Po iluzorycznym wyciągnięciu ręki do opozycji podczas ostatniej konferencji Jarosław Kaczyński wraca na stare tory. Społeczne protesty nazywa puczem i polskim majdanem. Niczym wszechwiedzący cezar stawia diagnozy i obiecuje, że PiS zawsze będzie “bronić prawa i demokracji”. Jego słowa spijają z ust bracia Karnowscy, przyznając mu tytuł “Człowieka wolności”. To żałosna groteska czy niepokojący pomruk, za którym kryją się groźby?

Cała ta sytuacja byłaby nawet śmieszna, gdyby nie tak straszna. Przyznawanie tytułu “Człowieka wolności” komuś, kto łamie konstytucję i doprowadza do sytuacji, w której najpoważniejsze międzynarodowe instytucje apelują do rządu o przestrzeganie demokratycznych standardów, zakrawa na kpinę. Zresztą to nie pierwszy raz, gdy tygodnik braci Karnowskich przyznaje tytuł, nie udając nawet doraźnego koniunkturalizmu. W zeszłych latach Karnowscy nagradzali tak wybitnie zasłużone dla wolności postaci, jak prof. Krzysztof Szwagrzyk, Jarosław Marek Rymkiewicz oraz prezydent Andrzej Duda.

Kaczyński grozi i straszy

Z okazji przyznania nagrody Jarosław Kaczyński udzielił “specjalnego” wywiadu tygodnikowi. “Specjalnego drugiego” już w tym roku.

“Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu. Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej. (…) To była poważna próba sparaliżowania władzy w sposób siłowy, niedemokratyczny. Jej podstawą było założenie, że nie uchwalimy budżetu” – mówi w rozmowie szef PiS. “To siła społeczna w żaden sposób nieporównywalna z poparciem dla obozu zmian. Sądzę, że w styczniu pokażemy, jak wielu ludzi stoi po naszej stronie, gdzie jest prawdziwe poparcie społeczne” – straszy Kaczyński. Co to oznacza? Prawdopodobnie, niestety, eskalację konfliktu.

Reklama

Pucz niewielu i mediów

Kaczyński deprecjonuje również protesty społeczne, szacując, że przed Sejmem nie było więcej niż 3 tys. osób. Oczywiście Karnowscy nie wyprowadzają prezesa z błędu, chociaż każdy, kto był przed Sejmem podczas protestów wie, że ludzi było dużo więcej. Szef PiS przekonuje również, że przewidział próbę nadchodzącego “puczu”. “Powiedziałem do posłów, z którymi siedziałem: zobaczycie, teraz będą próbowali zablokować Sejm. I tak się stało. To była poważna próba sparaliżowana władzy w sposób siłowy, niedemokratyczny”. W wywiadzie dostało się też mediom, które “osiągnęły dno”, relacjonując wydarzenia w tamtych dniach, bo “bezpośrednio brały udział w próbie puczu” i pokazywały to, co się działo “w sposób całkowicie zakłamany”.

“Oni” znowu atakują

“Zwycięstwo tamtej strony oznacza w ogóle likwidację wolności w Polsce. (…) Ich zwycięstwo oznacza, że Polska staje się bardzo represyjną oligarchią. To już było widoczne za Tuska, ale teraz pójdzie dużo mocniej. (…) Oni chcą nas zniszczyć” – tak szef PiS komentuje ostatnie wydarzenia i dodaje, że Tusk “to człowiek, który wedle mojej wiedzy może stanąć w obliczu zarzutów karnych i wedle mojej wiedzy chodzi nie tylko o Smoleńsk”. Kaczyński dodaje też, że rząd nie poprze Tuska przy wyborze na kolejną kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej.

Kanapki i aktyw

“Gdyby nie było sprawy mediów, wymyśliliby coś innego. Byli przygotowani na tę akcję. Zamówili nawet kanapki w Sejmie, mieli gotową scenę i zmobilizowali aktyw przed Sejmem” – mówi Kaczyński. Trudno na poważnie odnosić się do niektórych słów prezesa, zwłaszcza że wszystko wskazuje na to, że kanapki zamówił marszałek Kuchciński. Taka jest zresztą “tradycja” na ogół długich debat budżetowych.

– Gdyby Jarosław Kaczyński miał rację, oznaczałoby to, że Joachim Brudziński i Marek Kuchciński są z nami, ponieważ to oni są autorami pomysłu kanapek – skomentowała Joanna Kluzik-Rostkowska z PO. – Kaczyński jest w histerii, tak bardzo boi się, że straci choć kawałek kontroli, że wysuwa tak absurdalne oskarżenia w stronę opozycji – dodała.

– To absurd w ogóle. I to zdumiewające jest, że Jarosław Kaczyński takie rzeczy opowiada. Pucz to jest pucz i każdy wie, na czym to polega, tutaj przykład turecki z ostatnich miesięcy jest wymowny. Więc wydaje mi się, że jest to taka desperacka próba mobilizacji własnych zwolenników, bo takiego kitu to nikt normalny nie przyjmie, że to był jakiś pucz – komentuje wiceszef PO Tomasz Siemoniak. A Monika Wielichowska z PO komentuje sprawę z przymrożeniem oka:

 

Kanapki jako dowód

Do wypowiedzi Kaczyńskiego o puczu i kanapkach odniosła się także Nowoczesna.

 

Była minister szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska przypomina, że pucz to żadna nowość.


Zdjęcie główne: Jarosław Kaczyński, autor Piotr Drabik, Wikimedia Commons na licencji Creative Commons

Reklama

Comments are closed.