza się zatem zarzut manipulacji wynikami tych badań. Chociaż podkreślam, że to są badania, które w ogóle nie mogą dać jakiegokolwiek obrazu tej katastrofy.
Rozumiem, że są tam badania mówiące o tym, że po stracie części skrzydła samolot nie mógł kontynuować swojego lotu?
Z tych badań wynika, że
po stracie części skrzydła nie było już można przeciwdziałać obrotowi samolotu.
W tym sensie mieliśmy do czynienia z manipulacją, bo podkomisja smoleńska, prezentując wyniki swoich badań w 7. rocznicę katastrofy, podała, że nie mogło to wpływać na przebieg lotu. PO stawia sprawę jasno – te badania powinny być przedmiotem dyskusji ekspertów z branży lotniczej. Dlatego poprosiliśmy, aby powstało opracowanie prezentujące wyniki tych badań i aby wpłynęło ono do sejmowej komisji obrony narodowej. Poprosiliśmy, aby została nam także przedstawiona obszerna prezentacja podkomisji. Co ciekawe, nasze spotkanie w WAT było nagrywane na dwie kamery, poprosiliśmy, aby ono też zostało udostępnione opinii publicznej. Powinna się jak najszybciej odbyć publiczna dyskusja ekspertów na ten temat. Ona pokaże intencje i działania podkomisji smoleńskiej.
Jak na takie publikacje podkomisji smoleńskiej – niezgodne z badaniami – może reagować w takim razie WAT? Czy to jest własność podkomisji?
Nie, przecież to jest opracowanie, które powstało na uczelni. Co ciekawe, podobno wydrukowano ok. 20 egzemplarzy opracowań prezentujących wyniki badań, ale dzisiaj rektor nie był nam w stanie przedstawić żadnego opracowania. W końcu zadeklarował, że je dostarczy, ale nie wie, w jakim terminie. Ja miałem wrażenie, jakby w ogóle uczelnia je straciła, co wydaje się jednak niewiarygodne. Powtarzam jeszcze raz –
najlepszą metodą, aby poznać badania i sposób reakcji różnych osób, będzie ujawnienie pełne tych materiałów i debata publiczna na ten temat.
Jak powinny się zachować władze i pracownicy uczelni, która nagle stała się elementem politycznych rozgrywek?
To jest bardzo trudny moment dla WAT-u, uczelni, która swoją markę zdobywała przez wiele lat, to jest praca wielu pokoleń… Ta sytuacja wymaga szczególnej odpowiedzialności i dotrzymywania standardów. Dlatego wierzę, że autorzy tego opracowania będą się w tej sprawie zachowywali jak naukowcy, że będą zainteresowani przekazaniem opinii publicznej i innym ekspertom swoich badań. Na razie nie oceniałbym tego środowiska krytycznie, poczekajmy, co się wydarzy.
Kiedy odbędzie się posiedzenie sejmowej komisji obrony, na której ma zostać przedstawiona informacja na temat wyników prac podkomisji smoleńskiej? W zeszłym tygodniu została nagle odwołana.
To posiedzenie ma się odbyć w przyszły wtorek, ale,
co ciekawe, ma być niejawne.
Dlaczego?
Dokumenty, które miał przesłać do komisji i o których mówi na posiedzeniu plenarnym Sejmu Antoni Macierewicz, zostały przez niego utajnione. Widać, że nie ma żadnego raportu, że nie ma żadnych dowodów i utajnianie obrad komisji jest tylko rozpaczliwym chwytem. Widać, że Antoni Macierewicz traci w PiS-ie rolę wiodącą w zakresie Smoleńska. Teraz minister Ziobro i prokuratorzy odgrywają główną rolę. A minister Macierewicz, nie potrafiąc przekazać prezesowi żadnych informacji, dokonuje coraz bardziej rozpaczliwych działań.
Takim rozpaczliwym działaniem jest także skierowanie przez MON zawiadomienia do prokuratury dotyczącego raportu komisji Jerzego Millera? Chodzi o to, że w “znaczący sposób odbiega od ustaleń MAK-u”, chociaż to wcześniej powtarzany przez polityków PiS-u główny zarzut.
Tak, to jest właśnie kolejne rozpaczliwe działanie ministra Macierewicza. Do tej pory twierdził, że raport komisji Millera jest powieleniem raportu rosyjskiego MAK-u – to był zresztą ohydny zarzut – a teraz z kolei w swojej rozpaczy twierdzi, że jest nierzetelny, bo nie zawiera jakieś sformułowań z tamtego raportu. To tylko potwierdza, że Macierewicz nie ma z czym iść do prezesa, a Jarosław Kaczyński bardzo potrzebuje nowych informacji, bo co miesiąc występuje przed Pałacem Prezydenckim.
Jak pan ocenia ostatnie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego i działania policji wobec osób uczestniczących w tzw. kontrmiesięcznicy?
Jeżeli chodzi o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, to
mamy do czynienia z radykalnym zaostrzeniem kursu.
Stwierdzenia o obcych agenturach są niegodne. To wokół PiS-u jest wiele “dziwnych”, pojawiających się i znikających osób. Ja się zastanawiam tylko, co będzie za 2 czy 3 miesiące, jak on utrzyma ten język. To jest język nie tylko budowania podziałów, ale po prostu język nienawiści. Z punktu widzenia Polski to prowadzi do czegoś bardzo niedobrego – o tym trzeba głośno mówić. Opinia publiczna powinna zauważyć, że to, co dzieje się w sprawie miesięcznic, to jest źródło nieustającej choroby naszego państwa. A jeżeli chodzi o kontrmanifestacje, to Platforma mówiła od początku, że zmienione prawo o zgromadzeniach było wprowadzone tylko z punktu widzenia miesięcznic smoleńskich. Ono było właśnie po to, żeby Jarosław Kaczyński mógł występować bez żadnych zakłóceń. Miesięcznice służą tylko celom politycznym i one będą rujnować nasze państwo.
Co w takim razie można zrobić? Nie należy się spodziewać, że Jarosław Kaczyński zmieni retorykę albo przestanie organizować miesięcznice przed Pałacem Prezydenckim.
Nie ma innej możliwości niż pokazywanie, że to, co robią, uderza w podstawowe interesy naszego państwa. Tu się nie ma co rozwodzić, Jarosław Kaczyński robi to świadomie – uderza w nasze państwo.
Zdjęcie główne: Czesław Mroczek, Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM, licencja Creative Commons