To atak na trzecią osobę w państwie, zatem powinna się w to włączyć prokuratura. Marszałek Senatu powinien być wręcz chroniony przez służby naszego państwa. Pomawianie o popełnienie przestępstwa bądź niezawiadomienie o popełnieniu przestępstwa to przestępstwo. Przypomnę, że pani profesor ze Szczecina wycofała się ze swoich oskarżeń, ale najpierw te oskarżenia puściła w sferę publiczną i zarzuciła prof. Grodzkiemu przestępstwo, którego nie było. To wszystko jest przerażające, szczególnie jak patrzymy na to w kontekście tego, jakie wydarzenia poprzedzały zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza – mówi nam Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Rozmawiamy też o tym, co stanie się z ustawą kagańcową, oraz o działania Senatu i opozycji w tej sprawie. – Bardzo popieram takie inicjatywy, tym lepiej, że mogą być prowadzone na łonie parlamentu przez ugrupowania opozycyjne, bo opozycja od tego jest, aby w czasie, kiedy nie rządzi, przygotowywała się do tego. Rządy PiS-u kiedyś się skończą, jeszcze nie wiemy, kiedy, ale żadne rządy nie są wieczne. Wtedy będą już jasne koncepcje rozwiązań – podkreśla nasz rozmówca
JUSTYNA KOĆ: Bezpodstawne ataki na marszałka Grodzkiego okrzyknięto mianem Senatgate, mówi się też o ubeckich metodach przekupywania lub zastraszania fałszywych świadków. To za mocne słowa?
JERZY STĘPIEŃ: To, co się dzieje w sprawie oczerniania marszałka Grodzkiego, jest bardzo niepokojące, niebezpieczne i godne potępienia. Zaczęło się z chwilą, gdy został on wybrany na marszałka Senatu. Wcześniej nikt nie miał do niego zastrzeżeń ani pretensji, zatem wygląda to na robotę na zamówienie.
Ponieważ zostało do tego użyte radio publiczne, to możemy domyślić się, kto za tym stoi.
To atak na trzecią osobę w państwie, zatem powinna się w to włączyć prokuratura. Marszałek Senatu powinien być wręcz chroniony przez służby naszego państwa. Pomawianie o popełnienie przestępstwa bądź niezawiadomienie o popełnieniu przestępstwa to przestępstwo. Przypomnę, że pani profesor ze Szczecina wycofała się ze swoich oskarżeń, ale najpierw te oskarżenia puściła w sferę publiczną i zarzuciła prof. Grodzkiemu przestępstwo, którego nie było.
To wszystko jest przerażające, szczególnie jak patrzymy na to w kontekście tego, jakie wydarzenia poprzedzały zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza. Pamiętajmy, że w społeczeństwie są również ludzie niezrównoważeni psychicznie i oni w sytuacji maniakalnej, pobudzeni w ten sposób, mogą posunąć się do straszliwych czynów. Takie oszczerstwa mogą być bardzo groźne.
Czy dzisiejsza prokuratura może się rzetelnie zająć tą sprawą?
Niewątpliwie powinna, ale wątpię w to, ponieważ jest ręcznie sterowana i zajmuje się tylko tymi rzeczami, które są niekorzystne dla opozycji. Jeżeli coś jest związane z obozem rządzącym, to prokuratura uważa to za nieważne, nieistotne. Prokuratura służy władzy i ta sprawa jest tylko kolejnym na to dowodem.
Marszałek Grodzki wezwał ABW do wyjaśnienia tej sprawy. Ta służba może coś wyjaśnić?
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest z pewnością tą służbą, która powinna zająć się sprawą, bo od tego właśnie jest. Podobnie CBA, bo mamy przecież zarzuty o charakterze korupcyjnym, ale nie łudziłbym się, że tak się stanie. Budujące jest to, że zgłaszają się osoby pod imieniem i nazwiskiem, które przed opinią publiczną w świetle kamer są gotowe stanąć w obronie prof. Grodzkiego. Wiadomo, że profesor jest wybitnym lekarzem i na pewno w swoim życiu uratował życie i zdrowie wielu osobom, zatem one się teraz poczuwają do jakiejś wdzięczności. To dobrze, że ci ludzie mają odwagę o tym mówić.
Myślę, że prokuratura, gdy kiedyś rzetelnie zajmie się sprawą, nie będzie miała problemów ze znalezieniem świadków.
Dlaczego marszałek Grodzki stał się obiektem ataku? Czy to oznacza, że Senat jest PiS-owi aż tak potrzebny?
