Szymon Hołownia nagle zakomunikował, że przydałoby się złożenie konstruktywnego wotum nieufności. – Tak się nie robi polityki – słychać w pozostałych partiach opozycyjnych.

Pomysł Szymona Hołowni zderza się brutalnie z arytmetyką sejmową. Dzisiaj nie ma szans na przeprowadzenie takiej operacji i w sumie nie do końca wiadomo o co chodzi liderowi Polski 2050.

Konstruktywne wotum nieufności

W zeszłym tygodniu Szymon Hołownia był gościem radia RMF FM. Ni z gruszki, ni z pietruszki zaczął snuć opowieść o zgłoszeniu konstruktywnego wotum nieufności.

Jeżeli my dzisiaj mamy wyjść i coś politycznie zaproponować, to powinniśmy zaproponować konstruktywne wotum nieufności – powiedział.

Zaproponować kandydata na premiera, przekonać 10 posłów z tamtej strony, że to już jest ten czas, żeby się ewakuować – pisał scenariusz. Na jego słowa z lekkim zdziwieniem zareagował prowadzący rozmowę. – To jest realne? – dopytywał o 10 posłów. Hołownia z poważną miną odpowiedział, że jest to realne.

Reklama

Na drugi dzień lider Polski 2050 był gościem TVN24 i powtórzył słowa o konstruktywnym wotum nieufności.

Dzisiaj jesteśmy w sytuacji zupełnie ekstraordynaryjnej – powiedział Hołownia i dodał, że ewentualny rząd – powstały w ramach konstruktywnego wotum nieufności – powinien być rządem “z dwoma prostymi celami”. – Uczciwe wybory za sześć miesięcy i natychmiastowe sprowadzenie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Nie wolno i nie trzeba obiecywać więcej, bo nie można obiecywać gruszek na wierzbie – wskazał lider Polski 2050.

Dopytywany, kto w takim układzie mógłby zostać premierem z ramienia opozycji, odparł, “że to nie będą to długie negocjacje, jesteśmy w stanie dogadać się między sobą”.

Tak się nie robi polityki

Można było się spodziewać, że pozostałe partie opozycyjne nie będą kryły zaskoczenia złożoną propozycją. Odnoszą się do niej ciepło, ale wskazują na rafy.

Jan Grabiec, rzecznik Platformy Obywatelskiej, zapytany przez PAP o propozycję Hołowni, powiedział, że “każdy pomysł, który przyczyni się do skrócenia obecnych rządów, jest godny rozważenia”.

Jeśli Szymon Hołownia ma pomysł jak tych kilkunastu posłów pozyskać, to warto w to pójść – powiedział.

Artur Dziambor z Konfederacji w rozmowie z “Faktem”, twierdzi, że po stronie PiS-u nie ma chętnych posłów do zmiany barw partyjnych.

Marek Sawicki z PSL-u mówi, że pomysł Hołowni jest spóźniony o kilka miesięcy. – W tej chwili to wydaje mi się, że na ostatni rok oni są na tyle skonsolidowani wokół dojenia państwa, że trudno by było znaleźć większość – podkreśla.

W dużo bardziej mocniejszych słowach sytuację opisuje Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Jak mówi w rozmowie z “Faktem”, dzisiaj nie widzi przestrzeni na taką akcję. – PiS nie ma mniejszości i takim wnioskiem dalibyśmy PiS-owi szansę udowodnić, że ma większość. A to nie jest dla opozycji korzystne – wyjaśnia.

Gawkowski zaznacza, że Hołownia najpierw powinien porozmawiać na ten temat z pozostałymi partnerami na opozycji.

A nie, najpierw ogłaszają, że chcą, nie mają podpisów, a później mówią, żeby się podpisać, a nawet nie wiadomo, pod kim. Takiej polityki się poważnie nie uprawia – mówi polityk.

Źródło: Fakt.pl, Pap.pl, TVN24.pl, polityczne.info

Crowdmedia.pl

Reklama