W trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego, jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej, znaleziono szczątki 7 innych osób – taką informację podał “Fakt”. Według polityków PiS-u, to dowód, że “czynności w pierwszych dniach po katastrofie były prowadzone niechlujnie”. Żądają też przeprosin od Donalda Tuska i Ewy Kopacz. W odpowiedzi PO apeluje, by PiS przestał grać trumnami smoleńskimi. – Takie rzeczy oczywiście nie powinny się zdarzać, ale w przypadku katastrof lotniczych, kiedy ciała ofiar podlegają bardzo dużym przeciążeniom i bardzo dużej fragmentacji, niestety się zdarzają – tłumaczy w rozmowie z wiadomo.co dr Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Ekshumacja gen. Kwiatkowskiego i polityka PiS-u

Do ekshumacji ciała gen. Bronisława Kwiatkowskiego doszło na początku kwietnia na cmentarzu Salwatorskim w Krakowie. Jak wynika z informacji podanych przez “Fakt”, w trumnie Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych RP znaleziono szczątki innych osób. Informację potwierdziła także rzeczniczka Prokuratury Krajowej.

– To kolejny dramatyczny przykład, jak niechlujnie były przeprowadzane czynności w pierwszych dniach po tragedii w Smoleńsku; w imieniu państwa polskiego trzeba przeprosić – skomentował wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk. Jego zdaniem, jest to również “kolejny dowód na kłamstwa Platformy Obywatelskiej, która mówiła, że wszystko odbywało się w obecności polskich lekarzy i wszystko było przeprowadzone zgodnie z procedurami”.

Przeprosin od PO domaga się również poseł PiS Jacek Sasin, który na antenie TVP Info mówił: – To pokazuje, jak trafna była decyzja, by rozpocząć ekshumacje. Ewa Kopacz, która mówiła, że sekcje były przeprowadzone profesjonalnie, niech teraz przeprosi.

Reklama

To nie PO jest odpowiedzialna

Politycy Platformy Obywatelskiej w tym kontekście przede wszystkim przypominają słowa posła Jacka Sasina z 2010 roku.

– Wokół Smoleńska toczy się gra polityczna. To nie Ewa Kopacz i nie Donald Tusk przygotowywali ciała do pochówków. Jeśli doszło do nieprawidłowości, to sprawę ma zbadać prokuratura i ewentualnie wskazać winnych. Ale tutaj ciężko mówić o odpowiedzialności premiera czy ministra zdrowia za niewłaściwą identyfikację ciał – mówi wiadomo.co poseł PO Marcin Kierwiński.

Polityk PO apeluje też, aby poczekać na oficjalne informacje prokuratury.

Dr Lasek: Takie rzeczy niestety się zdarzają, wie to każdy, kto widział miejsce katastrofy lotniczej

Kamila Terpiał: Czy wynik tej ekshumacji świadczy o tym, że na miejscu katastrofy czynności były prowadzone niechlujnie?
Dr Maciej Lasek: Gospodarzem tych czynności była strona rosyjska. Polscy lekarze nie brali udziału w sekcjach zwłok, tylko w identyfikacji. Takie rzeczy oczywiście nie powinny się zdarzać, ale w przypadku katastrof lotniczych, kiedy ciała ofiar podlegają bardzo dużym przeciążeniom i bardzo dużej fragmentacji, niestety się zdarzają. Historia badania wypadków lotniczych pokazuje, że w wielu przypadkach – jak chociażby w katastrofie w Lesie Kabackim w 1987 roku – były poważne problemy z identyfikacją ofiar i 57 z nich spoczywa we wspólnej mogile. Pomimo tego, że większość rodzin ofiar była na miejscu w Moskwie, to w wielu przypadkach identyfikacja także była bardzo trudna. W takim przypadku mogą pomóc badania DNA, ale są to badania długotrwałe. Nie usprawiedliwiam tego, co się stało, ale przypominam, że bliscy chcieli, aby ciała jak najszybciej znalazły się w Polsce.

Ekshumacje na tym etapie są potrzebne? Mogą pomóc coś wyjaśnić?
Nie negowałem decyzji prokuratury o ekshumacjach. To jest niezależna decyzja prokuratury, która musi mieć pewność z punktu widzenia ostrożności procesowej, czy materiał, który zebrała, jest wiarygodny. Dla mnie, z punktu widzenia badacza, istotne jest to, że nie ma żadnych informacji z wyników sekcji, które podważałyby przyczynę tej katastrofy.

Politycy PiS-u domagają się przeprosin m.in. od Donalda Tuska i Ewy Kopacz, czyli ówczesnego premiera i minister zdrowia.
Wiele osób, nie tylko przedstawicieli rządu zapewniało, że dołożono wszelkich starań, aby szybko i godnie sprowadzić ciała ofiar do Polski. Przypominają mi się wypowiedzi posła Jacka Sasina z PiS, który w 2010 roku mówił, że wszystko odbywało się godnie, a na miejscu były rodziny ofiar. Najlepiej zapytać tych, którzy byli na miejscu i mogliby opowiedzieć – mimo iż chcieliby zapomnieć – jakie to jest traumatyczne przeżycie, kiedy nie można rozpoznać ciał swoich bliskich, albo nie miało się siły, aby wejść na salę i zmierzyć się z tym widokiem.

Co dalej z podkomisją smoleńską pod nowym kierownictwem?
Myślę, że bez zmian. Podkomisja smoleńska przez 15 miesięcy nie pokazała niczego nowego, oprócz filmu z wysadzenia garażu. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że członkowie podkomisji odrzucając wszystkie dowody, swoją pracę koncentrują na tym, jak wymyślić jakiś alternatywny, trudny do zweryfikowania scenariusz. Przykładem może być głoszona przez podkomisję teoria o szeregu tajemniczych eksplozji różnych materiałów wybuchowych w różnych miejscach samolotu, zakończonych wybuchem bomby termobarycznej, chociaż ten i inne rodzaje wybuchów wykluczyli już w 2014 roku biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Ciekawe, że w przypadku, kiedy zlecone przez podkomisję badania nie potwierdziły ich tez, w ostatniej chwili odwołano konferencję, podczas której te wyniki miały być zaprezentowane. Podobno minister Antoni Macierewicz powiedział kiedyś, że katastrofa smoleńska to tylko narzędzie polityczne. To tłumaczy, dlaczego w podkomisji nie ma specjalistów, a do wydawania opinii nie jest im potrzebny ani wrak, ani rejestratory, ani wizja lokalna na miejscu zdarzenia.


Zdjęcie główne: miejsce katastrofy w Smoleńsku, Fot. Wikipedia, licencja Creative Commons

Zapisz

Reklama