Najwyraźniej, bo Senat obecnie wyłamuje się z obrazu jednolitej władzy. Tak jak w PRL nie słyszeliśmy o sprawach, które dotyczyły ludzi władzy, nawet gdy popełniali przestępstwa, o to dbała też cenzura. Teraz podobnie, obraz władzy ma być jednolity i nieposzlakowany, a tu nagle Senat, jako element władzy, wyłamuje się z tego i przestaje być wmontowanym, kolejnym bezwolnym jej elementem. Ta jednolita władza jest charakterystyczna dla PRL, a ta władza dobrze się czuje w tym anturażu, zatem niezależny marszałek Senatu, który na dodatek przeprowadza prawdziwe, realne konsultacje w sprawie ustaw, musi budzić w PiS niepokój.
Zresztą to, co niepodporządkowane jednemu ośrodkowi władzy, bardzo ich uwiera, zatem trzeba to zwalczać. Może się uda przestraszyć, może skompromitować, a “ciemny lud to kupi”.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar twierdzi, że rozpoczynają się dwa tygodnie kluczowe dla polskiej praworządności. We wtorek odbył się tzw. okrągły stół z udziałem opozycji – rządzący mimo zaproszenia nie wzięli w nim udziału – w sprawie sądownictwa, lada dzień przyjeżdża do Polski Komisja Wenecka, marszałek Senatu jedzie na rozmowy do Brukseli. Czy te działania mogą coś zmienić?
Moim zdaniem nie mogą nic zmienić w krótkiej perspektywie czasu. Wiadomo, jakie jest stanowisko rządzących, którzy nie są zainteresowani uczestniczeniem w jakichkolwiek rozmowach na ten temat i wypracowaniem jakiegokolwiek kompromisu czy koncepcji. Sami najlepiej wiedzą, zatem nie będą słuchać opozycji, niezależnych ośrodków czy ekspertów. Zresztą to, o czym mówiliśmy wcześniej, czyli że to się nie mieści w ich koncepcji władzy, powoduje, że w konsekwencji obserwujemy właśnie takie zachowanie, jakie prezentują rządzący.
Natomiast w dłuższej perspektywie to może mieć znaczenie i dobrze, że środowiska opozycyjne pracują nad koncepcją i rozwiązaniami tego problemu. Chcę się odwołać tu do naszych doświadczeń reformatorskich, które były podejmowane zupełnie na marginesie życia społecznego w latach 80. – mówię o idei samorządu i przywrócenia samorządu terytorialnego. Prace teoretyczne toczyły się kilka lat, aż zdarzył się rok 89 i otworzyła się możliwość wprowadzenia tych idei w życie.
Dzięki temu, że były przygotowane rozwiązania, w kilka lat udało się odbudować samorząd w Polsce. To było możliwe właśnie dlatego, że pracowano w zaciszu gabinetów, w niezależnych ośrodkach, przez wiele lat, bez presji toczącego się życia publicznego, a przede wszystkim bez presji ludzi władzy.
Dzięki temu można było zbudować koncepcję, która nie jest uwikłana w aktualne spory. Ten “okrągły stół” może w przyszłości, w zmienionych okolicznościach dać pozytywne rezultaty. Bardzo popieram takie inicjatywy, tym lepiej, że mogą być prowadzone na łonie parlamentu przez ugrupowania opozycyjne, bo opozycja od tego jest, aby w czasie, kiedy nie rządzi, przygotowywała się do tego. Rządy PiS-u kiedyś się skończą, jeszcze nie wiemy, kiedy, ale żadne rządy nie są wieczne. Wtedy będą już jasne koncepcje rozwiązań.
Czy pana zdaniem tzw. ustawa kagańcowa na sędziów oprze się o wydanie zabezpieczenia przez TSUE, jak w przypadku Puszczy Białowieskiej? Rząd na razie zapowiada, że się nie cofnie.
Mam nadzieję przede wszystkim, że to nie stanie się obowiązującym prawem. Chciałbym zauważyć, że autopoprawki, które zaproponowano, są jeszcze gorsze niż pierwotna wersja tej ustawy kagańcowej.
Mam wrażenie, że tę ustawę w ogóle pisał ktoś, kto kompletnie nie ma pojęcia o wymiarze sprawiedliwości, w co trudno mi uwierzyć, albo jakiś złośliwiec, który z góry zakłada, że trzeba włożyć kij w szprychy i postraszyć, ale i tak wiadomo, że nic z tego nie będzie.
Może chodziło o wywołanie zastępczego tematu, aby odwrócić zainteresowanie od innych ważnych rzeczy, które dzieją się w państwie, a są kompromitujące dla obozu władzy. Ta idea IV RP nieoczekiwanie ześlizgnęła się w rzeczywistość “republiki banasiowej” i to jest poważny kryzys tej władzy, którego zresztą nie bardzo potrafią rozwiązać. Ta ustawa bardziej wygląda mi na prowokację, bo to tak ogromne nieporozumienie stojące w tak dużej, jaskrawej sprzeczności z porządkiem i standardami wymiaru sprawiedliwości władzy sądowniczej w Europie, że to się nie może zdarzyć.
Zdjęcie główne: Jerzy Stępień, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons