W miniony piątek wystartowała Akademia PiS. Inauguracyjny wykład wygłosił sam Jarosław Kaczyński. Padły w nim dziwaczne słowa na temat Lecha Wałęsy.

Akademia PiS, czyli „formacyjno-edukacyjne przedsięwzięcie” organizowane przez partię rządzącą, wystartowała w piątek 14 października. Akademia ma być cyklem spotkań, odbywających się przynajmniej raz w miesiącu, podczas których wykłady będą prowadzić ważne postaci obozu władzy. Inauguracyjny wykład wygłosił sam Jarosław Kaczyński. TVN24 udało się dotrzeć do nagrania owego wystąpienia, które nosiło tytuł „Spory z czasów III RP”.

Kaczyński opowiadał o sporach politycznych na krótko przed i już po 1989 roku.

Po wyborach rozpoczęła się operacja nowa, związana z pomysłem, żeby w Polsce była demokracja, ale bez partii politycznych – mówił Kaczyński i dodał, że „lewica laicka” liczyła na przejęcie władzy w Polsce poprzez Komitet Obywatelski.

 Dla ludzi młodszych najlepiej będzie wyjaśnić to środowisko, odwołując się do „Gazety Wyborczej”. Oczywiście nie w stanie dzisiejszym, oszalałej sekty lewackiej. Oni wtedy może gdzieś w głębi duszy to mieli, ale dobrze to ukrywali ocenił lider PiS. Potem opisywał okoliczności pojawiania się kolejnych partii politycznych i ich związki z Solidarnością oraz ówczesnym prezydentem Lechem Wałęsa. To w tej części wykładu padły zaskakujące słowa na temat Wałęsy.

Reklama

Pierwsza partia, która ujawniła się tak, istniała już wcześniej, ale wywołała taką gwałtowną reakcję, to było Porozumienie Centrum. Mój świętej pamięci brat nigdy do tej partii nie należał, ale był już wtedy faktycznym zastępcą Wałęsy. I na co dzień, ponieważ Wałęsa pracował godzinę dziennie, bo jego kwalifikacje intelektualne były takie no… nie tak złe jak dzisiaj – opowiadał Kaczyński. – Ale takie, jakie były, przy połączeniu z jakąś taką intuicją polityczną… Często mówię, że Wałęsa jest dowodem na istnienie Pana Boga. By człowiek o takim poziomie miał jednocześnie w pewnej dziedzinie tak ewidentne zdolności, to bez Pana Boga się nie da wyjaśnić – stwierdził lider PiS, wywołując rozbawienie publiczności.

Kaczyński stwierdził, że „bierze na siebie odpowiedzialność za forsowanie Wałęsy” i podkreślił, że przeciwnikiem byłego prezydenta był Lech Kaczyński.

Należał do tych, którzy uważali, że w żadnym razie nie da się go okiełznać i ma on koncepcję inną, niż nam się wydaje. To się niestety później potwierdziło – ocenił lider PiS. Przytoczył też anegdotkę o Wałęsie, który na pytanie, ile osób ma liczyć parlament, miał odpowiedzieć, że „30 tysięcy”. Kaczyński wyjawił też, że Wałęsa tak bardzo mu uwał, że dał mu „cały zapas jego podpisów in blanco”.

Mogłem sobie wypisywać, co bym chciał, także jego rezygnację, podpis byłby prawdziwy – powiedział Jarosław Kaczyński.

Źródło: TVN24

Reklama