Polski komisarz, Janusz Wojciechowski, który jest członkiem PiS, poparł decyzję KE o zawieszeniu 65 proc. funduszy UE dla Węgier. Dlaczego?

Cios w Węgry

Komisja Europejska (KE) mocno uderza w Węgry. Chce zawieszenia aż 65 proc. funduszy UE dla tego kraju. Dlaczego? Zarzuca tamtejszej władzy nieprawidłowości w dysponowaniu środkami z Brukseli.

Warto dodać, że decyzja KE jest jednak jedynie rekomendacją. Wszystko zależy teraz od Rady Europejskiej. Jeżeli jednak faktycznie uda się zablokować środki, które miały trafić do Bratanków, będzie to precedens w historii UE. Może to też odbić się na sytuacji Polski.

Janusz Wojciechowski zaskakuje swoją decyzją

Decyzja KE została podjęta jednogłośnie. A to oznacza, że pomysł poparł polski komisarz Janusz Wojciechowski. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, że jest członkiem PiS. Parta ta zaś jest sojusznikiem Orbana.

Dlaczego więc polityk zachował się w taki sposób?

Reklama

“W kwestii wniosku dot. Węgier: 1. Moje stanowisko w tej sprawie nie różniło się od stanowiska komisarza z Węgier. 2. Węgry współpracują z KE nad rozwiązaniem tej sprawy, perspektywy są optymistyczne. 3. Nie ma analogii między sytuacją Polski i wnioskiem dotyczącym Węgier” – napisał Wojciechowski we wpisie na Twitterze.

W dyskusji, jaka wywiązała się w social mediach, widać, że jego decyzja nie spodobała się na prawicy. “Skomentowałbym, ale sam siebie powstrzymam” – napisał zgryźliwie szczeciński radny z Solidarnej Polski Dariusz Matecki. Wojciechowski odpisał na to: “Niech Pan się nie powstrzymuje i skomentuje, bardzo jestem ciekaw pańskiego komentarza. Powinienem być w KE bardziej węgierski od samych Węgrów czy może jednak niekoniecznie?”.

 

Nie wiadomo, co o decyzji Wojciechowskiego myśli Nowogrodzka. Premier Mateusz Morawiecki przyznał jednak w niedzielę, że “Polska będzie z całą mocą przeciwstawiała się jakimkolwiek działaniom instytucji europejskich, które mają zamiar pozbawić środków jakiekolwiek kraje członkowskie”.

PiS może obawiać się, że mechanizm, jaki powstaje na naszych oczach, może w niedalekiej przyszłości uderzyć w rząd Zjednoczonej Prawicy.

Reklama